Wasze listy: „Córka chce żyć na kocią łapę!”

Córka Marii od kilku lat mieszka ze swoim ukochanym. Teraz spodziewa się dziecka, ale mimo to nadal unika pytań o datę ślubu…
Wasze listy: „Córka chce żyć na kocią łapę!”
01.11.2009
>

Córka Marii od kilku lat mieszka ze swoim ukochanym. Teraz spodziewa się dziecka, ale mimo to nadal unika pytań o datę ślubu…

„Zwracam się z uprzejmą prośbą do redakcji o opublikowanie mego listu. Wiem, że zagląda tu wiele dziewcząt w wieku mojej córki, więc chciałabym uzyskać od Was odpowiedź, a może podpowiedź dotyczącą tego, co robić, jak postąpić.

Moja córka ma 32 lata, od 8 lat partnera, z którym teraz będzie miała dziecko. Niestety, ani ona, ani Jacek (imię zmieniam) nie myślą nawet o ślubie. Początkowo myślałam, że to tylko takie nastawienie, bo najpierw trzeba skończyć studia, znaleźć dobrą pracę, kupić mieszkanie. Ale teraz oni już się urządzili, mieszkają w Krakowie, świetnie zarabiają, na wszystko ich stać, na wesele oczywiście też, choć to ja z mężem mogłabym je przecież opłacić. Kilka lat temu moja siostra mnie uspokajała, że młodzi są, mają czas, że jak zaczną myśleć o dzieciach, będą wspólne kredyty, domy, samochody, to się pobiorą. A oni nic! Gdy jeszcze 2 - 3 lata temu pytałam o datę wesela, to córka mówiła, że nie potrzebują papierka, że nie mają teraz czasu i głowy do tego. Jednak ostatnio wiele się w ich życiu zmieniło… Córka spodziewa się dziecka, więc gdy przyjechali nam o tym powiedzieć, zapytaliśmy, kiedy planują zrobić wesele. Oni na to, że nigdy, że ich miłość nie potrzebuje takich deklaracji, są siebie pewni i bez tego. Oczywiście wszystko skończyło się kłótnią, mąż wyszedł z domu, a oni nawet nie zostali na noc.

To nasza jedyna córka, przed jej urodzeniem zmarł nam 3-letni syn i od tego czasu Gosia jest naszym oczkiem w głowie. Mój mąż choruje i wiem, że nie spocznie, dopóki nie wyda córki za mąż. Powiedział mi ostatnio, że to jego największe marzenie, poprowadzić córkę do ołtarza. Gosia nawet słysząc to, nie chce się zgodzić, mówi, że ma takie przekonania. Ja staram się spokojnie tłumaczyć, że przecież zawsze będzie miała zabezpieczenie w razie rozwodu czy odejścia, przecież są kwestie prawne. Ale ona uważa, że mają do siebie zaufanie, a jeśli któreś się odkocha, nie będą mieli zbędnych problemów. Ja to rozumiem, ale starałam się moją córkę wychować w katolickiej tradycji, a ona teraz o wszystkich poglądach, które jej przekazywałam, zapomina. Jest mi po prostu przykro. I tak dużo już się z mężem denerwowaliśmy na nią, że tak jawnie bez ślubu żyją, ale teraz to już uważam przesada. Jak to tak? dziecko, wspólny dach i bez ślubu? Kiedyś to było nie do pomyślenia. Dlaczego młodzież idzie w tę stronę, zapominając o wartościach, jakie staraliśmy się przekazać? Nie liczy się już dobre imię, zasady, tradycje?

Wiem, że nie uzyskam tu gotowej recepty na to, co robić, ale może wytłumaczycie mi, Drogie Czytelniczki, dlaczego tak się dzieje, a nasz świat się zmienia na gorsze?

Z szacunkiem, Maria”

Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl. Gwarantujemy anonimowość.

Zobacz także:

Wasze listy: Moja córka nie chce hucznego wesela! 

Córka Honoraty nie chce urządzać wystawnego przyjęcia weselnego, zamiast tego woli wybrać się w podróż do Wenecji. Nasza Czytelniczka nie może się jednak pogodzić z decyzją córki…

Czy warto zwlekać ze ślubem? 

Choć ślub najczęściej oznacza koniec wolności, beztroski, nowe obowiązki i poświęcenie, nie warto z nim czekać.

