Jeszcze kilka miesięcy temu wcale nie czekałam na święta. Bałam się, że będzie tak jak zwykle - wokół same pary i ja jak zwykle sama. Wszystko zmieniło się w październiku, kiedy spotkałam kogoś naprawdę wyjątkowego. Znamy się krótko, ale jesteśmy nierozłączni. Rodzice to widzą i zaprosili mojego chłopaka na Wigilię.
Zobacz również: LIST: „Biedna rodzina ma żal, że jej nie pomagam. Zarabiam 15 tys. zł, a oni głodują”
Muszę powiedzieć, że to cudowne uczucie. Kochać, być kochanym i jeszcze móc się tym pochwalić przed najbliższymi. To miał być cudowny czas, ale moja kuzynka wszystko zepsuła. W czasie składania życzeń coś w nią wstąpiło i wybiegła jak poparzona na podwórko. Jeszcze twierdzi, że to przeze mnie.
Niczego złego nie powiedziałam. Wręcz przeciwnie, bo mówiłam prosto z serca!
Ona jest w moim wieku (26 lat) i jakoś jeszcze nie słyszałam, żeby kogoś miała. Nawet nie chodzi o to, że nie przedstawiła mi żadnego swojego chłopaka. Po prostu nie miała kogo, bo od zawsze jest sama jak palec. Czego można życzyć takiej osobie? Z własnej perspektywy wiem, że właśnie miłość jest najważniejsza.
No i właśnie to powiedziałam. Życzyłam jej, by znalazła sobie kogoś fajnego i była z nim szczęśliwa. Ona - zamiast normalnie podziękować - odwróciła się i wybiegła trzaskając za sobą drzwiami. Aż wszyscy podskoczyliśmy. To przypominało atak furii. Może trafiłam w czuły punkt, ale bez przesady.
Chciałam dobrze i ona powinna o tym wiedzieć. Nigdy nie było między nami żadnych zgrzytów.
Zobacz również: LIST: „Nigdy nie chciałam mieć rodzeństwa. Współczuję tym, którzy nie są jedynakami”
Mama (moja ciotka) za nią wybiegła i jakoś ją uspokoiła. Wróciła do stołu, ale siedziała markotna przez kolejne godziny. Ze mną w ogóle nie chciała rozmawiać. Nawet nie patrzyła - udawała, że mnie tam nie ma. Zostałam potraktowana jak jakiś potwór, który zrobił coś złego. A ja po prostu dobrze jej życzyłam.
Nie powiedziałam jej, żeby WRESZCIE sobie kogoś znalazła. To nie była sugestia, rada, ani wytykanie niczego. Chodziło raczej o spełnienie marzeń, bo na pewno chciałaby mieć u boku cudownego faceta. Jak ja. Zamiast normalnie to przyjąć i podziękować, to ona dostała histerii. Uważam, że zupełnie bez powodu.
Próbowałam to wyjaśnić i załagodzić sytuację, ale ona zamknęła się w sobie. Nie chce gadać.
Czuję się z tym bardzo źle, bo nie jestem typem człowieka, który czerpałby satysfakcję z ranienia innych. Mamy tyle samo lat i powinnyśmy się rozumieć. Jej przesadzona reakcja wszystko popsuła i nie wiem, czy da się to jeszcze naprawić. Zapewne trafiłam w czuły punkt, ale to nie powód, by wylewać z siebie całą frustrację.
Mogła powiedzieć, że to nie jest dla niej przyjemny temat i od razu bym zamilkła. Zamiast tego robi cyrk. Teraz cała rodzina patrzy na mnie podejrzliwie, bo na pewno zrobiłam jej coś strasznego. Drażnią mnie takie niestabilne emocjonalnie osoby. Jak sobie z czymś nie radzi, to może trzeba się wybrać do psychologa.
Mnie zawsze składano takie życzenia i nigdy na nikogo się nie obraziłam. Wiedziałam, że są wypowiadane w dobrej intencji.
Zuzanna
Zobacz również: LIST: „Chciałam zjeść lunch z koleżankami. Sfrustrowana singielka zajęła nam stolik”