„Od jakiegoś czasu spotykam się z nowym chłopakiem, który pochodzi z Danii. W te wakacje postanowiłam zaprosić go do Polski i nieco pokazać mu nasz kraj. On jeszcze nigdy nie miał okazji tu być i bardzo chciał zobaczyć, jak wygląda życie w Polsce i zwiedzić jej najpiękniejsze miejsca. Wkrótce po jego przylocie do Warszawy wybraliśmy się więc w tygodniową podróż po największych i najbardziej znanych miastach w Polsce.
Zobacz również: Wyznanie Dominiki: „Na wakacjach znowu najadłam się wstydu za rodaków”
I wtedy zaczął się prawdziwy koszmar. Dokądkolwiek się nie wybraliśmy było mi wstyd za to, jak zachowują się nasi rodacy. Weekend spędziliśmy w jednym z większych miast na południu Polski, z dużym, pięknym rynkiem wypełnionym uroczymi knajpkami. Ale nie było mowy o romantycznych spacerach czy kolacji na ogródku w miłej i spokojnej atmosferze. Cały rynek był krótko mówiąc... pijany. Już od wczesnego piątkowego wieczoru przez główny plac przetaczały się rzesze pijanych, zataczających się i wulgarnych ludzi. I wcale nie mam na myśli osób na lekkim rauszu, tylko całe grupy zalanych, ordynarnych i awanturujących się osobników. Na przykład w McDonaldzie, gdzie kilku odzianych w dresy wyrostków obrzucało obelgami chłopaka za kasą, bo musieli czekać w długiej kolejce, żeby złożyć zamówienie. Absolutnie zero kultury, a przecież pracownik nie był niczemu winny. Awantury nie były niczym niezwykłym także na ulicy, gdzie banda pijanych ludzi tylko szukała pretekstu, żeby wdać się w bójkę albo przynajmniej poobrzucać się stekiem wyzwisk prosto z rynsztoka.
Fot. iStock
Ale nawet na trzeźwo Polacy mają problem z kulturalnym wysławianiem się. Gdziekolwiek nie byliśmy, słowo na “k” regularnie padało średnio co trzeci wyraz. I to nie tylko z ust podpitych osobników czy nastolatków. Okazuje się, że wulgaryzmy to domena Polaków bez względu na wiek. Przeklinają młodzi, starsi, dobrze ubrani i zostawiający wysokie napiwki w restauracjach. Trudno było cieszyć się chwilami w uroczej knajpie, kiedy przy stoliku obok co chwilę leciały wulgaryzmy.
Nie mamy też absolutnie jakiegokolwiek szacunku do miejsc, w których najbardziej powinniśmy go okazywać. Przykład - Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Obiekt, który powinien być dla każdego człowieka miejscem głębokiej refleksji i zadumy. Tymczasem okazuje się, że Polacy nie są w stanie wytrzymać jakichś 3 godzin zwiedzania bez jedzenia. W naszej grupie znalazły się dwie nastolatki, które zwiedzały teren dawnego obozu zagłady (gdzie ludzie umierali z głodu) z jedzeniem na wynos w kieszeniach kurtek. Próbowały ukradkiem jeść frytki w drodze z jednego kompleksu baraków do drugiego. W pewnym momencie z kieszeni kurtek wypadły im plastikowe widelce, ale nawet tego nie zauważyły. Sztućce podniosła zszokowana, idąca za nimi para z zagranicy. Nie zwróciła nastolatkom uwagi chyba tylko dlatego, żeby oszczędzić im wstydu.
Nie lepiej było podczas zwiedzania zamku w Malborku. Pech chciał, że na każdym kroku towarzyszyła nam typowa rodzina 2+2, czyli rodzice z dwójką małych dzieci. Kilkuletni chłopczyk był wyjątkowo nieznośny, by nie powiedzieć rozbestwiony. Ciągle krzyczał i kopał w meble, a jego rodzice w ogóle nie zwracali mu jakiejkolwiek uwagi. Ojciec był zbyt zajęty nagrywaniem wszystkiego telefonem, a matka – pozowaniem do selfie. W końcu jakiś zbulwersowany turysta sam zwrócił im uwagę na zachowanie chłopca. Matka jednak zupełnie nie zareagowała, po prostu cała rodzina z oburzeniem malującym się na twarzach przeszła do kolejnej sali.
Fot. iStock
Na koniec nie mogę nie wspomnieć o pociągach, którymi przemieszczaliśmy się po różnych miastach Polski. I chociaż od lat 90. w kwestii punktualności składów i warunków podróżowania poprawiło się naprawdę sporo, jeśli chodzi o zachowanie współtowarzyszy podróży to wciąż pozostawia ono dużo do życzenia. Bo czymże byłaby podróż pociągiem bez wychylenia paru puszek piwa i zaśnięcia rozwalonym na kilku siedzeniach? Albo bez obdzwaniania wszystkich znajomych, najchętniej na głośnomówiącym? Nie wspominając już o tym, że gdy temperatura w Polsce przekracza 25 stopni dla mężczyzn staje się o wiele za gorąco, aby nosić koszulki.
Chociaż mój gość był zauroczony Polską i jej najpiękniejszymi miastami i zabytkami, to jednak zachowanie naszych rodaków często wprawiało go w osłupienie. Zresztą nie tylko jego. Ja niemal na każdym kroku odczuwałam głęboki wstyd za Polaków. Kiedy tak schamialiśmy i czy naprawdę tego nie widzimy?”
Malwina, 29 lat
Zobacz również: Po czym poznać Polaka na wakacjach? 7 kompromitujących cech, których musimy się wstydzić