LIST: „Chcę być mamą na pełny etat. Mąż nalega, żebym wróciła do pracy”

Klaudia spełnia się w macierzyństwie i nie chce tego zmieniać.
LIST: „Chcę być mamą na pełny etat. Mąż nalega, żebym wróciła do pracy”
Fot. Unsplash
05.02.2020

Mówiąc zupełnie szczerze, to jakoś specjalnie nie garnęłam się do macierzyństwa. Gdybym miała sama podjąć decyzję, wtedy najchętniej jeszcze bym poczekała. Mąż miał zupełnie inne nastawienie. Od razu po ślubie zaczął mnie namawiać. Mówił, że nie ma sensu zwlekać, będę świetną mamą, a on się nami zaopiekuje.

Zobacz również: „Typowy tatuś na porodówce”. Szpitalne selfie rozczuliło tysiące internautów

Zaszłam w ciążę mając 27 lat. Niby idealny wiek, ale w porównaniu z koleżankami, to jednak trochę wcześnie. Przez chwilę miałam nawet poważne wątpliwości, ale urodził się syn i totalnie zwariowałam na jego punkcie. Wreszcie poczułam, że jestem we właściwym miejscu. To trwa już od roku i nie chcę żeby się skończyło.

Już nie tęsknię za dawnymi czasami i mogłabym posiedzieć w domu jeszcze przynajmniej kilka lat.

Nie chcę być jak inne matki, które po kilku miesiącach szukają sobie innego zajęcia. Odnalazłam się w tej roli i jestem zdania, że na razie nie ma sensu tego zmieniać. Moglibyśmy pomyśleć o kolejnym dziecku, a nawet jeśli nie, to po prostu jest dobrze tak, jak jest. Myślałam, że mąż będzie zadowolony i zacznie mnie wspierać w tej decyzji.

Stało się jednak inaczej. On jakoś dziwnie reaguje, kiedy zaczynam o tym mówić. Od razu pojawia się temat wysłania syna do przedszkola i mojej pracy. Zupełnie tak, jakby się gdzieś spieszyło. Czuję się wypychana na siłę z domu i nie do końca rozumiem powody. Przecież jakoś sobie radzimy.

Może nie śpimy na pieniądzach, ale na podstawowe sprawy jak najbardziej starcza.

Zobacz również: 500+ to nie wszystko. Będzie kolejna finansowa zachęta do rodzenia dzieci

On nigdy nie był takim materialistą, więc dziwi mnie jego nastawienie. Zamiast się cieszyć, że ma żonę w domu, a jego dziecko najlepszą możliwą opiekę - próbuje to wszystko zniszczyć. Zaangażuje się dziadków albo od razu wyślemy syna do żłobka i po kłopocie…

Dobrze wiedzieć, że on to wszystko postrzega w kategoriach problemu. Jest skłonny zrezygnować z mojego zaangażowania w sprawy rodziny, aby tylko się bardziej nachapać. Bo wypadałoby zmienić mieszkanie na większe, wymienić samochód, zacząć oszczędzać - gada tylko o takich rzeczach. Jako facet sam powinien o to zadbać.

Najpierw mnie namawia do rodzenia, a teraz chce, żebym porzuciła dziecko dla mamony.

Zupełnie nie jestem na to gotowa. Przyzwyczaiłam się do innego życia i chciałabym je kontynuować. Uwielbiam poranki z dzieckiem, spacery, spotkania z koleżankami na placu zabaw. Nawet gotowanie i sprzątanie zaczęło sprawiać mi satysfakcję. Mamy fajną rodzinę i świetnie zorganizowany dom, więc szkoda z tego wszystkiego rezygnować.

Ostatnio usłyszałam od męża, że kiedyś nie byłam tak oderwana od rzeczywistości. Chciałam się rozwijać, zarabiać, dążyć przed siebie. Czy tak trudno zrozumieć, że mi przeszło? Zobaczyłam inne życie. Z bliskimi i bez pośpiechu. Teraz on chce, żebym zrywała się o 5 rano, nieprzytomna wyprawiała dziecko do żłobka i odbierała je wiele godzin później.

Nie rozumiem, dlaczego tak nagle priorytety mu się pozmieniały. Czyżby się przeliczył i nie dawał sobie rady jako głowa rodziny? Jeśli go posłucham to wiem, że będę nieszczęśliwa.

Klaudia

Zobacz również: Młody tata towarzyszył żonie na porodówce. Podsumował to mocnym wpisem

Polecane wideo

Zdjęcia, które warto zobaczyć, zanim trafisz na porodówkę. Unikniesz zaskoczenia
Zdjęcia, które warto zobaczyć, zanim trafisz na porodówkę. Unikniesz zaskoczenia - zdjęcie 1
Komentarze (146)
Ocena: 4.57 / 5
Malwina (Ocena: 5) 27.02.2020 23:43
A ja uważam, że na wszystko jest odpowiedni czas.Dziecko tak naprawdę do 3 roku życia nie potrzebuje być oddawane do żadnych placówek i bo dojrzewa do tego dopiero w wieku ok. 3 lat i można zapisać je do przedszkola. Jeśli więc jest taka możliwość, dla dziecka, jego rozwoju emocjonalnego, najlepsze jest jak jest przy mamie, co wcale nie oznacza tylko siedzenia w domu. SA dla dzieci klubiki, do których chodzą mamy razem z dziećmi, ciekawe zajęcia. A z drugiej strony nie ma potrzeby, żeby poddawać dziecko często ogromnemu stresowi, i obciążającym przeżyciom, gdy nie ma takiej potrzeby. Dla matki poczekać rok dłużej z rozpoczęciem pracy, nie ma aż takiego znaczenia. A dla dziecka są same korzyści. I wcale nie oznacza, to, że kobieta jest kurą domową i nie ma ambicji, a wręcz odwrotnie oznacza zdrowy rozsądek i mądre , odpowiedzialne podejście do wychowania własnego dziecka. Według psychologów dziecko małe do lat trzech przede wszystkim potrzebuje kontaktu z osobami bliskimi, dorosłymi, a nie oddawania do placówek na wiele godzin bez rodziców.Z rówieśnikami dobrze jak ma kontakt, ale np. na placu zabaw, na różnorodnych zajęciach, przy uczestnictwie rodzica.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 23.02.2020 08:30
Są matki ,które nie chcą oddawać swoich dzieci do żłobka , wolą być z nimi w domu, też nie zawsze tam jest miejsce i taka matka jest zmuszona być w domu bo mąż pracuje , rodzice i teściowie tak samo , nie ma ich na miejscu lub już nie żyją- nie zawsze nie mają z kim zostawić to dziecko.
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 19.02.2020 22:41
I tak się właśnie hoduje niesamodzielne życiowo pipy, co do 40-stki będę się maminej kiecki trzymać i same nie zrobię sobie nawet kanapki. A mąż taki niezaradny, przez to, że nie zarabia wystarczająco, to nie masz pewnie na fryzjera i kosmetyczkę, no nie? Takie społeczne pasożyty to się powinno utylizować i tyle.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 19.02.2020 17:18
Pani odnalazła się jako mama i nie chce tego zmieniać. Niestety! Mąż nie odnalazł się w roli osła roboczego.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 19.02.2020 12:40
Twój mąż najwyraźniej woli ambitne kobiety a nie kury domowe. Pracując też się spełnisz jako matka...
odpowiedz

Polecane dla Ciebie