W związku, gdzie panuje zaufanie, nie powinno się wyczuwać zagrożenia w żadnych relacjach damsko-męskich, zwłaszcza, jeśli w grę wchodzi prawdziwa przyjaźń.
Ala i mój chłopak Jacek znali się już od dawna, jeszcze z czasów szkolnych. Niewinna znajomość nie wzbudzała początkowo moich podejrzeń, zwłaszcza, że poniekąd poznaliśmy się właśnie dzięki niej. Ala jest dobrą koleżanką mojej przyjaciółki i kiedy postanowiła zrobić parapetówkę u siebie w domu, zaprosiła nas obydwie.
Zobacz również: „Zaczynam wątpić w instytucję małżeństwa. Czy ślub daje w ogóle jakieś korzyści?”
Tak się złożyło, że na tej imprezie był również Jacek, z którym później wymieniłam się kontaktami i tak zostało do dziś...
Nie miałam jakiegoś super kontaktu z Alą, jedynie newsy, które opowiadała mi moja przyjaciółka, która jest z nią o wiele bliżej. Obie odnosiłyśmy jednak wrażenie, że dziewczyna jest zazdrosna o Jacka i czasami wręcz "rości sobie do niego prawa".
Raczej nie mówiła o tym wprost, ale gdy zaczynaliśmy się ze sobą spotykać dawała mi drobne aluzje, typu: Ale wy chyba nie tak na poważnie? Zaczynałam mieć poczucie winy, że Ala jest czymś w rodzaju łącznika między nami.
Zobacz również: „Mój chłopak dzieli wydatki dokładnie po połowie. Codziennie się ze mną rozlicza”
W końcu przestałyśmy utrzymywać kontakt, ale ona i Jacek nadal ze sobą pisali. Kiedyś zostawił otwartego laptopa na rozmowie z nią i widziałam, że zwierzają się sobie jak dobrzy przyjaciele. Czułam się trochę dziwnie, że Jacek powierza sekrety na mój temat jakiejś koleżance, którą zresztą sama znam...
Uznałam jednak, że wpadam w paranoję, a przecież mu ufam. Przyjaciółki powiedziały, że przecież nie mogę zabronić im kontaktu ze sobą, zwłaszcza, że to właśnie na jej imprezie się poznaliśmy.
Dowiedziałam się jednak, że Ala i Jacek próbowali spotykać się w przeszłości, ale to zupełnie nie wypaliło. Czasami wyczuwam w ich rozmowach atmosferę flirtu i zaczyna mnie to irytować.
Chłopak nie zapewnia, że niczego między nimi nie ma, ale wkurza się, że mu nie ufam i twierdzi, że przeze mnie już niedługo nie będzie mógł mieć żadnych znajomych.
Wszystko okej, rozumiem jego intencje, ale co z tego, skoro gdy idziemy gdzieś razem, Ala niby "przypadkiem" kładzie mu rękę na kolanie? Mam udawać, że tego nie widzę?
Albo mój facet jest wygodnym egoistą, albo już naprawdę zwariowałam.
Karolina