Nieplanowana ciąża może wywrócić życie do góry nogami. Jeśli zdarza się w stałych związkach, sytuacja wydaje się (przynajmniej pozornie) prostsza. Znamy naszego partnera, kochamy go, być może planujemy z nim przyszłość. Wtedy dziecko jedynie przyspiesza pewne decyzje. Gorzej, gdy wpadka zdarza się zupełnie nieznajomym osobom. Jak odnaleźć się w takiej sytuacji? Czy nieplanowana ciąża może stać się początkiem nowej, pięknej przygody?
Karolina, Ola i Marysia opowiedziały nam swoje historie.
Zobacz także: Ona naprawdę mogła nie wiedzieć, że jest w ciąży. Tak wyglądała chwilę przed porodem
Byłam na pierwszym roku studiów, kiedy na jednej z imprez poznałam Mateusza. Bardzo mi się podobał, ale wtedy miałam takie podejście do życia, że chcę się po prostu dobrze bawić. Nie zamierzałam wchodzić w żaden poważny związek w wieku 19 lat. Sądziłam, że pospotykamy się, będzie miło, a potem i tak nasze drogi się rozejdą. W jakąkolwiek stałą relację chciałam wejść dopiero za kilka lat. Los zadecydował jednak za mnie. Po trzech miesiącach znajomości z Mateuszem okazało się, że jestem w ciąży.
Ja zareagowałam na tę wiadomość gorzej od niego. Choć byliśmy w tym samym wieku, on okazał się o wiele dojrzalszy. Zapewnił mnie, że jakoś sobie poradzimy, że on rzuci studia i pójdzie do pracy, że zatroszczy się o mnie i o dziecko. Byłam przerażona, że tak słabo się znamy, a dziecko zwiąże nas ze sobą na zawsze. Z drugiej strony imponowało mi, że Mateusz stanął na wysokości zadania i że nie uciekł jak ostatni tchórz.
Do tej pory wydaje mi się, że miałam więcej szczęścia niż rozumu. Rodzice mojego chłopaka przyjęli wiadomość o ciąży bardzo pozytywnie, moi potrzebowali nico więcej czasu, żeby się z tym oswoić. Finalnie mogliśmy jednak liczyć na pomoc jednych i drugich. Oboje z Mateuszem skończyliśmy studia, jemu udało się znaleźć niezłą pracę, a nasza córeczka, choć była nieplanowana, sprawiła, że bardzo się pokochaliśmy. Dzisiaj układa się między nami bardzo dobrze i coraz częściej rozmawiamy o tym, żeby wreszcie się pobrać i pomyśleć o rodzeństwie dla Julci. Nie żałuję, że wpadliśmy. Dzięki temu teraz mam wspaniałą rodzinę.
Ja i Radek byliśmy ze sobą około 5 lat, gdy dowiedziałam się, że jestem z nim w ciąży. Zawsze uprawialiśmy przerywany seks i przez te wszystkie lata udawało się uniknąć wpadki. Najwidoczniej ten jeden raz refleks nas zawiódł i zaszłam w ciążę. Po pierwszym szoku ogarnęła mnie ogromna radość. Stwierdziłam, że jesteśmy ze sobą już na tyle długo, że dziecko jest naturalną koleją rzeczy. Co prawda zawsze wolałam najpierw wziąć ślub, a dopiero potem urodzić, ale skoro stało się inaczej, trudno.
Pierwsze rozczarowanie spotkało mnie bardzo szybko. Radek powiedział mi, że nie zamierza się oświadczać ze względu na dziecko i że on nie chce czuć z powodu ciąży żadnej presji. Zdecydował, że pobierzemy się wtedy, kiedy on wreszcie będzie na to gotowy. Przełknęłam wtedy tę gorzką pigułkę, zresztą najważniejsze w tamtym okresie było dla mnie zdrowie malucha (w drugim trymestrze trafiłam na kilka dni do szpitala). Dość szybko okazało się jednak, że ciąża zamiast nas do siebie zbliżyć, obnażyła jedynie dzielące nas różnice. Bardzo się wtedy z Radkiem kłóciliśmy, od totalnych drobiazgów po kluczowe kwestie. Zrozumiałam, że przez 5 lat byłam z kimś, kto zupełnie do mnie nie pasuje. Rozstaliśmy się kilka dni przed porodem i to ja o tym zdecydowałam. Teraz Radek widuje się z naszym synem regularnie, ale oboje mamy już nowych partnerów.
W wieku 27 lat przeżyłam traumatyczne rozstanie. Długo się z niego podnosiłam emocjonalnie, aż w końcu podjęłam decyzję, że muszę zacząć spotykać się z innymi facetami, żeby zapomnieć o moim eks. Umówiłam się na randkę przez aplikację randkową. W barze pojawił się naprawdę przystojny mężczyzna, wyglądał nawet lepiej niż na zdjęciu. Wypiliśmy kilka drinków i wylądowaliśmy u niego. Było przyjemnie, ale on już do mnie nie zadzwonił. Po kilku tygodniach zorientowałam się, że jestem w ciąży. Skontaktowałam się z B., powiedziałam mu, jaka jest sytuacja i spytałam, czy uzna to dziecko. Na początku mi nie wierzył, mówił, że nie jest pewien, czy to on jest ojcem. Bez wahania zgodziłam się jednak na badania genetyczne, a wtedy on zmienił ton. Powiedział, że mi pomoże.
Mogłam liczyć na jego wsparcie przez całą ciążę, chodził ze mną do lekarza i do szkoły rodzenia. Uzgodniliśmy też, że Jaś będzie nosił jego nazwisko. Próbowaliśmy być razem, parę razy poszliśmy ze sobą do łóżka, ale oboje doszliśmy do wniosku, że to nie to. B. widuje się z synem wtedy, kiedy chce, nie ograniczam mu kontaktu, pomaga nam również finansowo, ale nas już nic nie łączy. On nadal chodzi na randki z różnymi kobietami, a ja zaczęłam się niedawno widywać z kolegą z firmy. Myślę, że ta znajomość bardzo dobrze rokuje na przyszłość.
Zobacz także: Oto idealny wiek na to, aby zajść w ciążę. Jest tylko jeden problem...