Mój mąż ma pieniądze, jest człowiekiem sukcesu. Nie boję się przyznać, że to dla mnie bardzo wygodna sytuacja. Jest uczucie, jest za co żyć i jest naprawdę dobrze. Niektórzy mogą twierdzić, że to z mojej strony nie miłość, ale wyrachowanie. Bo gdyby on nie miał tych pieniędzy, to ja bym się nim pewnie nie zainteresowała. Wychodzi na to, że tylko biednego męża można kochać. Jeśli ktoś się wiąże z kimś takim, to na pewno łączy ich wspaniałe uczucie, bo przecież nie jego majątek. Ale kiedy facet świetnie sobie daje radę i niczego mu nie brakuje, wtedy kobieta u jego boku od razu postrzegana jest jak pijawka, która widzi tylko pieniądze.
Dla mnie to zupełnie normalne, że kobieta chce mieć u boku faceta, który zapewni jej wszystko co najlepsze.
Zobacz także: Chłopak mojej przyjaciółki nigdy nie zarabiał więcej niż 2500 tys. zł
Wiem, jak to dla niektórych brzmi. Zaraz zostanę nazwana wyrachowaną babą, która leci wyłącznie na kasę. No właśnie NIE WYŁĄCZNIE, ale dobrze wiemy, jak się dzisiaj żyje bez chociaż minimalnego poczucia bezpieczeństwa. Od męża dostaję nie tylko uczucie, ale też to. Człowiek to nie tylko jego charakter, czułe słówka, ale także to, co może nam dać.
Mam przyjaciółkę, ten sam rocznik, chodziłyśmy razem do klasy. Wyszłyśmy za mąż też w podobnym wieku, ale za zupełnie różnych ludzi. Ona strasznie zakochana, nigdy nie widziała wad swojego partnera. Wyglądał nie najgorzej, ale jakoś strasznie przedsiębiorczy to nie był i chyba nigdy nie będzie. Etat w państwowym urzędzie, wynajmowane mieszkanko, do pracy dojeżdża autobusem. Nie przeszkadzało jej to, są razem i się zaczęło... Już nie potrafimy normalnie rozmawiać, bo ją za każdym razem zżera zazdrość. Nie mogę niczego powiedzieć, żeby przypadkiem nie poczuła się gorsza. Musi ciężko pracować, żeby razem z mężem utrzymać dom i dziecko. Nie mają chyba żadnych planów i marzeń.
Ode mnie słyszy coś zupełnie innego. Niby jesteśmy w tym samym wieku, tak samo długo w stałym związku, ale moje życie wygląda inaczej. Mąż ma firmę, ludzi, którzy wykonują za niego większość obowiązków, wyciąga z tego naprawdę niezłe pieniądze. Tak dobre, że sama nie muszę pracować i błagać jakiegoś obłąkanego szefa o uznanie. Jego pieniądze dają mi komfort i spokój.
Zobacz także: On nie chce u mnie zostawać na noc…
Czy muszę się tego wstydzić? Usłyszałam od koleżanki, że „co ja wiem o prawdziwym życiu”. Wyrwałam sobie bogacza, to nie mam prawa się odzywać.
Ja nie widzę TYLKO pieniędzy, ale nie udaję, że ich nie dostrzegam. Są ważne i wszyscy dobrze o tym wiemy. Każdy chciałby żyć wygodnie i bez zbędnych stresów. To małżeństwo mi to daje.
Marlena