Wiecie co mnie najbardziej denerwuje? Wyśmiewanie ludzi tylko dlatego, że są ostrożni. Przecież nikogo tym nie krzywdzą, a w razie czego będą przygotowani na najgorsze. Teraz nagle wszyscy kpią z osób, które kupują mydła antybakteryjne albo robią zapasy żywnościowe. Ja postanowiłam wziąć z nich przykład.
Zobacz również: W tej jednej sytuacji powinnaś zmyć lakier do paznokci. Dla własnego bezpieczeństwa
Żaden z tych śmieszków nie zagwarantuje mi, że sytuacja nie wymknie się spod kontroli. Z tego co widzę, to żaden ekspert nie próbuje nas uspokajać. Wręcz przeciwnie - mówi się o pandemii koronawirusa. I o tym, że za chwilę na pewno dotrze do Polski. Raczej nie trudno przewidzieć, co się wtedy stanie.
Wpadniemy w popłoch i w sklepach naprawdę może zabraknąć wielu rzeczy.
Przesada? To spójrzcie np. na Włochy, które nie są aż tak daleko od nas. Codziennie przybywa chorych i ofiar śmiertelnych, a sklepy świecą pustkami. Niektórzy mają poważny problem, żeby się teraz wyżywić. I właśnie na taką sytuację wolę być przygotowana.
Jeśli zagrożenie nas ominie - przecież i tak prędzej czy później to wszystko zjem. Ale w razie czego będę mogła zostać w domu i czuć się w miarę bezpiecznie. To nie są produkty, które szybko się psują. Kupuję makarony, kasze, konserwy, butelkowaną wodę, warzywa w puszce i tym podobne rzeczy.
Z czego tu się śmiać?
Zobacz również: 6 problemów z okresem, których nigdy nie powinnaś ignorować
Codziennie widzę w Internecie „zabawne” zdjęcia pustych półek z drogerii i sklepów spożywczych. Że niby wpadliśmy w amok i boki zrywać. Naprawdę mam nadzieję, że nie dojdzie do najgorszego, ale ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Sytuacja jest taka, że niczego nie można przewidzieć.
Wyobraźcie sobie, że nagle zacznie przybywać w Polsce chorych. Co się stanie? Zaczniemy szturmować sklepy i zamykać się w domach. Handel może być utrudniony, podobnie jak transport towarów. Może nawet uszczelnią granice, żeby zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się epidemii.
Dla niektórych to brzmi jak science fiction, ale jeszcze możemy się zdziwić.
Żele i mydła antybakteryjne też sobie kupiłam. Podobnie jak zapasy spirytusu kosmetycznego, jednorazowych rękawiczek i maseczek. Nie za dużo, ale na własne potrzeby powinno wystarczyć. Boję się rozwoju wypadków, jednak dzięki temu śpię chociaż trochę spokojniej.
Od koleżanki wiem, że podobnie jest w Niemczech, a przecież trudno uznać tych ludzi za panikarzy. Zagrożenie wydaje się więc bardzo realne. Jak ktoś nie chce w tym uczestniczyć, to przecież nikt go nie zmusza. Ale niech przynajmniej nie wyśmiewa osób, które chcą się przygotować na najgorsze.
Jeszcze będzie nas błagał o pomoc, kiedy zrobi się niewesoło. Czego oczywiście nikomu nie życzę.
Natalia
Zobacz również: Ty też robisz tę ohydną rzecz na siłowni? Lepiej szybko pozbądź się złego nawyku