Od dziecka bardzo chorowałam i niestety rodzice poświęcali mi więcej czasu niż rodzeństwu. Na początku brat bardzo się o mnie troszczył, bawił się ze mną etc., ale gdy byłam już w gimnazjum zaczął się znęcać psychicznie nade mną. Krzyczał, wygrażał się. Dzwonił do mnie gdy wracał z pracy, że mam zrobić mu kawę czy zrobić obiad, bo on jest głody. Potem nastąpiło apogeum - zapanował nad rodzicami, dziadkami... W oczach dziadków był zawsze najlepszy, bo zarabia, bo ma tyle na koncie... Ja niestety byłam zawsze w tyle, bo chciałam się uczyć, studiować - i to najlepiej poza rodzinnym miastem, żeby od wszystkiego się odciąć.
Zobacz także: LIST: „Jestem wegetarianką i nie chcę, żeby moja córka jadła mięso. Mąż jest przeciwny...”
Pamiętam, że kupiliśmy psa - bardzo nalegałam - niestety szczeniak musiał szybko wrócić tam, skąd go wzięliśmy. Mama zemdlała na mieście i brat obarczył mnie ogromnym poczuciem winy, bo przecież ja z nikim się nie liczę. Bardzo bolało, przepłakałam wiele nocy. Najgorzej było, jak nie odebrałam telefonu na czas - wtedy mama wysyłała mojego brata, a on naprawdę nawyzywał mnie przy innych dzieciach. Było mi strasznie wstyd.
Pamiętam najbardziej jedno zdarzenie z dzieciństwa, gdy leżałam na łóżku. Brat pokłócił się wtedy z mamą. Położył się obok mnie z nożyczkami w rękach, złapał za moje włosy i powiedział, że mam się nie odzywać ani nie ruszać, bo „obetnie te moje kudły”. Mój strach mnie sparaliżował.
Wielokrotnie mówiłam psychologom, że boję się mojego brata. Nikt nie reagował i nie znał przyczyny dlaczego boję się spać po nocach i moczę się do 10. roku życia.
Aktualnie mieszkam poza miejscem urodzenia i bardzo ograniczam kontakt z bratem.
Wybaczyłam mu krzywdy, ale nie chcę mieć z nim bliższego kontaktu.
A.