LIST: „Zostałam brafitterką. Nie uwierzycie, co kobiety ukrywają w stanikach”

- Muszę oglądać i dotykać piersi, które mnie brzydzą - żali się Marta.
LIST: „Zostałam brafitterką. Nie uwierzycie, co kobiety ukrywają w stanikach”
Fot. Unsplash
14.08.2019

W życiu nie myślałam, że będę się zajmować czymś takim. Zaczęłam rozsyłać CV do różnego rodzaju sklepów i sieci, bo chciałam na chwilę zaczepić się w handlu. Zgłaszałam się praktycznie gdzie popadnie, żeby udało się gdziekolwiek. Nie miałam z góry ustalone, że chcę pracować w odzieżowym, kosmetycznym albo obuwniczym. Byłam na kilku rozmowach i wtedy odezwała się pani z salonu z bielizną.

Zobacz również: Klientka zrobiła TO na środku sklepu. Właściciel postanowił dać jej nauczkę

Stawka podobna jak w innych miejscach, ale wydawało mi się to znacznie ciekawsze. Chciała mnie wysłać na warsztaty, bo dostrzegła we mnie potencjał. „Ma pani prezencję i gadane, więc coś z tego będzie” - stwierdziła. Najpierw sama wprowadziła mnie w temat, a później przez kilka dni byłam szkolona w większej grupie. Tu nie chodziło tylko o sprzedaż staników, ale ich dobieranie.

I tak zostałam brafitterką, czyli osobą, dzięki której klientka ma kupić idealny biustonosz.

Na początku bardzo mi się to podobało. Nie byłam zwykłą sprzedawczynią, ale już prawie ekspertką w tej dziedzinie. Kilka obsłużonych pań, wszystkie sympatyczne i zadowolone z mojej pomocy. Ale później zaczęła się proza dnia codziennego i trafiały do mnie coraz dziwniejsze kobiety. Pierwszy raz poczułam dyskomfort i towarzyszy mi on praktycznie cały czas.

Jeśli któraś z was nigdy nie była u brafitterki - to nie jest tak, że spoglądam na biust i od razu wiem, jaki stanik podać. Trzeba to zmierzyć, spojrzeć, dopasować rękami, nauczyć klientkę go zbierać do miseczki. Codziennie oglądam i dotykam najróżniejsze piersi. Powinnam przywyknąć, a jednak cały czas nie mogę się przyzwyczaić do niektórych widoków.

Moje wyobrażenie na ten temat brało się z tego, co dała mi natura albo zobaczyłam w TV. Rzeczywistość jest jednak bardziej skomplikowana.

Zobacz również: „Klienci powinni o tym wiedzieć”. Poznaj największe tajemnice kasjerów

Przyznam szczerze, że czasem się wzdrygam, gdy widzę wielkie blizny po operacjach. Wyczuwam pod rękami twarde implanty. Zdarzają się nieprzyjemnie mokre odparzenia, a włosy na sutkach to naprawdę chleb powszedni. Najgorzej jest chyba wtedy, gdy klientka ma ogromne, ale zupełnie sflaczałe i obwisłe piersi. Zbierając je do miseczki mam wrażenie, że wyrabiam ciasto. Wyglądają jak wymiona.

Jeszcze dziwniej jest wtedy, gdy przychodzi pani rzekomo z miseczką C, a ja jej muszę powiedzieć, że to nawet nie jest A. Jej biust przypomina maleńkie rodzynki przyklejone do sernika. Czasami się obraża. Tak, jak gdybym to ja je zmniejszyła. Naoglądam się za wszystkie czasy i coraz częściej myślę o tym, że to nie dla mnie.

Niby potrafię się dogadywać i prawie nikt nie wychodzi z salonu bez bielizny, ale chyba nie jest to warte swojej ceny. Cierpi na tym moje zdrowie psychiczne.

Powiecie - no to się zwolnij, skoro tak cię wszystko brzydzi. Właśnie nie wszystko. A poza tym czuję się lojalna wobec szefowej, która we mnie uwierzyła. Zainwestowała czas i pieniądze w moje szkolenie. Już nawet słyszałam, że mam potencjał i za jakiś czas to być może ja będę przyjmowała nowe dziewczyny do pracy. Niby fajne zajęcie, bo nie siedzi się bez sensu za biurkiem od rana do wieczora, ale niesmak jest.

Najgorzej jest w czasie upałów. Wszystko się lepi, skóra skrzypi, tylko przykładasz biustonosz i już mokry. No i ta myśl z tyłu głowy: gdybym miała takie piersi, to sama w życiu bym nie poszła do brafitterki. A klientki mi ufają, przez co czuję się nielojalna. Niby to wciąż tylko handel, ale same widzicie, że różni się od handlowania czymkolwiek innym.

