Macie w swoim otoczeniu parę, o której wszyscy znajomi mówią: „Nie potrafią żyć ze sobą, ale bez siebie też nie”? Na każdym kroku kłócą się o błahostki, wypominają sobie przewinienia sprzed lat, zrywają, ale po kilku godzinach lub dniach ich miłość wybucha na nowo. Potrafią wielokrotnie rozstawać się i wracać do siebie. Ich nienawiść momentami bywa tak porywcza i zaciekła, jak miłość.
Marlena, bohaterka dzisiejszej historii, jest właśnie w takim związku. Od dwóch lat spotyka się z Rafałem, który w tym czasie… zerwał z nią już 6 razy. Dziewczyna zastanawia się, czy ciągłe rozstania i powroty mają sens na dłuższą metę.
Zobacz także: „Po raz pierwszy wybrałam się w podróż z chłopakiem. Po dwóch dniach miałam go dosyć”
„Jestem w dość nietypowym związku i zastanawiam się, czy jakaś dziewczyna była może w podobnej sytuacji, jak ja. Mój chłopak bardzo mnie kocha, ja też nie wyobrażam sobie bez niego życia. Niestety oboje mamy dość porywcze charaktery, zwłaszcza on. Często się obraża, a w czasie kłótni potrafi mi wypominać jakieś rzeczy sprzed kilku miesięcy, które wcześniej twierdził, że mi wybaczył. Ja nie pozostaję mu dłużna i też mu przypominam, że nie był święty. Efekt jest taki, że niektóre awantury trwają u nas nawet po parę godzin, sypią się wyzwiska, mówimy sobie naprawdę przykre rzeczy. Sześć takich awantur skończyło się nawet rozstaniem. Rafał wrzeszczał, że jestem beznadziejna i że nie chce takiej dziewczyny. Zrywał ze mną, nie odzywał się parę dni, a potem albo on dzwonił, albo ja pisałam, godziliśmy się i wracaliśmy do siebie.
Jesteśmy razem dopiero dwa lata i te sześć rozstań coraz bardziej daje mi do myślenia. Tłumaczyłam Rafałowi, że nie może być tak, że on po każdej większej awanturze mnie rzuca. Ja za każdym razem sądziłam, że to już naprawdę koniec, że rozstaliśmy się na zawsze i że już nigdy do siebie nie wrócimy. Nie chcę kolejny raz przechodzić takiej huśtawki uczuć. Za pierwszym, drugim i trzecim razem mówiłam o rozstaniach z Rafałem mamie i przyjaciółkom. Wypłakiwałam im się przez telefon i narzekałam, że on mnie rzucił na dobre. Pocieszały mnie, mówiły, że zasługuję na kogoś lepszego, a po kilku dniach musiałam im tłumaczyć, że jednak do siebie wróciliśmy. Nauczona doświadczeniem trzy ostatnie rozstania przemilczałam. Udawałam przed znajomymi i rodziną, że wszystko u nas w porządku, choć tak naprawdę Rafał wtedy ze mną zrywał i nie odzywał się dłuższy czas.
Bardzo mnie męczy ta sytuacja. Kocham go i nie chcę się z nim rozstawać. Ma porywczy charakter, ale to naprawdę dobry chłopak. Troszczy się o mnie, jest wierny, poważnie myśli o naszej przyszłości, zawsze mi pomagał, kiedy akurat potrzebowałam pomocy. Ja wiem, że on mnie bardzo kocha i awanturuje się tak zażarcie, bo mu na mnie zależy. Gdybym była mu obojętna, to nawet by się ze mną nie kłócił, nie okazywał zazdrości, a po zerwaniu w ogóle się do mnie już nigdy nie odezwał. To chyba jednak o czymś świadczy, że mimo że zerwał 6 razy, to też 6 razy do mnie wrócił…
Rozumiem, że mój związek nie jest normalny, ale może któraś z was była w podobnej sytuacji i doradzi mi, jak kłócić się z chłopakiem, żeby kończyło się godzeniem, a nie zrywaniem?
Będę wdzięczna za podpowiedzi.
Marlena”
Zobacz także: „Rok temu brałam ślub. Mąż już chce rozwodu” (Historia Kasi)