Dwa lata temu moje życie wywróciło się do góry nogami. Zostałam mamą, chociaż zupełnie tego nie planowałam. Nawet nie chodzi o to, że w tamtym momencie - w ogóle. Myślałam, że nigdy nie odnajdę się w tej roli. Chciałam mieć męża, ale nic więcej. Wyszło na odwrót.
Zobacz również: LIST: „Chłopak czuje się oszukany, bo nie powiedziałam mu od razu, że mam dziecko”
Wciąż jestem panną, mam dziecko, o jego tatusiu już zapomniałam i szybko odkryłam w sobie instynkt. Dziś nie wyobrażam sobie, że mojego synka mogłoby nie być. To jednak nie oznacza, że zupełnie przestałam wierzyć w innego rodzaju miłość. Jeden facet mnie zawiódł, ale przecież nie wszyscy tacy są.
Jestem dziewczyną do wzięcia, dlatego nie chcę już siedzieć z założonymi rękami.
W moim przypadku możliwości są ograniczone. Teraz nie imprezuję i rzadko spotykam się ze znajomymi. Muszę być w domu z maluchem. Ale od czego jest telefon? Mnóstwo osób szuka drugiej połówki w aplikacjach, więc postanowiłam spróbować.
Przyznam, że zaskoczyła mnie ilość dopasowań. Praktycznie codziennie nawiązuję kontakt z 2-3 chłopakami. Rozglądam się głównie wśród rówieśników. Maksymalnie +5 lat. Nawet mam wzięcie, ale to wymaga z mojej strony sporej zachowawczości. Przecież nie będę się reklamowała jako samotna mama.
Najpierw trzeba kogoś sobą zainteresować.
Zobacz również: Kamil związał się z kobietą, która ma dziecko. Tłumaczy, dlaczego nie pokochał też jej córki
Oczywiście nie wspominam o dziecku w opisie, a w czasie rozmowy też o tym nie trąbię. Niektórzy twierdzą, że to oszustwo… Serio? Czy ktokolwiek na początku znajomości opowiada o wszystkich intymnych szczegółach swojego życia? O chorobach, rodzinie, zobowiązaniach, byłych?
Milczę z premedytacją, ale to nie oznacza, że kogoś okłamuję. Po prostu dozuję prawdę, żeby mieć jakiekolwiek szanse. W przeciwnym razie nawet jeden facet by do mnie nie napisał. A tak przynajmniej wykazują zainteresowanie i może coś z tego wyjdzie. Wreszcie przecież się dowiedzą.
Jeśli ktoś się wtedy zrazi, to trudno. Ale gdy najpierw pozna mnie jako kobietę, a nie matkę - myślę, że łatwiej będzie to przełknąć.
Ustaliłam sobie, że nie zdradzę się w czasie pierwszego, może dwóch kolejnych spotkań. Później podejmę decyzję, czy na pewno chcę czegoś więcej. Jeśli tak, wtedy opowiem o swoim synku, a może nawet go przedstawię. Jeśli nie - zakończę znajomość, zanim powiem za dużo. Uważam, że to fair w stosunku do wszystkich.
Przecież nie będę tam występowała jako gorąca mamuśka, która szuka tatusia dla swojego słodkiego szkraba. Nie szukam desperatów i podejrzanych typów. Na Tinderze jestem ja, a nie moje dziecko. Jeśli koleś polubi mnie samą, to może razem też nas zaakceptuje. Przy innej kolejności nawet nie byłoby o czym mówić.
Na razie moja strategia działa. Kilku kandydatów już się kręci, więc zaraz przejdziemy do kolejnego etapu.
Joasia
Zobacz również: LIST: „Partner nie pomaga mi finansowo przy wychowaniu dziecka z poprzedniego związku”