Bardzo poważnie traktuję obecną sytuację i wspieram akcję #zostańwdomu. Sama ograniczam wyjścia do minimum i tylko raz na kilka dni odwiedzam osiedlowy sklep. Moje dzieci mają absolutny zakaz, ale są na tyle mądre, że nie protestują. Kwarantanna dla każdego oznacza jednak co innego i trzeba być tego świadomym.
Zobacz również: LIST: „Wszyscy mają wolne, a ja siedzę w biurze. W czym jestem gorsza od nauczycieli?”
Szczerzę zazdroszczę wszystkim, którzy mogą pracować w domu i dostają za to pełne wynagrodzenie. Rodzice nie mają tak łatwo. Sama jestem drugi tydzień na zasiłku opiekuńczym, ale już teraz wiadomo, że szkoły będą zamknięte przynajmniej do Wielkanocy. To moment, kiedy trzeba się zastanowić, co dalej. Wiem, że nie tylko ja staję przed takim dylematem.
Już teraz umówiłam się z pracodawcą, że pójdę na zaległy urlop, ale co dalej?
Będę musiała wykorzystać także ten bieżący, bo jakoś mi się nie uśmiecha, żeby dłużej pobierać niepełne wynagrodzenie z ZUS-u. Mało kto się nad tym zastanawia, ale osoby w mojej sytuacji ucierpią finansowo, a życie toczy się przecież dalej. Są rachunki do zapłacenia i coś trzeba jeść. No, ale nie narzekam. Sytuacja jest poważna i trzeba się z nią zmierzyć.
Do napisania tych kilku słów zmotywowały mnie moje dzieci. Mam dwójkę w wieku szkolnym - 7 i 10 lat. Właśnie zapytały mnie, gdzie w tym roku wyjedziemy na wakacje. Odpowiedziałam, że na razie nie możemy podjąć żadnych decyzji. Nikt nie wie, jak sytuacja się rozwinie i możliwe, że spędzimy kolejne miesiące w czterech ścianach.
Były bardzo zawiedzione, ale wiecie co? Najchętniej powiedziałabym im coś innego.
Zobacz również: Wesele w czasie epidemii. Panna młoda nie wytrzymała i postawiła gościom ultimatum
Wiadomo, że kwarantanna to nie są ferie, bo przez internet ciągle przychodzą jakieś zadania do zrobienia. Nie oszukujmy się jednak - dzieciaki porobią coś przez 2 godziny dziennie, a później trzeba im zorganizować inne atrakcje. To taka namiastka wakacji w roku szkolnym. Z tego powodu uważam, że te letnie należy po prostu odwołać.
Drżę na samą myśl, że zagrożenie będzie trwało do czerwca, a w lipcu rozpocznie się kolejna przerwa. Co miałabym zrobić w takiej sytuacji? Co mają począć inni rodzice? W większości pozbędziemy się już należnych urlopów, więc dzieciaki musiałyby siedzieć same w domu. Po tak długim wolnym mogłyby się obyć bez kolejnych 2 miesięcy.
Tego nie da się zorganizować i to pomimo najszczerszych chęci.
Nawet jeśli odwołają epidemię, to przecież strach będzie gdziekolwiek pojechać. Minie jeszcze sporo czasu, zanim nasze życie wróci do normy. Nie wspominając o tym, że uczniowie będą mieli ponad 3 miesiące zaległości w szkole. Tego nie nadrobią żadne zdalne lekcje. I co teraz? We wrześniu mieliby rozpocząć kolejny rok, jak gdyby nigdy nic?
Jakkolwiek sytuacja się nie rozwinie, to wakacje w tym roku powinny zostać oficjalnie odwołane. Najlepiej już niedługo, żeby dzieci przyzwyczaiły się do tej myśli. Tego wymaga ich rozwój, a także zdrowie psychiczne rodziców. Żaden z nas nie będzie w stanie zorganizować im kolejnych tygodni wolnego.
Myślę, że każdy rodzic przyzna mi w tej sytuacji rację i mam nadzieję, że ministerstwo dojdzie do podobnych wniosków.
Agata
Zobacz również: Krzysztof Jackowski znowu miał wizję o koronawirusie. Padła konkretna data