Poznaliśmy się z Grześkiem na pierwszym roku studiów i praktycznie od razu zostaliśmy parą. To była moja wielka miłość. Robiliśmy wtedy oczywiście dużo planów, z których finalnie nic nie wyszło. Rozstaliśmy się po dwóch latach i kontakt zupełnie nam się urwał. Grzesiek zawalił dwa egzaminy, potem zniknął z uczelni. Na Facebooku przez wiele lat w ogóle nie był aktywny. Nie wrzucał zdjęć, postów, nikomu nic nie lajkował.
Przez te wszystkie lata od czasu do czasu o nim myślałam. Byłam ciekawa, co u niego słychać, co robi, czym się zajmuje. Nie ze względu na jakiekolwiek uczucia, bo od dawna nic do niego nie czuję. Mam narzeczonego, jestem zakochana i bardzo szczęśliwa w swoim związku.
Zobacz także: LIST: „Nigdy nie chodzę z moim partnerem do kina i restauracji. Szkoda mu na to pieniędzy…”
Teraz moja ciekawość została zaspokojona, ale chyba żałuję, że się tego wszystkiego dowiedziałam. Zaczęło się od tego, że Grzesiek uaktywnił się na Facebooku. Nagle zaczął pisać jakieś dziwaczne posty, które kompletnie nie mają żadnego sensu. Brzmią zupełnie jak bełkot. W dodatku sam je sobie komentuje, jakby z kimś rozmawiał. Tylko że w tych komentarzach udziela się on sam…
Wygląda to podejrzanie, a nawet niepokojąco. Nie wiedziałam, co się za tym kryje, dopóki nie odezwała się do mnie ostatnio wspólna znajoma ze studiów, która dobrze zna się z siostrą Grześka. Okazało się, że on po zawaleniu studiów wpadł w jakieś podejrzane towarzystwo, zaczął chlać, ćpać. Psychicznie się podłamał, trafił nawet pod opiekę psychiatrów. Przez jakiś czas było z nim lepiej, a teraz podobno znowu coś nie tak. Jego rodzina załamuje ręce.
Aż mnie zmroziło, jak się tego dowiedziałam. W czasie studiów był normalnym, fajnym chłopakiem. Przykro patrzeć na to, co się z nim stało. Mam nadzieję, że ktoś mu pomoże i polepszy mu się psychicznie.
Natalia