A postanowiłam napisać, bo być może ktoś myśli o takiej pracy. Albo namówię potencjalne klientki, żeby przed wizytą w salonie chociaż ogoliły sutki…

Marta

Zobacz również: Kasjerka bezlitosna dla klientów dyskontu. Wyznała, czym najbardziej ją denerwują

Polecane wideo

Blogerka wmawia fankom, że jej piersi urosły z miseczki C do E... dzięki diecie
Blogerka wmawia fankom, że jej piersi urosły z miseczki C do E... dzięki diecie - zdjęcie 1
Komentarze (44)
Ocena: 4 / 5
gość (Ocena: 5) 17.10.2019 07:45
ale wredne babskop. totalnie nie nadajesz sie do tego zawodu. nie kazda kobieta ma idealne piersi. wrecz malo ktora. wiem bo widzialam piersi kolezanek z liceum. jedne stercza inne nieco wisza pomimo wieku jedne sa do srodka inne rozbiezne.... sutki tez. ale trzeba byc chamem zeby w takiej branzy tak sie wyrazac. otoz te kobiety z brdzydszym biustem wlasnie po to do ciebie babo ida zeby ci zaufac i zebys im pomogla dobrac. straszna z ciebie osoba. twarde zle miekkie zle.... pani idealna moze ty masz ladny biust ale paskudny charakter i domyslkam sie ze twarz nmalo wyjsciowa. tak juz jest ze malo kto jest idealny. ladna figura gorsza twarz, wzrost budowa, natomiast mam kolezanke ktora ma depresje bo schudla i ma kiepskie piersi.ma obsesje na ich punkcie juz rozumiem dlaczego-natomiast ma piekna twarz i gracje. i uwazam ze tym wygrywa :) ja tam jej zazdroszcze bo biust mam sredniej wielkosci ale jedrny. tylke ze mam nieco konskie rysy twarzy szczerze mowiac i co ? co mamy zrobic? takie jestesmy i tyle.a ty prosze zmien branze bo prez takie babiszony jak ty kobiety wpadaja w kompleksy czy wrecz w depresje.i uwazaja ze cos z nimi ie tk. wredna locha i tyle.....
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 24.09.2019 14:35
Napisałaś, że czułaś się jak ekspertka, ale prawda jest taka, że nią nie jesteś. Gdybyś była nawet przez myśl by ci nie przeszło, żeby pomyśleć o kimś krytycznie. Sama pracuję w zawodzie, gdzie muszę być wyrozumiała, a tu takie coś czytam i aż się we mnie gotuje. Obwisły biust- źle, bo przypomina "wymiona" Powiększony biust- źle, bo czuć implanty Owłosione sutki- nie pomyślałaś, że ktoś ma stresującą pracę, szybki tryb życia i ledwo znalazł czas, żeby w ogóle zrobić zakupy Co za niemądra laska, nie wiem, co widziała w niej pracodawczyni, bo potencjałem tego nazwać nie można
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 18.08.2019 07:39
Czego się spodziewałaś? Przecież to naturalne, że biusty są różne u różnych kobiet tak jak i wszystkie inne części ciała. Pracowałam parę lat temu przez rok jako brafitterka i nie miałam nigdy takich problemów. Brzydziły mnie jedynie panie które chciały kraść i takie które przychodziły nieumyte, lepkie i chciały mierzyć bieliznę. Mieliśmy w salonie różnego rodzaju chusteczki nawilżane itp i wtedy jeśli taka osoba sama z siebie ich nie użyła grzecznie upominałam, że wypadałoby, bo faktem jest, że po przymiarce na spoconym ciele biustonosze najzwyczajniej w świecie śmierdziały potem. Co do samych biustów po X dziesiątym już nawet nie analizowałam. Jasne, że w głębi ducha zdarzało się, że współczulam "wlascicielce" ale nie miałam czegoś takiego, że widząc brzydki biust łapało mnie obrzydzenie czy coś w tym stylu. Przecież między innymi po to przchodzi się do brafitterki by pomogła chociażby z tą bielizną co czasem może mieć i pozytywny wpływ na kształt biustu, ale pewnych rzeczy przeskoczyć się nie da, a Twoim zadaniem jest bycie profesjonalną w tym co robisz.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 17.08.2019 18:50
Pani brafitterka zderzyla sie z rzeczywistoscia. Jestem pielegniarka i to co pani opisuje to pikus, ludzie bywaja zadbani jak i obrzydliwi. Tacy sa ludzie,ale nie kazdy musi byc w zawodzie w ktorym ma sie fizyczny kontakt z innymi,moze to po prostu nie dla tej pani i juz.
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 15.08.2019 11:59
zainwestujcie w chusteczki nawilżone i suche dla klientek i nie będziesz musiała dotykać "spoconych cycków"
odpowiedz

Polecane dla Ciebie