Wydawać by się mogło, że w dzisiejszych czasach, gdy komunikowanie stało się dziecinnie proste, każdy powinien być otoczony wianuszkiem znajomych. Realia są jednak zupełnie inne – przynajmniej w przypadku R., która napisała do nas ostatnio wiadomość.
Dziewczyna nie ma znajomych, ani przyjaciół, a dojmująca samotność przerodziła się niestety w stany depresyjne.
Przeczytajcie jej historię.
Polecamy także: „Mój eks ułożył sobie życie, a ja wciąż jestem sama…”
„Mam 21 lat i żadnych znajomych. Dosłownie ani jednego. Nikt do mnie nie napisze, nie zadzwoni, nie spyta się, co słychać. Jak ja to zrobię to odpiszą, by po chwili się pożegnać. Jest mi z tego powodu bardzo źle i smutno.
Od dziecka miałam problem z kontaktami. Miałam szczęśliwe dzieciństwo, super relacje z rodziną. Kiedy weszłam w świat ludzi, nagle okazało się że coś jest ze mną nie tak. W szkole byłam bardzo cicha i nieśmiała, ale wesoła i grzeczna.
Często przychodziłam z płaczem do domu, bo gnębili mnie, dokuczali, wyzywali rówieśnicy. Byłam łatwym obiektem, bo nie umiałam się obronić i tylko nic nie mówiłam, by nie było gorzej. Miałam kilka koleżanek z innych klas tylko, co na przerwie czasem zagadały. W gimnazjum było najgorzej, bo wiek wiadomo jaki...
Szkoła średnia była fajna. Miałam koleżankę z klasy i zostałyśmy przyjaciółkami. Jednak od razu po skończeniu szkoły przestała się do mnie odzywać, bez powodu, nie odbierała telefonów. Stwierdziłam że to wszystko może przez to, że byłam za bardzo zamknięta w sobie.
Postanowiłam się zmienić. Kursy, dyskoteki, wychodzenie na miasto, znajomości w necie, stałam się pewniejsza siebie, gadatliwa, towarzyska. Miałam znajomych, przyjaciółki, chłopaki się kręcili... Wszystko było fajnie do czasu aż skończyły się ze mnie korzyści.
Koleżanki traktowały mnie jako znajomą na imprezy, jak chciałam się im zwierzyć, porozmawiać poważniej to nie słuchały, wymyślały wymówki, by skończyć ze mną kontakt.
Byłam w dwóch relacjach z chłopakami. Byłam tylko dla korzyści. Raz dla seksu, za drugim chłopak się nudził i nie miał akurat z kim gadać... Na koniec upokorzył, zwyzywał, znalazł inną…
Inni moi znajomi co prawda lubili mnie i lubią, ale jestem ich kołem zapasowym. Jak nie mają z kim to do mnie się odezwą, wystarczy byle kto i się nie liczę.
A ja szczerze i bezinteresownie chciałam się zaprzyjaźnić, zakochać. Zostałam wykorzystana...
Zachorowałam na depresję. Do dziś nie lubię siebie, ludzie ode mnie odchodzą, jestem tylko wtedy, jak jest korzyść. Zmieniłam się. Z wesołej beztroskiej dziewczyny, stałam się zimna, wredna i chamska. Po raz pierwszy w życiu wiem już, że nienawidzę ludzi. Gardzę nimi, im ich więcej, tym bardziej jestem wkurzona. Obecnie mam kontakt tylko z moją rodziną. I nie wiem, dlaczego tak ludzie mnie postrzegają? Może wyczuwają, że w środku jestem słaba? Do dziś czasem ciężko mi się postawić, upokarzam się...
Darowałam sobie kontakty z innymi. Próbuję przyzwyczaić się do tego, że nikt mnie nie lubił i nie będzie. A czemu? Nie wiem. Widocznie jestem odpychająca jakaś, ale już nie mam na to siły.
Wiele krzywdy dostałam od innych... Już nigdy więcej... Tyle łez.
Musiałam napisać ten list.
R.”
Chcesz, żebyśmy opublikowali Twoją historię? Wyślij nam ją mailowo na adres [email protected]. Gwarantujemy pełną anonimowość.
WAŻNE: Podejrzewasz depresję u siebie lub kogoś ze swoich bliskich. TUTAJ znajdziesz listę telefonów, pod które warto zadzwonić po wsparcie i pomoc.
Zobacz także: „Mój narzeczony ma mnóstwo koleżanek. Czy powinnam się martwić?”