Decydując się na ślub z ukochanym mężczyzną, żadna kobieta nie myśli o rozwodzie. Przysięgając partnerowi miłość, wierność i uczciwość małżeńską przed ołtarzem, mamy pewność, że robimy to pierwszy i ostatni raz w życiu. Skoro partner poprosił nas o rękę, a potem ślubował miłość w obecności najważniejszych członków rodziny, co mogłoby pójść nie tak?
Niestety, zatrważająca ilość rozwodów w Polsce udowadnia, że nic nie jest dane nam raz na zawsze. Obecnie już jedno na trzy małżeństwa kończy się rozstaniem. Przyczyny są różne. Zdrada, niedopasowanie charakterów, pracoholizm, wygaśnięcie uczuć.
Jak było w przypadku Kasi? Oto jej historia.
Polecamy także: „Facet poprosił mnie o rękę. Zgodziłam się, ale jest mi niedobrze na samą myśl, że mam być jego żoną”
„Pod koniec miesiąca minie rok, odkąd jestem mężatką. Dokładnie 25 sierpnia stałam przed ołtarzem w pięknej sukni ślubnej i stresowałam się tym, że pomylę słowa przysięgi. Chciałam zapamiętać każdy szczegół tego dnia, ale stres sprawił, że nie pamiętam ani drogi przed ołtarz, ani gratulacji naszych gości. Wesele minęło mi bardzo szybko i też niewiele z niego zapamiętałam. Żałuję, bo przygotowania trwały ponad rok i kosztowały mnóstwo pieniędzy. Kto brał ślub, ten wie, o czym mówię.
Gdyby rok temu w dniu mojego ślubu ktoś powiedział mi, że po 12 miesiącach będę się rozwodzić, pewnie bym się roześmiała. Byliśmy z Kubą parą przez 7 lat, układało się między nami różnie, jak to w relacjach, ale kochaliśmy się bardzo. Ślub był naturalną koleją rzeczy. Sądziłam, że razem wychowamy dzieci i razem się zestarzejemy. Nic z tego.
Kuba chce rozwodu. Od kilku miesięcy ma nową kobietę, którą poznał w pracy. Przyszła do niego na staż i tak się zżyli, że mnie zdradził. Pewnie bym mu wybaczyła, gdyby to był jeden skok w bok, ale jego romans trwał wiele tygodni. Mówi, że się zakochał. Wyprowadził się z mieszkania i przeniósł do niej.
Nie potrafię się z tym pogodzić. Ciągle się zastanawiam, gdzie popełniłam błąd. Co zrobiłam nie tak, że zaczął szukać szczęścia gdzie indziej. Nie jestem i nigdy nie byłam typem zrzędliwej żony, która ciągle ma do męża o wszystko pretensje. Umiem gotować, dbam o siebie, w łóżku robiliśmy wszystko tak, jak chciał i kiedy chciał. Mam pracę, dokładałam się do wspólnego budżetu, nie wisiałam nigdy na nim. Nie zmuszałam do zakładania rodziny, nie naciskałam na to, żebyśmy mieli dzieci. Nie wiem, w czym tamta kobieta jest lepsza ode mnie. Co od niej dostał, że tak szybko przekreślił nasze małżeństwo.
Matka Kuby naciska, żeby się uspokoił i wrócił do mnie, ale on nikogo nie słucha. Tamta kobieta jest dla niego najważniejsza i jest w stanie odciąć się od całej rodziny, żeby tylko ułożyć sobie życie z tamtą. Nie umiem tego zrozumieć. On chce wyrzucić prawie 8 lat naszego wspólnego życia do śmietnika. Ja bym tak nie potrafiła.
Zastanawiałam się, czy pozwoliłabym mu wrócić, gdyby się opamiętał. Odpowiedź brzmi tak. Nie chcę tego rozwodu, nie chcę, żeby przestał być moim mężem. Nadal mi na nim zależy i nic na to nie poradzę.
Kasia”
Polecamy także: „Przyciągam do siebie samych żonatych mężczyzn…”