Zacznę może od tego, że nie jestem przeciwniczką antykoncepcji. Świetnie, że coś takiego zostało wymyślone, ale trzeba brać pod uwagę skutki uboczne. Sama łykam pigułki od dobrych kilku lat i prawdopodobnie tylko dzięki temu nie zaszłam jeszcze w ciążę. To nie tak, że się tego boję. Po prostu czekam na bardziej odpowiedni moment.
Zobacz również: Tyle dokładnie przytyjesz na pigułkach antykoncepcyjnych. Można się zdziwić
Są różne teorie na ten temat, ale moim zdaniem zabezpieczanie się w ten sposób obarczone jest sporym ryzykiem. Nagle stałam się bardziej drażliwa, każda zmiana pogody mnie wykańcza, zaczęłam delikatnie tyć, choć nigdy nie miałam takich skłonności, a libido na pewno nie wzrosło. Wręcz przeciwnie - mam mniejszą ochotę, niż kiedykolwiek wcześniej.
Z utęsknieniem czekam na dzień, kiedy będę mogła odstawić hormony. Warunek jest jeden: ślub.
W małżeństwie sytuacja się zmienia, bo już nie ryzykujesz wpadką. Urodzenie dziecka jest naturalną koleją rzeczy i ja akurat bardzo chciałabym zostać mamą. Jestem na dobrej drodze, bo prędzej czy później chłopak się oświadczy. Myślę, że tak do dwóch lat stanę na ślubnym kobiercu i będzie to inaczej wyglądało. Na pewno nie tak, jak u moich koleżanek.
Spora część z nich ma już mężów, a dalej zachowują się jakby były w związkach nieformalnych. Wszystkie faszerują się pigułkami, a chyba nie o to chodzi. Jeśli kiedyś można je odstawić, to właśnie w takim momencie. Będąc razem na dobre i na złe wypadałoby przestać zachowywać się jak typowi single.
Ciągle słyszę: jeszcze nie teraz. To kiedy? Po czterdziestce?
Zobacz również: Naukowcy ostrzegają nastolatki przed pigułkami antykoncepcyjnymi. Odkryli coś strasznego
Z prezerwatyw też nie rezygnują, więc to już jest totalna zapora. Żaden plemnik się nie przeciśnie. Sama nie wiem, z czego to wynika - strachu czy braku zaufania? Będąc mężem i żoną wypadałoby mieć pewność, że druga strona nas niczym nie zarazi. I przestać się panicznie bać wpadki, bo przecież w stałym związku to żadne ryzyko.
Jeśli dwie osoby przysięgają sobie miłość do grobowej deski, a pojawienie się dziecka nadal uważają za karę boską, to ja bym nie chciała być w takim związku. Parodia małżeństwa. Rozumiem, że nie każdy chce mieć wielodzietną rodzinę, ale one jeszcze ani razu nie rodziły, więc czego się tu obawiać?
U mnie będzie to zupełnie inaczej wyglądało. Powiedziałam już chłopakowi, że chciałabym wreszcie odstawić hormony i on to akurat rozumie.
Plan jest taki, żeby już w dniu ślubu przestać brać pigułki. Dla własnej wygody, ale przy okazji pokażę mu, jak wielkie mam do niego zaufanie. Jakoś mi się nie widzi, żeby mężatka panicznie bała się zapłodnienia przez mężczyznę, którego przecież tak mocno kocha. Mój organizm też przy okazji odetchnie, bo teraz na zmianę puchnę i się złoszczę.
Nie wiem, co myślicie o tej teorii, ale według mnie antykoncepcja hormonalna powinna być rozwiązaniem tymczasowym. Człowiek zazwyczaj wchodzi w kilka związków, zanim pozna tego jedynego i wtedy warto mieć 100 procent pewności. Głupio bym się czuła, gdybym po ślubie dalej musiała to łykać. Czekam na dzień, kiedy nie będzie to konieczne.
To będzie oznaczało, że jestem pewna swojego faceta. Czego nie można raczej powiedzieć o moich koleżankach.
Iwona
Zobacz również: Po latach odstawiła pigułki. Jej organizm zareagował w zaskakujący sposób