Makijaż od zawsze stanowi dla mnie poranny rytuał. Dzięki niemu natychmiast budzę się do życia i łatwiej jest mi spojrzeć w lustro. Co więcej, dodaje mi sporo pewności siebie i poczucia kobiecości.
Codzienna wizyta w biurze była do tego doskonałą motywacją, ale w czasie pandemii nie zmieniłam swoich nawyków. Dlaczego? Robię to przede wszystkim dla siebie.
Zobacz również: Makijaż pod maseczką. Jak malować usta w dobie pandemii?
Nie jestem w stanie zrozumieć tego, jak moje koleżanki mogły się przez ten czas tak zaniedbać. Rozczochrane włosy, wyciągnięte dresy, odprysknięty lakier na paznokciach... koszmar!
I to tylko dlatego, że nagle pracują zdalnie, a nie w biurze wśród ludzi. To co, w takim razie ładnie ubieracie się tylko dla innych? Żenada.
Gdybym czasami nie założyła w domu koszuli to nie mogłabym się skoncentrować. Przecież to tak, jakbym pracowała w piżamie! Zupełny brak szacunku do siebie.
Zobacz również: 10 niepodważalnych dowodów na to, że masz szacunek do samej siebie
Jestem ciekawa, co takie osoby robią, kiedy muszą odbyć spotkanie online. Zakładają marynarkę tylko na górną część dresu, a na twarz nakładają sobie modny filtr?
Dziewczyny, lepiej zmotywujcie się trochę, bo lockdown minie, a wy zapomnicie, jak używało się tuszu do rzęs. Jest masa poradników, jak nakładać makijaż, a nawet szminkę pod maseczkę ochronną.
Zapewniam, że od razu poczujecie się lepiej. Tak, jak ja każdego dnia.
Kornelia