Przeczytałam ostatnio wasz artykuł o Maćku z „Rolnik szuka żony” (tekst znajdziecie TUTAJ – przyp. red.).
Strasznie mnie poruszył, bo sama miałam wysłać do niego zgłoszenie. „Rolnika” oglądam od początku, widziałam wszystkie sezony, ale dopiero wizytówka Maćka sprawiła, że naprawdę miałam ochotę do niego napisać. Już nawet nie chodzi o to, że on jest wykształcony i ma doktorat, choć przyznam, że to też zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Najbardziej spodobało mi się to, że jest wrażliwy i dobrze mu patrzy z oczu. W artykule były słowa „najfajniejszy chłopak, 10/10” i ja się z tym zgadzam. Podoba mi się, że jest ambitny, rozwija się, a przy tym ma tyle różnych pasji i uprawia sport. Zauroczył mnie też swoim uśmiechem, po prostu widać, że to dobry, szczery człowiek.
Ja od roku jestem sama. Wcześniej przeżyłam bolesne rozstanie. Nigdy nie byłam mężatką, nie mam też dzieci, choć Maciek i takich kobiet nie przekreślał. Pomyślałam, że spróbuję swojego szczęścia i napiszę do niego. Wcześniej poradziłam się jednak swojej przyjaciółki, a ona odradziła mi wysyłanie listu do programu. Stwierdziła, że pokażą tam moje zdjęcia, że znajomi się będą ze mnie śmiać, że będą cytować fragmenty mojego listu. Faktycznie trochę zaczęłam się tego obawiać i w końcu zrezygnowałam. Teraz żałuję.
Trudno się patrzy, jak facet moich marzeń przebiera w innych kandydatkach, a mnie nie ma wśród nich. Oczywiście nie wiem, czy zaprosiłby mnie na spotkanie, ale teraz już raczej nigdy się o tym nie przekonam.
Życzę mu wszystkiego dobrego, bo zasługuje na najlepszą partnerkę. Mam nadzieję, że w programie taką znajdzie. Niestety, nie będę to ja.
M.