Czym właściwie jest zdrada? Każdy odpowie na to pytanie inaczej. Dla jednych skok w bok będzie tożsamy z pójściem z kimś do łóżka, dla drugich już sam pocałunek, flirt, a nawet myślenie o innej osobie będzie jednoznaczne z niewiernością.
W przypadku par żyjących w nieformalnych związkach zdrada jednego z partnerów może okazać się solidnym powodem rozstania. Sytuacja komplikuje się po ślubie. Wiele małżeństw próbuje przepracować problem i dać sobie drugą szansę – głównie ze względu na dzieci, kredyty, wspólnotę majątkową, czy choćby uniknięcie kłopotliwych rozpraw rozwodowych.
Przed podobnym dylematem stoi właśnie Ola, która odkryła, że jej mąż… lubi randkować. Od kiedy to robi, z kim, i jak to wszystko wyszło na jaw?
Polecamy także: Piosenki, przy których kochamy się najczęściej. Którzy artyści królują w naszych sypialniach?
Zacznę od tego, że kiedy wychodziłam za Bartka 2 lata temu, wiedziałam, że będę musiała mieć się na baczności. On zawsze lubił towarzystwo kobiet, a zanim zaczął się spotykać ze mną, miał na koncie kilkanaście krótszych relacji. Był pod tym kątem dużo bardziej doświadczony niż ja, bo ja zawsze byłam w kwestii związków długodystansowcem. Wcześniej miałam tylko dwóch chłopaków. Z jednym byłam 4 lata, z drugim 5. Bartek był moim trzecim poważnym partnerem i kiedy zaczęliśmy się spotykać, to szczerze mówiąc myślałam, że jestem dla niego tylko kolejną przelotną znajomością. On zresztą chyba najpierw też tak myślał, ale kiedy przez trzy miesiące nie udało mu się zaciągnąć mnie do łóżka, stwierdził, że jestem inna od dziewczyn, które znał do tej pory. Krótko mówiąc: zakochał się. I ja też, mimo że byliśmy jak z zupełnie innych bajek.
Po półtora roku Bartek mi się oświadczył. Szczerze mówiąc, sądziłam, że udało mi się go zmienić. W czasie trwania naszego związku i narzeczeństwa ani razu nie przyszło mi do głowy, że mógłby mnie zdradzać. Był bardzo zaangażowany, poświęcał mi cały wolny czas, niemal wszędzie wychodziliśmy razem. Miałam też pełny wgląd w jego telefon.
Ślub był piękny i wydawało mi się, że oboje jesteśmy bardzo szczęśliwi. Gdzieś tam z tyłu głowy miałam świadomość, że muszę na Bartka uważać i że nie mogę całkowicie odpuścić mu kontroli. To po prostu taki typ faceta, że jak kocha, to całym sercem, ale okazja czyni złodzieja… Bartek lubi flirt i ładne kobiety. Kilka razy pokłóciliśmy się zresztą o to, bo na przykład mówił mi, że moja koleżanka z pracy ma ładne nogi. Potem wyjaśniał mi co prawda, że nie chciał mnie zranić, bo ona go nie pociąga, tylko po prostu stwierdził fakt i dodał, że on by się na mnie nie obrażał, gdybym mówiła miłe rzeczy o jego kolegach.
Przez rok po ślubie układało się między nami różnie, ale głównie było dobrze. Schody zaczęły się wtedy, gdy ja zaczęłam mówić o dziecku, a on stanowczo się nie zgodził. Mówił, że nie jest jeszcze na to gotowy i że chce się mną bardziej nacieszyć. Poza tym ciągle było coś ważniejszego od dziecka: staranie się o awans, wyjazd na wakacje marzeń, odkładanie pieniędzy na większe mieszkanie. W końcu przestałam nalegać.
Wydawało mi się, że między nami wszystko jest w porządku, ale ostatnio zauważyłam, że Bartek korzysta z Tindera. Wszystko wydało się przypadkiem, kiedy pojechaliśmy w odwiedziny do moich rodziców. Przez pandemię długo się z nimi nie widzieliśmy, więc wybraliśmy się do mojego rodzinnego miasta na weekend. Ja zapomniałam naładować swój telefon, nie miałam też przy sobie ładowarki, a musiałam zadzwonić służbowo do jednego z moich klientów. Poprosiłam, żeby Bartek pożyczył mi swój telefon i zamknęłam się w drugim pokoju. Po rozmowie rozłączyłam się, spojrzałam na komórkę męża i zobaczyłam, że ma zainstalowanego Tindera. Byłam w szoku, ale nie chciałam robić afery przy rodzicach. Zapytałam go o wszystko dopiero, kiedy wróciliśmy do domu.
Najpierw odkręcał kota ogonem, złościł się, że mu grzebię w telefonie, próbował zrzucić winę na mnie. Potem kłamał, że coś mi się przywidziało. Później przekonywał, że to dla żartu. W końcu wpadłam w taką furię, że się przyznał. Podobno był na kilku randkach z różnymi dziewczynami, ale nigdy na nich nie doszło do niczego więcej. Przyrzekał, że nigdy mnie nie zdradził, a chodził na te randki dlatego, że do naszego małżeństwa wkradła się monotonia…
Nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Jesteśmy po ślubie dopiero dwa lata, a on mówi o rutynie? Poza tym jak mogę być pewna, że nie przespał się z żadną z tych kobiet. Mam na to tylko jego słowo. I czy można mówić o zdradzie wyłącznie w kontekście seksu? Moim zdaniem zdrada zaczęła się w momencie, gdy założył Tindera.
Co mam robić? Rozwieść się, iść z nim na terapię, wybaczyć?
Ola
Polecamy także: LIST: „Przyciągam niezaradnych facetów. Bez auta, mieszkania i fajnej pracy”