Cieszę się, że ostatnio kobiety coraz odważniej mówią o tym, że nie chcą mieć dzieci. Niektóre nie mają instynktu macierzyńskiego, inne wolą skupiać się na karierze, i dobrze, bo mają do tego prawo. Wrzucanie nas wszystkich do jednego wora pod tytułem „Każda kobieta powinna być matką” jest po prostu wstrętne. Kobieta to przede wszystkim człowiek, który sam wie, co jest mu potrzebne do szczęścia.
Zobacz także: LIST: „Nie współczujcie mi, że w wieku 33 lat nie mam męża ani dzieci”
Ja wiem, że nie będę mamą już od kilku lat. Nie dlatego, że nie mogę, nie stać mnie, czy nie czuję instynktu. Przeciwnie. Uwielbiam dzieci i myślę, że akurat w roli mamy sprawdziłabym się nieźle. Przeraża mnie jednak to, co obecnie dzieje się na świecie. Ziemia jest tak przeludniona, zanieczyszczona i wyeksploatowana, że realnie kończy nam się na niej czas. Nie chcę sprowadzać na nią kolejnego człowieka, który być może w przyszłości będzie musiał walczyć z głodem i brakiem wody. Nie robię tego z egoizmu, tylko z miłości do osoby, którą miałabym urodzić. Egoizmem jest dla mnie coś zupełnie innego. Rodzenie dziecka i myślenie, że jakoś sobie kiedyś poradzi.
Szacuje się, że na Ziemi zostało nam jakieś 30-40 lat względnie normalnego życia. Normalnego, czyli takiego, jakie znamy teraz. Jeśli nie przestaniemy się rozmnażać w sposób niekontrolowany to dalsza wycinka lasów i zabijanie różnych gatunków zwierząt nie ustaną, bo przecież tak liczną populację trzeba jakoś wyżywić. Jest to krótkowzroczne myślenie. Już teraz klimat na naszej planecie szaleje. Topnieją lodowce, gleba pustynnieje, spadają zasoby słodkiej wody. Kiedy dodamy do tego wycinkę lasów, pochłaniających CO2, wybijanie różnych gatunków ryb i rosnącą produkcję mięsa, które pochłania gigantyczne ilości wody, czarny scenariusz nie jest trudny do przewidzenia. Tylko osoby bez wyobraźni mogą mówić, że są to wymysły.
Zobacz także: „Nie urodzę dziecka, skoro Ziemia umiera”. Coraz więcej kobiet decyduje się na birth strike
Ocieplenie klimatu doprowadzi do tego, że niektóre wyspy zatoną. Ciągle słyszy się przecież o tym, żeby odwiedzić Malediwy, póki nie znikną pod wodą. Skoro miejsca, na których teraz mieszkają ludzie, przestaną nadawać się do życia, zaczną się migracje. Ludzie zaczną walczyć o jedzenie, wodę, ziemię. Nie chcę, żeby moje dziecko musiało brać w tym udział.
Nie chcę nikomu narzucać swojej filozofii myślenia, chciałam się nią po prostu podzielić. Czy są tu może kobiety, które myślą podobnie?
Marta