Bardzo nie lubię, kiedy inni próbują mnie wpędzić w poczucie winy i kompleksy. Szczególnie wtedy, gdy naprawdę nie ma powodu. A niestety odnoszę wrażenie, że niektórym sprawia to ogromną przyjemność. Byle się przyczepić i pokazać swoją wyższość. Tylko czy ja kogoś prosiłam o zdanie? Już za późno na porady.
Zobacz również: LIST: „W Polsce trudno być bezdzietną singielką. Nikt się z nami nie liczy”
Gdybym sugerowała się tymi komentarzami, to chyba musiałabym pomyśleć o przerwaniu ciąży. Ludzie naprawdę bywają okrutni. Wystarczy, że nie spełniasz ich oczekiwań i od razu wielka afera. Mogłabym to nawet zrozumieć, gdybym miała kilka lat mniej. Ale co jest dziwnego w tym, że pełnoletnia kobieta spodziewa się dziecka?
Nawet nie próbuję tego zrozumieć.
Jestem na chwilę przed 23. urodzinami, które dla mnie oznaczają zupełnie nowy etap w życiu. Już nie będę tylko córką, wnuczką, przyjaciółką, ale przede wszystkim mamą. Jeśli kogoś to bardzo interesuje - nie planowałam tego akurat na ten moment. Myślałam, że mam jeszcze kilka lat. Jednak stało się i po prostu muszę się dostosować.
Ciągłe gadanie, że mogłam zaczekać, to nie jest żadna opinia. Raczej prztyczek w nos, a w domyśle nawet obelga. Zobaczcie, jaka nieodpowiedzialna smarkula, która rujnuje życie sobie, chłopakowi, rodzicom. Niczego już nie osiągnie, bo nie wygrzebie się spod pieluch. Za plecami słyszę szepty.
Przepraszam, ale nie jestem z wielkiego miasta, żeby czekać jeszcze 10 lat.
Zobacz również: LIST: „W 6. miesiącu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Nawet nie wiem, kto jest ojcem”
U nas wygląda to trochę inaczej. Nikogo nie dziwi dziewczyna przed trzydziestką, która ma już trójkę dzieci. W mniejszych miejscowościach zawsze tak to wyglądało, więc po co się oburzać? Najgorsze, że krytykują mnie także swoi. Jakby nagle wszystko się zmieniło, a ja miałabym zostać najmłodszą matką na świecie.
Dobrze, że chociaż lekarz mnie nie ocenia. Jego zdaniem to najlepszy wiek na poród. Jestem młoda, silna, ryzyko komplikacji niewielkie. Gdyby się uprzeć, to należałoby wytykać palcami starsze matki. Po trzydziestce organizm nie jest już w tak dobrej kondycji, więc trochę ryzykują. A co ja niby zrobiłam nie tak?
Po prostu biorę odpowiedzialność za swoje czyny.
Zdarzyło się, trzeba to wziąć na klatę i robić swoje. Nastawienie niektórych sprawia jednak, że to podwójnie trudne. Macierzyństwo samo w sobie jest wyzwaniem, a do tego dochodzą te dziwne teksty. Przecież ja nie jestem ciężarną nastolatką, więc dziękuję za troskę. Kiedy napisałam o swojej sytuacji gdzieś na Facebooku, wtedy od razu zleciały się recenzentki.
Dowiedziałam się od nich tego samego, co słyszałam już wcześniej. Jestem nierozsądna, mogłam zaczekać, najpierw trzeba skończyć studia, bez tego niczego nie osiągnę, a dziecko będzie żyło w biedzie. Jakby to powiedzieć… Na żaden uniwersytet się nie wybierałam i to bez względu na ciążę. W to też niektórym trudno uwierzyć, bo dla nich magisterka jest obowiązkowa.
Szkoda, że tak wytykamy innych, którzy nie spełniają naszych oczekiwań. Może czas zrozumieć, że nie ma jednego przepisu na szczęście?
Marta
Zobacz również: LIST: „Mąż wysyła mnie do pracy. Nie rozumie, że córka ma dopiero 7 lat”