Tak na zdrowy rozum, jak kobieta nie chce zajść w ciążę, to przecież łatwo się zabezpieczyć. Najlepiej stosować kilka metod równocześnie. Kiedy któraś zawiedzie, to inna cię uratuje i po sprawie. W teorii brzmi banalnie i jak komuś powiem, że jednak wpadłam, to puka się po głowie. Mamy XXI wiek i takie sytuacje nie powinny się zdarzać.
Zobacz również: Znaki zodiaku, które mają największe szanse zostać matkami w 2020 roku
A jednak, powitałam w ten sposób już dwoje dzieci i coś mi się wydaje, że to nie koniec. Uczciwie przyznaję, że żadne z nich nie było planowane. Oczywiście kocham je nad życie i zrobię dla nich wszystko, ale wolałabym juz bardziej nie powiększać rodziny. Przynajmniej na razie.
Tylko jak to zrobić? W moim przypadku każda metoda zawiodła i już po prostu nie wiem, czego mam się chwytać.
Jak czytam, że pigułki i prezerwatywy dają niemal 100 procent pewności, to trudno mi w to uwierzyć. W moim przypadku się nie sprawdziły, na co najlepszym dowodem jest moje potomstwo. Zaczynałam oczywiście od - jak to się mówi - antykoncepcji mechanicznej. Po kilku tygodniach od pierwszego razu byłam już w ciąży.
Później zdecydowaliśmy się na coś pewniejszego i poprosiłam ginekologa o receptę. Faszerowałam się hormonami przez kilka miesięcy i znowu to samo. Albo zostały mi źle dobrane, albo przypadkiem pominęłam dawkę. Tak na świecie pojawiło się moje drugie dziecko.
Jest jeszcze mierzenie temperatury i kalendarzyk małżeński, ale do tego już w ogóle nie mam zaufania.
Zobacz również: 7 niewybaczalnych błędów, które popełniasz przyjmując pigułki antykoncepcyjne
Znam takie mądralińskie, które próbowały. Chciały naturalnie i efekt jest taki, że naturalnie zaszły w ciążę i urodziły też siłami natury. Na dłuższą metę wkradnie się jakiś błąd, a najsilniejszy plemnik zawsze to wykorzysta. Także sama już nie wiem, co mam robić. Spirala chyba też nie daje pewności.
Myślę, że jestem dziewczyną z głową na karku, a jednak to wszystko mnie przerasta. Chcę tylko od czasu do czasu pobyć blisko z partnerem, ale bez tak poważnych konsekwencji. Chyba jestem jakoś strasznie płodna, bo wystarczy chwila nieuwagi. Inni starają się przez lata i nic.
Nie mówię, że chciałabym mieć takie problemy, ale przydałby mi się odpoczynek od dzieci.
To nie jest kwestia roztrzepania albo braku odpowiedzialności. Po prostu mój organizm działa w taki sposób, że żadna metoda antykoncepcji się nie sprawdza. Cokolwiek bym nie zrobiła, to zaraz będą dwie kreski na teście. Zastanawiam się, jak innym udaje się uchronić przed ciążą przez wiele lat.
Koleżanki mniej więcej w podobnym momencie zaczęły się zadawać z facetami, a jednak jeszcze żadnego dziecka nie bawią. Najchętniej to bym sobie podwiązała jajowody i miała spokój na jakiś czas, ale tak, by dało się to kiedyś odkręcić. Na razie bliskość z partnerem przynosi więcej strachu, niż przyjemności.
Możecie mi powiedzieć, co ja robię źle?
Paula
Zobacz również: LIST: „W ciągu jednego roku dwa razy wpadłam. Dopiero urodziłam i znowu ciąża”