To już nasza rodzinna tradycja. Pierwsza była babcia, później mama, a w ich ślady poszła moja starsza siostra. Teraz mnie też udało się dostać pracę w banku, bo w sumie po to kończyłam finanse i rachunkowość. Dość stresujące zajęcie, ale ludzie fajni i można się naprawdę sporo dowiedzieć. Zwłaszcza o innych.
Zobacz również: Tyle chcą zarabiać tegoroczne maturzystki. „Za mniej nie wstaję z łóżka. To wegetacja”
Oczywiście nie mogę mówić o konkretnych przypadkach, ale nikt mi nie zabroni ogólnych stwierdzeń. A te nie są zbyt optymistyczne. Tak się jakoś złożyło, że zajmuję się rachunkami osobistymi, a moimi klientami jest wielu młodych ludzi. Wystarczy wejść w system i wiem, ile dokładnie mają pieniędzy na koncie.
Szczerze? Myślałam, że najmłodsze pokolenie jest bardziej zaradne i odpowiedzialne.
Nie chodzi mi o jakąś konkretną osobę. Mówię o średniej, a ta jest dramatycznie niska. Zdecydowana większość z nich nie ma konta oszczędnościowego, a na bieżący rachunek trafia tylko pensja. Po kilku dniach zostają resztki, bo trzeba opłacić rachunki. Zastanawiam się, czy to rzeczywiście wynika z biedy, czy może jednak kiepskiego gospodarowania.
Ja też nigdy nie zarabiałam kokosów, a jednak zawsze coś tam sobie odłożyłam. Nie mogłabym usnąć z wiadomością, że nie mam pieniędzy na czarną godzinę. Co zrobią ci ludzie, kiedy nagle stracą pracę albo będą musieli coś pilnie kupić? Pożyczki są mało opłacalne, a proszenie o pomoc rodziny to wstyd.
Niektórym udaje się odłożyć kilka tysięcy, ale mając np. 30 lat, trudno uznać to za sukces.
Zobacz również: Dokładnie tyle chcą zarabiać młodzi Polacy. Dla niektórych to jednak śmieszna kwota
Mam taką zasadę, że odkładam wszystko, co tylko mogę. Czuję wewnętrzny spokój dopiero w momencie, kiedy mam na koncie równowartość kilku miesięcy wynajmu + przynajmniej drugie tyle na przeżycie. Poniżej 20 tysięcy to naprawdę kiepski wynik. Trudno wchodzić w dorosłość z pustymi kieszeniami.
Jakoś nie przekonuje mnie gadanie, że to wina niskich pensji. Widzę ile im wpływa z tytułu wynagrodzenia i często jest to 3-4 tysiące złotych na rękę. Wcale nie mało, a i tak rozpływa się w mgnieniu oka. Bardziej więc skłaniam się ku teorii, że młodzi Polacy są po prostu strasznie rozrzutni. Albo nie potrafią planować swojego budżetu.
Gdybym się zakochała w rówieśniku, który nie ma nic, to nie wiem czy bym się ostatecznie zdecydowała na związek. Coś na czarną godzinę trzeba mieć.
Czasami spotykam się z klientami twarzą w twarz. Niby nie mają nic, a w dłoni iPhone, same modne ciuchy i udawanie wielkiego bogacza. To jest chyba najgorsze - pozerstwo. Żyją z miesiąca na miesiąc, wydają na głupoty, a w ogóle nie myślą o przyszłości. Co mi do tego? Niby nic, ale jakoś mnie to rusza.
Tym bardziej, że wszyscy wiemy, jak wyglądają finanse państwa. Zasiłek dla bezrobotnych to grosze, a o emeryturze nawet nie marzę. Nie umiałabym normalnie funkcjonować wiedząc, że w razie czego nie będzie mnie stać na opłacenie mieszkania, jedzenie, leki i tak dalej.
Uważam, że nawet zarabiając 2 tysiące można coś zaoszczędzić. Pytanie tylko - dlaczego młodzi tego nie robią? Może Wy mi powiecie.
Natalia
Zobacz również: 90 procent 20-latków popełnia te finansowe błędy. To dlatego ciągle brakuje Ci pieniędzy