 

Polecane wideo

Komentarze (336)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 27.12.2012 02:03
Pani Mario jestem w podobnej sytuacji,mam dwie corki. Jedna od 5 lat zyje bez slubu. Spotkaladobrego czlowieka, sa jak dwie polowki pomaranczy - jak to sie mowi, kochaja sie , szanuja sie i wydaje sie , ze sa szczesliwi. Nic nie stoi na przeszkodzie teoretycznie zeby usankcjonowali swoj zwiazek przed Bogiem. Wiem, ze moja corka kocha swojego towarzysza zycia i bylaby szczesliwa, gdyby sie pobrali. Ja go tez kocham jak syna , bo jest dobrym uczciwym, opiekunczym i wrazliwym czlowiekiem. Problem jest glebszy. Ja kiedys tez probowalam przymusic ich do szybkiej decyzji i byly tylko z tego lzy po obu stronach. Posluchalam jednak rady madrych ksiezy, a ona polega na tym, ze trzeba czekac, ale nie bezczynnie czekac ale aktywnie, modlic sie i walczyc o swoje dziecko metodami bozymi, a przede wszystkim swoim zyciem swiadczyc , ze jest Pan Bog, przed ktorym warto stanac i przed ktorym warto zlozyc slub . Trzeba sie zastanowic co to jest ten slub ? Slubujemy przed Bogiem nie dla papierka tylko dla uswiecenia zwiazku , zeby nie zyc w grzechu ciezkim. Towarzysz zycia mojej corki pomimo , ze jest dobrym czlowiekiem nie wierzy w istnienie Boga, tak zostal wychowany , wiec komu by slubowal? Inna rzecza jest, ze moja corka jest wierzaca i nie powinna zgodzic sie na zycie bez slubu, ale coz zrobic, jak wielu innych mlodych ludzi nie mysli w ogole w kategoiriach grzechu.Mi jako matce pozostaje wiec na razie tylko modlitwa i blagania o laske dla nich. Nie ma zlotego srodka,juz to wiem, jest tylko czas, ktory moge wykorzystac pozytywnie zgodnie z moimi przekonaniami i wartosciami pracujac nad moja relacja z Zywym Bogiem , ktory byl , jest i bedzie bez wzgledu na gadanie i pisanine , ktora ma tutaj miejsce. Pan Bog , w ktorego wierze jest Zywym Bogiem i wiem, ze wszystko wie i wszystko widzi. Jezeli pomimo moich prosb corka moja jeszcze nadal zyje w grzechu to widac sa powazne przeszkody, czyli jej wola, ich wola. Pan Bog nie moze udzielic laski czy blogoslawienstwa bez takiego pragnienia osob zainteresowanych. Konczac ten dlugi moj wywod: sprawa sprowadza sie do wiary rodzicow, jaki dalismy przyklad, wiary w Zywego Boga, kochajacego i wszechmogacego czy bozka. Mlodzi ludzie odrzucaja klamstwo i zaklamanie i maja racje. Po co ten teatr, po co udawanie skoro w sercu pustka? Ja nie odpuszczam moim corkom, wiedza ze ich czyste zycie to cel mojego zycia, wiec modle sie nieustannie o wiare dla nich najpierw a slub to juz wtedy sam przyjdzie jako rezultat tej wielkiej laski. Pozdrawiam wszystkie matki cierpiace z tego powodu, rozumiem ten bol serca z ktorym przychodzi nam zyc kazdego dnia, szczegolnie wtedy gdy musimy jeszcze patrzec na nasze ukochane wnuki zrodzone w tych zwiazkach. Jednak wiara daje tyle sil ile potrzeba i tyle nadziei ile potrzeba i ufnosci, ze kazde cierpienie ma sens i ze Pan Bog nawet z najgorszego zla potrafi wyprowadzic dobro, ale trzeba Go o to z pokora i miloscia w sercu prosic. Pewnie zaraz powstanie wielki krzyk, ze jakas nawiedzona sie rozpisala, tak jest zawsze, ale ufam, ze ten wpis pomoze sie zastanowic prawdziwie zatroskanym rodzicom o swoje dzieci i zmobilizuje ich do dzialania a nie tylko to marudzenia i wyczekiwania. nasze dzieci potrzebuja milosci, zeby uwierzyly, ze slubowanie przed Bogiem ma jakis sens. Szanuje mlodych za to, ze nie chca robic tego w co nie wierza, choc zycie bez slubu to ciezki grzech i konsekwencje beda siegaly gleboko.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 07.12.2009 04:34
