Naprawdę mi przykro, że w Polsce w ogóle trzeba o tym mówić. Czasami mam wrażenie, że naprawdę cofamy się do ciemnogrodu i już nic nie jest w stanie nas uratować. Zawsze najmądrzejsi, wszystko wiedzą i niczego się nie boją. Tacy (niektórzy) jesteśmy. Ale do głowy by mi nie przyszło, że o mojej siostrze można powiedzieć to samo. Wychowała nas jedna mama, ale widocznie niektórych przed głupotą nie da się uratować. Dowiedziałam się, że jest antyszczepionkowcem, chociaż nigdy głośno o tym nie mówiła. W sumie to się nie dziwię, bo wstyd się przyznać do takiego zacofania...
Ja dzieci jeszcze nie mam, bo uważam, że nie jest to najlepszy moment. Najpierw przydałoby się już tak na serio ustatkować, mieć własne mieszkanie, jakąś tam pozycję, a dopiero potem można powoływać do życia nowego człowieka. Byłam przekonana, że moja siostra jest właśnie w takim momencie. Fajne małżeństwo, własny dom, ta sama firma od lat. Bardzo się ucieszyłam, kiedy ogłosiła, że jest w ciąży i będę ciocią. Trudno mi było sobie wyobrazić lepszy materiał na mamę. I w sumie myślałam tak prawie do dzisiaj, ale prawda wyszła wreszcie na jaw.
Zobacz także: Czy związać się z facetem, który w wieku 38 lat mieszka z mamą?
Najpierw może wrócę do tematu antyszczepionkowców. Zawsze na samą myśl o tych ludziach ciśnienie mi się podnosiło. Jak wielką pustkę trzeba mieć między uszami, żeby karmić się takimi bzdurami, a co gorsze – ryzykować życiem własnych dzieci? Ci ludzie są przekonani, że są najmądrzejsi, bo dużo czytają i się interesują, ale przez tą „wiedzę” są jeszcze bardziej niepełnosprawni umysłowo. Bo trzeba wiedzieć, co się czyta. Oni wybierają najgorsze źródła, karmią się nimi, a potem bezczelnie promują tę tajemną wiedzę. Spisek, autyzm, tragedia – już ja znam ich repertuar. Rządy chcą wykończyć ich pociechy, ale oni na szczęście poznali najprawdziwszą prawdę.
Ich prawda polega na karmieniu się najmniej wiarygodnymi badaniami, podsycaniu lęku i zwykłej skłonności do szukania dziury w całym. Zawsze mają sporo do powiedzenia o kalekich dzieciach, które zachorowały po szczepionce, a nawet o takich, które umarły. Znają takie przypadki osobiście? Nie, ale „wiedza” z internetu im wystarczy. Zawsze znajdą potwierdzenie swoich obaw, bo takich oszołomów jest na świecie niestety wielu. Nie podejrzewałam, że moja siostra jest jedną z nich.
Tak naprawdę nigdy się nie zdradziła ze swoimi chorymi poglądami, co trochę ją wyróżnia. Może oświecała ludzi w internecie, a rodzinie nie chciała podpaść? To całkiem możliwe. Ale prawda jest też taka, że nikt nigdy z nią na ten temat nie rozmawiał. Wszystkim wydawało się oczywiste, że kiedy chodzi z synkiem do lekarza, to na pewno też go szczepi. Bo tak robią normalni i odpowiedzialni rodzice. Myślałabym tak do dzisiaj, gdyby wreszcie nie doszło do najgorszego.
Jej syn 2 miesiące temu zachorował. Kiedy wyszło na jaw, o co chodzi, to już nie miałam wątpliwości. Chodzi o chorobę, przed którą powinna chronić go szczepionka. Najpierw twierdziła, że tylko ją przegapiła, a potem się okazało, że w ogóle go nie zaszczepiła.
Zobacz także: Powiedział mi, że mnie nie kocha. Nasze dziecko ma 6 miesięcy...
Wydawało się, że mój chrześniak jakimś cudem z tego wyszedł, ale po tygodniu spędzonym w domu znowu zaczęło się coś dziać. Doszło do powikłań i znowu wylądował w szpitalu. W jeszcze gorszym stanie, niż przedtem. Naprawdę walczono o jego życie. Teraz sytuacja jest już stabilna, ale nikt nie jest w stanie powiedzieć, jakie konsekwencje będzie miała głupota jego matki. Może to dopiero początek? A najgorsze jest to, że ona dalej nie zmądrzała. Najpierw płakała, przyznała się do winy, chciała wszystko naprawić, a teraz znowu wymyśla powody, dlaczego zrobiła dobrze... Dziecko prawie jej umarło, a ona ma czelność twierdzić, że gdyby go zaszczepiła, to pewnie już dawno byłby kaleką. Propaganda antyszczepionkowców okazuje się silniejsza od zdrowego rozsądku.
Justyna