LIST: „Nie dostałam pracy, bo nie mam studiów. Czuję się dyskryminowana”

Agata wierzy, że wykształcenie to nie wszystko.
LIST: „Nie dostałam pracy, bo nie mam studiów. Czuję się dyskryminowana”
Fot. Unsplash
10.06.2020

Mam 27 lat, ale uważam, że i tak już całkiem dużo osiągnęłam. Miałam etat i całkiem niezłą pensję, z której mogłam się utrzymać na fajnym poziomie. Od dawna nie musiałam prosić nikogo o pomoc, a to jest najlepsza oznaka samodzielności. To oczywiście nie wzięło się znikąd, bo wymagało z mojej strony ogromnego zaangażowania.

Zobacz również: LIST: „Mam 30 lat i kupiłam już 2 mieszkania. Jak się chce, to naprawdę można”

Jeśli się za coś biorę, wtedy robię to naprawdę sumiennie i byłam pewna, że inni to docenią. Kiedy pracodawca zaproponował mi gorsze warunki, wtedy bez wahania rozstałam się z firmą. Znalezienie nowego zajęcia miało być tylko formalnością i kwestią czasu. Tym bardziej, że miałam na oku kilka możliwości.

Ostatecznie nic z tego nie wyszło, dlatego zostałam z niczym. Tylko dlatego, że nie mam papierka z uczelni.

komputer

Sytuacja jest naprawdę absurdalna, bo w ogłoszeniu nie było mowy o wykształceniu. Szukali kogoś, kto ma doświadczenie w branży, sumiennego, lojalnego, dyspozycyjnego. Kiedy to czytałam, wtedy od razu pomyślałam o sobie. I zapowiadało się naprawdę dobrze, bo oddzwonili bardzo szybko, aby zaprosić mnie na spotkanie.

Już praktycznie miałam tę fuchę w garści. Najpierw rozmowa online, która poszła mi bardzo dobrze. Kiedy sytuacja trochę się uspokoiła, wtedy miałam zobaczyć się z głównym szefem w cztery oczy. Jestem już po. I nie mogę uwierzyć w to, co się tam wydarzyło. Miałam przecież wrócić z podpisaną umową.

W ostatniej chwili okazało się, że jednak nie spełniam warunków, bo nie mam studiów.

Zobacz również: LIST: „Mąż wysyła mnie do pracy. Nie rozumie, że córka ma dopiero 7 lat”

rozmowa o pracę

Nigdy tego nie ukrywałam, bo w CV o żadnym uniwersytecie nie było mowy. Skończyłam technikum, a później zaczęłam pracę. Dzięki temu mam zdecydowanie większe doświadczenie od osób z magisterką. Nie miałam z tego powodu kompleksów, ale uważałam to wręcz za swój największy atut. Przynajmniej nie trzeba mnie szkolić.

Pan prezes widocznie został wprowadzony w błąd albo nagle coś mu się ubzdurało. Na sam koniec spotkania spojrzał w dokumenty i zaczął dopytywać o studia. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że - jak to się ładnie mówi - postawiłam na inną ścieżkę rozwoju. No i usłyszałam: w takim razie nie mamy o czym rozmawiać.

Zwodzili mnie prawie miesiąc. Straciłam sporo czasu i nerwów, a oni mnie upokorzyli.

biuro

Nie potrafił logicznie wytłumaczyć, po co mi studia w tej branży. Stwierdził, że zawsze się przydają. Pewnie tak, ale ja przez lata zajmowałam się tym, co miałabym robić u niego. Znam się na temacie, mam kontakty i konkretne osiągnięcia na koncie. Zawsze miałam najlepsze wyniki. W tym momencie czuję się ofiarą dyskryminacji.

Zupełnie tak, jak gdyby studia były wyznacznikiem czegokolwiek. A przecież nie zawsze są. Znam wielu magistrów, którzy mają dwie lewe ręce do pracy. I mnóstwo osób po szkole średniej, które dają z siebie wszystko. Myślałam, że pracodawcy wreszcie to rozumieją. Papierek z uczelni nie powinien być ważniejszy od człowieka i tego, co faktycznie sobą reprezentuje.

No i zostałam z niczym. Tylko dlatego, że ciężko pracowałam, zamiast przez 5 kolejnych lat siedzieć w ławce. Czy tylko mnie wydaje się to podłe?

Agata

Zobacz również: LIST: „Na rozmowę o pracę idę z długą listą wymagań. Czy oczekuję zbyt wiele?”

Polecane wideo

Znak zodiaku a życie zawodowe. Taka praca jest Ci pisana
Znak zodiaku a życie zawodowe. Taka praca jest Ci pisana - zdjęcie 1
Komentarze (30)
Ocena: 4.5 / 5
gość (Ocena: 3) 16.06.2020 11:07
Zakładając, że to wszystko prawda (choć nie wydaje mi się), to zastanawia mnie czemu autorce tak zależy na pracę w miejscu, w którym szefem - być może bezpośrednim przełożonym - jest osoba, która wyżej stawia sobie ukończenie studiów nad doświadczenie zawodowe.
odpowiedz
MiLejdi (Ocena: 3) 14.06.2020 14:51
Bez przesady - niezatrudnienie z powodu braku studiów NIE jest dyskryminacją! To jakaś totalna bzdura! A studia to nie jest "siedzenie przez 5 lat w ławce", ale to już oczywiście zależy od studenta. Natomiast zgadzam się, że studia nie są gwarancją stania się wartościowym pracownikiem, a wymagania dotyczące wykształcenia powinny być od samego początku jasno określone w ogłoszeniu o pracę.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 13.06.2020 08:50
Dawniej zeby byc pielegniarka wysyarczylo skonczyc liceum lub studium medyczne, a teraz potrzebne sa do tego studia. Moja mama skonczyla kurs ksiegowosci w latach 90 I byla ksiegowa, ale studiow w tym kierunku nie skonczyla I jej doswiadczenie w rozliczaniu pitow I innych rzeczy w ogole sie nie liczy bo nie ma studiow. Tak to jest...
odpowiedz
Sraka Wolkołaka (Ocena: 2) 11.06.2020 18:30
Coś w tej historii się nie klei. Super pracownik, a pracodawca obniża wynagrodzenie. Później zdziwienie, że studia jednak coś znaczą. Może zamiast być zadufana w sobie należałoby na te studia pójść, choćby zaoczne. Wtedy z innej perspektywy można oceniać, go jest do czego potrzebne. Bo coś czuję, że obaj szefowie, były i ten przyszły, choć niedoszły mieli dwie rzeczy i studia i doświadczenie.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 10.06.2020 15:41
Studia teraz to dno ja to bym takiemu pracodawcy nagadała ja zrezygnowałam że studiów zaocznych ponieważ był beznadziejny poziom nauczania przedmioty które mi się nie przydadzą w pracy i na dodatek na kolokwiach profesorka jednego przedmiotu podpowiadala pozatym co jak ktoś się nie nadaję na studia wolą idiote po studiach takiego pracodawcę to tylko powiesić na subieniczy
zobacz odpowiedzi (6)

Polecane dla Ciebie