Tutaj wpisz treść komentarza...gDY CZYTAM TE WYPOWIEDZI TO MAM WRAZENIE ZE,ZE LUDZIE ZATRACILI WARTOSCI ,MORALNOSC. I KULTURE BYCIA WE DWOJE. MASONSKI PLAN WYKONUJA W 100%,KTORY MA NA CELU LUZ ,BLUZ,NISZCZENIE RODZINY ,NARODOW.MEDIA ,BANKI SA W ICH REKACH,SZTUCZNIE TWORZA KRYZYSY,PANDEMIE GRYPY SWINSKIEJ H1N1 TAK BY ZNISZCZYC POPULACJE,BY LUDZIE BYLI BEZPLODNII OCZIPOWANII -TZN.POD ICH KONTROLA..ZYDOMASONSKI PLAN KONTROLOWAC GOJOW.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 09.11.2009 17:10
"Dziecko, wspólny dach i bez ślubu? Kiedyś to było nie do pomyślenia. Dlaczego młodzież idzie w tę stronę, zapominając o wartościach, jakie staraliśmy się przekazać? Nie liczy się już dobre imię, zasady, tradycje?" zwóc uwagę na słowo "KIEDYŚ" a no właśnie... KIEDYŚ!! teraz jest inaczej, mam może zaledwie 14 lat, ale wiem już trochę na ten temat. Moi rodzice żyją bez ślubu, moja chrzesna ma 2 dzieci i również żyje bez ślubu, moja ciocia do niedawna żyła bez ślubu, jednak wyszła za mąż pare miesięcy temu (w wieku 37 lat) ponieważ jej mąż założył poważną firmę i to ułatwiało coś tam z majątkiem, nie wiem co dokładnie, nie wnikam. Ale gdyby nie sprawy papierkowe, to by nie brali ślubu. Uważam, że ślub to sprawa zbędna... owszem fajnie tak założyć suknię wyprawić wesele itp. ale cała reszta źle mi się jakoś kojarzy, nie przez rodziców nigdy nie wpajali mi przekoniań małżeńskich ani religijnych - pozostawili mi decyzję, czy chcem wierzyć w boga i jakie zasady mam przyjąć. Od dwuh lat z własnego wyboru jestem ateistką, mimo iż mam komunię i chrzest. Zaraz pewnie padną słowa, że niewychowana, że smarkata i że zły przykład rodzice dali. Nie sądzę, że tak jest, bo uważam, że dom jaki mi stwożono jest wspaniały. Moja mam jest wspaniała. Mam swoje zasady i się ich trzymam, nie palę nie piję ani nic z tych rzeczy, dobrze się uczę - co roku zdaję z czerwonym paskiem; nie ma ze mną żadnych problemów. Uważam, że powinnaś pozwolić córce żyć bez ślubu, to jej wybór. Nie ma w tym nic złego... jestem tolerancyjan, wiele moich bliskich koleżanek wierzy w boga więc to czy ktoś jest chrześćjaninem czy ateistą czy czym tam se chce nie robi mi różnicy pod warunkiem, że nie uważa, że jego wyznanie jest jedynym odpowiednim i że wszyscy muszą robić to samo. Jednak przykazanie o braniu ślubu nieco mnie drażni... nie wiem co w tym takiego, przecież w czasach Jezusa nie było nic takiego, ludzie nie brali ślubu, Jezus nic o tym nie wspominał. Oczywiście może się mylę i to przykazanie ma jakieś inne korzenie. To że mażeniem pani i pani męża jest wydać córkę za mąż nie oznacza, że jej marzeniem jest to samo, może ona tego nie chce? Zmuszanie jej to tego może jedynie pogorszyć wasze relacje. Pozdrawiam i życzę więcej tolerancji dla decyzji córki :)
zobacz odpowiedzi (2)
Anonim (Ocena: 5) 08.11.2009 19:49
ehh.. według mnie to nie tylko zbędna formalność, o której pisze anonim z dołu. Przecież jeżeli spodziewa się dziecka, to powinna zapewnić mu rodzinę, a jeżeli nie są po ślubie.. to on może ją w każdej chwili zostawić, bo nie ma zadnych papierów, które mówią że są ze sobą, nie przyżekli przed Bogiem ` aż śmierć nas nie rozłączy` . No nie wiem ale ja na pewno nie zgodzę się na dziecko bez ślubu.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 08.11.2009 14:14
Boże ! Dobrze ze moja matka taka nie jest. Dla mnie ślub jest zbędną formalnością, zupełnie nic nie znaczącą! Możne żyć we wspaniałym związku bez ślubu. Później są problemy z rozwodem jak okazuje się coś nie tak. Z resztą ślub się wziął z religii, z kościoła w który zupełnie nie wierzę. Księża wyłudzają pieniądze i nie są tacy za jakich się podają.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie