Wszyscy znajomi uważają mnie i Łukasza za idealną parę. Nigdy się o nic nie kłócimy, zawsze możemy na siebie liczyć, mamy do siebie pełne zaufanie, zwracamy się do siebie z miłością i szacunkiem. Codziennie mówimy sobie, że się kochamy. On jest zainteresowany tym, jak wyglądał mój dzień. Pamięta o ważnych dla nas datach. Dostaję nawet kwiaty bez okazji, a jesteśmy razem już prawie 4 lata.
Koleżanki wokół mi zazdroszczą, a ja czuję się znudzona. Wiem, że to brzmi okropnie, ale nic nie poradzę na to, co się ze mną dzieje. Czasem chciałabym, żeby coś się wydarzyło. Jakaś kłótnia, jakaś niepewność. A jest przewidywalnie i stabilnie. Każdy dzień wygląda tak samo.
Zobacz także: LIST: „Jestem w ciąży. Dowiedziałam się, że moje dziecko ma zespół Downa”
Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Kocham Łukasza i bardzo mi na nim zależy. To wspaniały facet. Jestem pewna jego miłości i lojalności. Nie umiałabym go skrzywdzić i na przykład wdać się w jakiś romans. Z drugiej strony czuję, że w naszym związku się duszę.
Ostatnio widziałam się z koleżankami. Każda opowiadała, co się u nich dzieje. Jedna się rozstała, druga jest zazdrosna o dziewczynę z firmy swojego faceta. Mnie nawet nie zapytały, co u mnie. Po prostu stwierdziły, że nie dzieje się u mnie nic. Jest jak zwykle idealnie.
Łukasz ma już plan na resztę naszego życia. Mówi wprost, że niedługo się zaręczymy, weźmiemy wspólny kredyt na mieszkanie, założymy rodzinę. Ma wybrane imiona dla naszych dzieci i psów. Wiem, że wiele kobiet marzy o takim mężczyźnie i jestem szczęściarą, że na takiego trafiłam. Nie potrafię jednak zrozumieć swoich emocji. Dlaczego tak bardzo brakuje mi adrenaliny?
Nie wiem, czy znajdę tu jakieś zrozumienie, ale może akurat jest wśród Was dziewczyna, która ma podobnie do mnie? To jakiś kryzys, który sam mi minie?
Pozdrawiam,
Julia