„Mój szef jest dla mnie po prostu miły czy to już molestowanie?”

Kasia zastanawia się, czy jej przełożony przekracza granicę w ich kontaktach służbowych.
„Mój szef jest dla mnie po prostu miły czy to już molestowanie?”
Fot. iStock
21.12.2019

Kontakty z przełożonymi bywają różne. Niektórzy cieszą się, że szef raczej ich nie kojarzy i że nie są wzywani na dywanik przy każdej okazji. Inni bardzo starają się, by przełożony ich znał i lubił. W ten sposób liczą na specjalne traktowanie, a może nawet na szybszą drogę do awansu. Która z tych strategii jest lepsza? Trudno stwierdzić, ponieważ wszystko zależy od wielkości firmy i indywidualnych cech osobowościowych szefa. To, co sprawdza się w jednym miejscu pracy, w innym kompletnie nie zdałoby egzaminu.

Kasia trzy miesiące temu rozpoczęła pracę w jednej z korporacji. Początkowo nie przeszkadzało jej, że przełożony zachowuje się w stosunku do niej dość swobodnie. Teraz zastanawia się jednak, czy jego postępowanie można już nazwać molestowaniem.

Zobacz także: „Wybaczyć chłopakowi trzecią zdradę? Obiecał, że to był ostatni raz…”

„Od trzech miesięcy pracuję w korporacji, która do tej pory była tylko w sferze moich marzeń. Wcześniej pracowałam w malutkiej firmie, liczącej dosłownie kilkanaście osób. Wynajmowaliśmy biuro w bloku mieszkalnym i panowała tam bardzo rodzinna atmosfera. Każdy każdego znał, z szefem wszyscy byliśmy na ty. Ogólnie bardzo mi się tam podobało, i mogłabym tam pracować jeszcze przez wiele lat gdyby nie to, że zarabiałam bardzo mało i kompletnie nie było tam szans na awans. Zaczęłam więc wysyłać CV, bo zdobyłam już niezłe doświadczenie zawodowe i po kilku miesiącach udało mi się dostać do dużej korporacji.

Praca w takiej firmie wygląda zupełnie inaczej niż to, co znałam do tej pory. Nowoczesny biurowiec, karty wstępu, zebrania w wielkiej sali konferencyjnej, służbowy telefon i laptop, a przede wszystkim prawie 250 pracowników, których trudno zapamiętać i z którymi trudno się zżyć.

Swojego szefa poznałam dopiero po dwóch tygodniach, ponieważ akurat kiedy ja zaczynałam pracę, on przebywał na urlopie. Trochę w tym czasie nasłuchałam się na jego temat. Że jest sympatyczny i bezpośredni, ale że bywa też nieprzyjemny, np. kiedy ktoś zawala jakiś projekt. W zeszłym roku miał podobno kiepski okres, bo rozwodził się z żoną. Byłam ciekawa, jaki jest naprawdę, ale sądziłam, że osobiście nieprędko go poznam. W firmie jestem nowa, nie prowadzę żadnego ważnego projektu, a wszystkie sprawy związane z zatrudnieniem załatwiłam przecież z działem HR.

Okazja do pierwszej rozmowy nadarzyła się przypadkiem w kuchni. Rozmawiałam akurat z panią Basią z kadr, kiedy wszedł prezes. Pani Basia przedstawiła mnie więc od razu i powiedziała, czym będę się zajmować. M. (mój szef) ledwo na mnie zerknął, ale podał mi rękę i powiedział, żebym o 14:00 zajrzała do jego gabinetu, bo dopiero wrócił z urlopu i musi się rozeznać w zaległych sprawach. Trochę się przestraszyłam, ale stwierdziłam, że w sumie miło z jego strony. Dobry szef powinien kojarzyć wszystkich ludzi, których ma na pokładzie. Spytałam panią Basię, jak wyglądają takie rozmowy w jego gabinecie i o co może mnie pytać, ale stwierdziła, że nie wie. Poszłam tam z duszą na ramieniu, ale rozmowa z M. okazała się bardzo sympatyczna. Pytał o moje dotychczasowe doświadczenie, o moje wrażenia z nowej pracy. Zdziwiło mnie tylko, gdy w pewnym momencie zaczął mówić o sobie i o tym, że jest rozwiedziony. Jestem w firmie nowa, łączą nas służbowe relacje, a on nagle wtrąca w rozmowę taką informację. Pokiwałam tylko głową i spotkanie dobiegło końca.

Potem mieliśmy ze sobą tylko okazjonalny kontakt, ale za każdym razem jak mijałam go na korytarzu i mówiłam „dzień dobry”, on odpowiadał „cześć” i puszczał do mnie oczko. Spytałam nawet inne dziewczyny z firmy, czy to dla niego typowe zachowanie, ale stwierdziły, że bywa z tym różnie. Raz M. jest bardzo oficjalny, innym razem przybija z pracownikami piąteczkę. Oczka podobno nie puszczał nikomu. Kiedyś jechałam z nim też sama windą. Miałam akurat kawę na wynos, a on wtedy wziął ją ode mnie, rzucił coś na zasadzie: „Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko?” i napił się wprost z mojego kubka. Potem mi go oddał. Dosłownie mnie zatkało. Kiedy wysiedliśmy z windy, od razu wyrzuciłam pokrywkę, której dotknął ustami. Jak tak w ogóle można? Nie chciałabym, żeby koleżanka piła z tego samego kubka, co ja, a co dopiero mój przełożony. Wydało mi się to dziwne i niesmaczne. Pomyślałam, że jest jakimś ekscentrykiem, ale nikomu nie przyznałam się do tego, co zrobił.

