LIST: „Przykro mi, że ważąc 70 kg muszę nosić ciuchy XL. To bardzo niesprawiedliwe”

Aleksandra nie godzi się na takie traktowanie przez sieciówki.
LIST: „Przykro mi, że ważąc 70 kg muszę nosić ciuchy XL. To bardzo niesprawiedliwe”
Fot. Unsplash
22.09.2019

Zawsze słyszałam, że wyglądam „zdrowo”. Nie byłam ani wychudzona, ale też nie miałam nadwagi. Nawet się z tego cieszyłam, bo przecież każdy chce być w dobrej formie. Pewnie wciąż chodziłabym zadowolona z siebie, gdyby nie to, że próbuje się wpędzić mnie w kompleksy. Robią to nie ludzie wokół mnie, ale korporacje. Dla nich jestem jakimś potworem.

Zobacz również: LIST: „Ekspedientka mnie upokorzyła. Powiedziała przy wszystkich, że nie ma tak dużego rozmiaru”

Lubię sobie od czasu do czasu pochodzić po sklepach i kupić coś do ubrania. A raczej lubiłam, bo z wiekiem staje się to coraz mniej przyjemne. Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że dostępne ciuchy drastycznie się kurczą? Kiedyś mieściłam się we wszystko, a teraz jest z tym problem. Jeśli jakimś cudem coś kupię, to w ogromnym rozmiarze.

Czy to dlatego, że faktycznie jestem taka wielka? A może to firmom coś się pomieszało?

Patrzę w lustro i nadal widzę zdrową dziewczynę. Nie jestem szkieletorem, którego może złamać silniejszy wiatr. Ale też nie mam nadwagi, na co najlepszym dowodem jest moje normalne BMI. Jestem nieco pełniejszych kształtów, niż wychudzone modelki, ale wyglądam tak jak większość Polek. Nie powinnam mieć żadnych kompleksów.

Niestety, powoli zaczynam w nie wpadać. Jak już wspominałam - nigdy nie byłam hejtowana przez innych ludzi. Koleżanki nie śmiały się z mojej rzekomej nadwagi. Faceci też nie wytykali palcami, a z tego co wiem, to czasami potrafią. Mam przeciętną figurę, która nie odstrasza i może się wręcz podobać.

Szkoda tylko, że nie sieciówkom, w których czuję się jak nieproszony gość. Metki na ubraniach próbują mnie dobić.

Zobacz również: LIST: „Sieciówki dyskryminują klientki z moją figurą. O rozmiarze 46 mogę zapomnieć”

Lata temu kupowałam rzeczy w rozmiarze L. Że niby large, czyli duże. Stwierdziłam - niech im będzie. Może faktycznie jestem nieco większa od manekinów, które widzę w każdym sklepie. To już jednak przeszłość, bo teraz coraz trudniej jest mi się zmieścić w XL. Dla nich jestem już extra large, więc powinnam czuć się jak przerośnięty potwór. I tak jest.

Wielkie sieci robią ze mnie jakiegoś mutanta, ale ja wcale nie urosłam, ani specjalnie nie przytyłam przez ten czas. Moja waga ciągle stoi w okolicach 70 kg. +/- 2 kg. Brzuch nadal mi się nie rozlewa, a nogi mam całkiem zgrabne. Co musiałabym zrobić, żeby znowu zasłużyć na L? Nie wspominając już o rozmiarze S?

Zacząć się głodzić, a i to chyba okazałoby się niewystarczające. Chora sytuacja i dlatego mówię o tym głośno.

Ktoś powie, że to tylko oznaczenie, które nic nie znaczy. Jakby to powiedzieć… Przez to nieznaczące oznaczenie kobiety na całym świecie wpadają w kompleksy, zaburzenia odżywiania, a ich samoocena zależy wyłącznie od numeracji w sklepie. Zawsze się przed tym broniłam, jednak trudno się pogodzić, kiedy na zakupach dowiadujesz się, że nie jesteś normalną dziewczyną, ale jakąś Godzillą.

Może jestem naiwna, ale chciałabym, żeby to się zmieniło. A przynajmniej wróciła stara numeracja, która nie była tak zaniżona. Dowód? Zajrzałam do szafy mojej mamy, która praktycznie nie wyrzuca ciuchów i ma tam okazy sprzed nawet 20 lat. Nosiła S i M, które na mnie pasują. Tyle, że ja już niby jestem XL.

Świat chyba oszalał. A moda to już na pewno.

Aleksandra

Zobacz również: Kupiła w sieciówkach kilka par jeansów. Porównała rozmiarówkę spodni i zamarła

Polecane wideo

„Tak wyglądałyby Kate i Meghan, gdyby przytyły”. Poznaj kobietę, która nosi rozmiar XXL i ubiera się jak księżne
„Tak wyglądałyby Kate i Meghan, gdyby przytyły”. Poznaj kobietę, która nosi rozmiar XXL i ubiera się jak księżne - zdjęcie 1
Komentarze (83)
Ocena: 4.67 / 5
gość (Ocena: 5) 26.12.2020 16:05
cóż, absolutnie zgadzam się z Autorką, że rozmiarówka ewidentnie jest coraz mniejsza, choć to raczej nie sklepy, tylko producenci, a w moim odczuciu jest to prostą konsekwencją przeniesienia produkcji do Chin. W rezultacie nie tylko wszystko jest mniejsze, ale bardzo często także krótsze. Za krótkie rękawy, za krótkie spodnie - mam 170 mcm wzrostu, a często rozmiar Regular jest dla mnie nieodpowiedni. Chinki zwykle są niskie, choć też nie wszystkie...
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 06.10.2019 12:46
Schudnij
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 29.09.2019 01:44
Ja mam 162cm wzrostu i ważę 57kg, mam totalnie przeciętna budowę ciała i normalnie noszę rozmiar M. Wiele razy musiałam kupować majtki w rozmiarze XXL (mimo że w biodrach mam 93cm), czy to jest powód do paniki? Kupowałam też w rozmiarze XS, przecież sklepy mają różne standardy. A zaburzenia odżywiania są zazwyczaj spowodowane innymi czynnikami, głównie problemami emocjonalnymi i psychicznymi, nie dlatego że komuś się dupsko w eskę nie zmieściło. Producent może sobie nawet "żryj gruz" na metce napisać, to niczego nie zmienia. Kupujemy to co na nas pasuje, tym bardziej jeśli nasza sylwetka się nie zmieniła. Rozmiar to sugestia, nie wyzwanie. Nie rozumiem dlaczego tak ważne jest dla Ciebie utrzymanie pozorów.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 28.09.2019 18:13
Ja ważę 62 i noszę S/M więc chyba coś tu nie gra u Ciebie.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 28.09.2019 11:10
Tanumeracjama na celu promowanie idealnej według nich sylwetki tzn. Szkielety. Kiedyś kobiety były o pelniejszych kształtach to wcale nie znaczy, że grubei tobylo normalne. A sklepy teraz zanizaja rozmiarowke. I jest to już normą
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie