Nastawienie ludzi do tego tematu jest naprawdę straszne. Wiele razy słyszałam, że sama jestem sobie winna i wręcz nie powinnam liczyć na pomoc. Skoro potrafiłam utyć, to równie dobrze mogę schudnąć. Przecież to takie proste… Wystarczy przestać się obżerać, waga sama spada i zawsze jest to kwestia wyboru.
Zobacz również: Te 3 życiowe wydarzenia sprawią, że na pewno przytyjesz. To wręcz nieuniknione
Wiecie co? No właśnie nie i jestem tego najlepszym przykładem. Mojej nadwadze towarzyszy kilka innych chorób. To zdecydowanie bardziej kwestia hormonów i przyjmowanych leków, niż niepohamowanego apetytu. Choć przyznam uczciwie, że mało nie jem, ale to także konsekwencja stanu zdrowia.
Najważniejsze jest to, że chcę się zmienić, ale państwo rzuca mi kłody pod nogi. Gdyby było inaczej, to już dawno wyglądałabym zupełnie inaczej.
Czasami otyłość dochodzi do tego stopnia, że nie wystarczy przejść na dietę i zrobić kilka brzuszków. W moim przypadku nie pomoże nawet całkowita zmiana stylu życia. Co nie oznacza, że nie mam takich planów. Na początek jednak potrzebuję konkretnego impulsu, którym byłaby operacja. Najlepiej trwałe zmniejszenie żołądka.
Są jeszcze opaski i baloniki, ale wszyscy lekarze twierdzą, że u mnie się raczej nie sprawdzą. No i właśnie na tym polega największy paradoks. Oni doskonale wiedzą, że potrzebuję zabiegu, ale nikt się nie garnie do tego, żeby go wykonać. Chyba, że za gotówkę, to wtedy nagle wszyscy chętni.
Od wielu miesięcy staram się o refundację. Przechodzę kolejne upokarzające badania i ciągle słyszę stanowcze „nie”.
Zobacz również: Jak ustalić czy masz odpowiednią wagę?
Scenariusz jest zazwyczaj taki sam. Jest pani otyła, to może nawet zagrażać życiu, operacja jest jak najbardziej wskazana, ale fundusz nie zapłaci. Usłyszałam to dwa razy, a główną przyczyną ma być fakt, że „nie rokuję”. To znaczy - prędzej czy później dzięki operacji schudnę, ale podobno w moim przypadku to się nie opłaca, bo i tak znowu przytyję.
Ciekawa jestem, skąd oni to wszystko wiedzą. Jeśli potrafią patrzeć w przyszłość, to poprosiłabym o numery totolotka. Według mnie prawdziwy lekarz zawsze powinien dawać szansę i zakładać poprawę. W życiu do niczego nie byłam tak bardzo zmobilizowana, a oni mi mówią, że się nie staram.
Trochę schudłam, ale bez cięcia nie dam rady więcej. Oni by chcieli, żebym odwaliła za nich całą robotę.
Powiecie, że skoro utyłam, a państwo nie chce pomóc, to zawsze pozostaje prywatna opieka zdrowotna. Doskonale zdaję sobie sprawę, bo byłam na takiej konsultacji i tam oczywiście nie usłyszałam odmowy. Wręcz mnie namawiano i snuto przede mną wspaniałe wizje. Co miesiąc miałam chudnąć po kilkanaście kilogramów.
Na czym polega różnica? Jeśli zapłacę, to jestem godna tego zabiegu, a na NFZ nie. Musiałabym wydać od kilkunastu do trzydziestu tysięcy złotych, należy doliczyć także konsultacje przed i po. Nie stać mnie na taki wydatek, a internetowej zbiórki nawet nie rozpoczynam.
Bo kto pomoże grubasce? Mam poczucie, że wydano na mnie wyrok i to jest bardzo niesprawiedliwe.
Alicja
Zobacz również: Napisała, co tak naprawdę myśli o dietach i ćwiczeniach. Przyklasnęły jej tysiące kobiet