Kilka razy usłyszałam też od niego komplement. Mówił mi, że ładnie wyglądam albo pytał, czy mam na sobie nowe spodnie, bo jeszcze mnie w nich nie widział. Niby to wszystko było miłe, ale jednak na granicy dobrego smaku. W tym czasie posunął się o krok za daleko tylko raz, ponownie przy windach. Przepuszczając mnie pierwszą, objął mnie w talii tuż nad pośladkami i powiedział: „panie przodem”. Szef chyba nie powinien dotykać pracownicy w taki sposób.

W zeszłym tygodniu mieliśmy firmową wigilię i tam też ciągle przyłapywałam go na tym, że na mnie patrzy. W ogóle go nie krępowało to, że zdaję sobie z tego sprawę. Tradycyjnie puszczał do mnie oczko. Kilka razy podszedł też do grupki osób, z którą stałam i pytał, jak się bawimy. Powiedział też: „Kasia, zacznij tańczyć to wszyscy pójdą w twoje ślady”. Wszyscy się roześmiali, ja też, ale to był kolejny raz, kiedy poczułam się przy nim nieswojo. Jak usłyszał po pewnym czasie, że chcę już zamawiać dla siebie taksówkę, odciągnął mnie na bok i próbował odwieść od tego pomysłu. Był rozczarowany, bo sądził, że „we dwoje będziemy zamykać tę imprezę”. Dodam, że nie był pijany, bo proponował mi nawet, że jeśli zostanę do końca, to on odwiezie mnie do domu swoim autem. Podziękowałam grzecznie i zamówiłam taksówkę.

Cieszę się, że wracam do pracy dopiero po Nowym Roku. Może mu w tym czasie przejdzie, bo wydaje mi się, że M. robi się w stosunku do mnie coraz bardziej odważny i bezpośredni. Nie zaproponował mi jednak nigdy niczego wprost, więc nie wiem, czy to już można określić molestowaniem, czy po prostu jest dla mnie miły.

Nie chciałabym odchodzić z firmy, bo pracuję w niej dopiero od trzech miesięcy i słabo by to wyglądało w CV. Poza tym to moja wymarzona praca i dziwne teksty przełożonego nie powinny decydować o moim odejściu. Nie wiem, jak wybrnąć z całej tej sytuacji, żeby go nie urazić, a jednocześnie, żeby zrozumiał, że jego zachowanie mnie krępuje.

Kasia”

Zobacz także: LIST: „3 lata mieszkałam w UK. Mam angielski akcent i zapomniałam wielu polskich słów”

Polecane wideo

„Najpiękniejszy facet na Instagramie” ma nową dziewczynę! Pasują do siebie?
„Najpiękniejszy facet na Instagramie” ma nową dziewczynę! Pasują do siebie? - zdjęcie 1
Komentarze (40)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 22.12.2019 18:36
To nie jest molestowanie. Dotyk to na pewno przekroczenie granicy i raczej słabe wychowanie, ale znam wielu starszych panów, którzy kładą kobiecie dłoń na plecach kiedy przepuszczają je w drzwiach. To może być zwyczajnie relikt przeszłości. Wydaje mi się, że dziewczyna z tych, co lubi sobie odpowiadać. W mojej firmie każdy każdemu powie komplement i nikt nie robi scen.
zobacz odpowiedzi (10)
gość (Ocena: 5) 22.12.2019 18:28
Jak przystojny to flirt, jak brzydki to molestowanie;)
zobacz odpowiedzi (2)
Na mnie kobiety nie narzekają. Tylko jak się opędz (Ocena: 5) 21.12.2019 20:10
Kobiety z natury przepięknej budowy i piskliwego głosu nie powinny pracować z mężczyznami. Jeżeli Ich(kobiet) jest taka wyobraźnia podpowiadana przez podświadomość jak w artykule tej Pani - winna zmienić płeć lub nastrój psychologiczny. Mężczyzna (szef lub każdy inny) jest samcem. Ma życiowe nastawienie. Tym bardziej naturalny brak kobiety np. żony zmarłej na raka, narzeczonej o zboczonych poglądach na uwodzenie, podryw, dawanie ciepła i miłości (mruganie oczkiem) - one upuszczają serwetkę etc. - jest normalne. W wieku 18 lub 19 grube kobiety podbijały serce mężczyzny - bo taki był trend. Dzisiaj feminizm jest atrapą na NIE. Wszystkiego ponieważ działa wyobraźnia i wewnętrzna psychika. Jak tego młodzi oby płci nie zmienią w obyczajach wymyślania o molestowaniu to Panowie wyjadą na Alaskę. Pokochają foczki z wąsami. Panie do Australii nad ocean z rekinami. One patrzą neutralnie. Będzie naturalna selekcja przyjaźni. Kto wyjdzie na tym lepiej? Myślę że foczki.
zobacz odpowiedzi (2)
gość (Ocena: 5) 21.12.2019 18:49
Nie dziwię się jego byłej żonie, że go zostawiła.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 21.12.2019 18:48
On jest niewychowany.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie