Nie dawno wprowadziłam się do nowego mieszkania. W końcu udało mi się dostać kredyt i uwić swoje gniazdko. Byłam bardzo podekscytowana jego urządzaniem, czułam, ze otwiera się przede mną nowy etap w życiu. Przy wyborze mieszkania najważniejszym kryterium była dla mnie lokalizacja, wybrałam spokojną dzielnicę, z dużą ilością zieleni i parków. Kiedy wszystko było już gotowe, w końcu wprowadziłam się i rozpoczęłam życie "na swoim".
Zobacz też: LIST: „Wystawiam worek z pieluchami przed drzwi. Sąsiedzi mają z tym problem”
Początkowo, przez ponad pół roku praktycznie nie miałam sąsiadów. Było jedno małżeństwo na końcu korytarza, które jednak rzadko bywało w domu i nie mieliśmy okazji się bliżej poznać. Jestem osobą bardzo towarzyską, dlatego czułam się trochę dziwnie, że dookoła mnie jest pusto. Brakowało mi nawet za głośnej muzyki czy tupania w sufit, naprawdę... Taka totalna cisza też czasami może być przerażająca.
Kiedy pewnego dnia wróciłam z pracy, zobaczyłam robotników na przeciwko mojego mieszkania. Ktoś się w końcu wprowadzi! Aż uśmiechnęłam się do siebie. Może w końcu będę miała od kogo pożyczyć przysłowiową sól lub napić się piwa, pomyślałam. Po około 2 miesiącach wprowadzili się lokatorzy. Była to młoda para, on przystojny jak diabli brunet lat 30, ona bardzo ładna szatynka lat 29. Minęliśmy się pierwszy raz na korytarzu, przywitaliśmy się i przedstawiliśmy sobie. Potem zaprosili mnie na powitalne piwo, z czego z przyjemnością skorzystałam.
Okazali się świetnymi ludźmi, dogadywaliśmy się, pomagaliśmy sobie na każdym kroku. Oni często zapraszali mnie do siebie, a ja odwzajemniałam ich zaproszenia. Pewnego wieczoru zauważyłam, że przychodzi do nich wielu gości, trochę zrobiło mi się smutno, że nie zaprosili mnie na imprezę, ale oczywiście rzecz jasna, że mają swoje życie itd.
Sytuacja ta zaczęła powtarzać się coraz częściej, ciągle ktoś przychodził do mieszkania i wychodził. Na początku nie zastanawiałam się nad tym jakoś szczególnie, ale z biegiem czasu zaczęło to robić się trochę dziwne. Kiedy delikatnie podgadywałam ich o te wieczorne imprezy, zawsze obracali to w żart, że w sumie nigdy nie dowiedziałam się nic konkretnego.
Zobacz też: „Mój chłopak namiętnie ogląda porno. Czuję... zazdrość!”
Pewnego wieczoru zadzwonił do mnie dzwonek do drzwi, a w drzwiach stał mój sąsiad. Zapytał, czy wpadnę do nich za godzinę na piwo. W sumie nie miałam planów, więc bez zastanowienia przyjęłam zaproszenie. Ogarnęłam się nieco, wyskoczyłam z dresów, żeby nie wyglądać jak kura domowa i poszłam.
Siedzieliśmy przez jakąś godzinę, jedliśmy pizzę i piliśmy piwo. W pewnym momencie zostałam sam na sam z moim sąsiadem, a jego dziewczyna poszła po coś do innego pokoju. Raptem poczułam, że zaczyna on dotykać moją rękę, mówił mi że jestem piękną kobietą i że od razu mu się spodobałam. Odsunęłam się gwałtownie, kiedy w tym momencie weszła jego dziewczyna. Myślałam, że dostanę zawału, byłam przekonana, że widziała ten incydent, chciałam się zapaść pod ziemię. Miałam już wstawać, żeby wyjść, kiedy ona mnie zatrzymała i powiedziała, że nic się nie stało, żebym została. To co działo się dalej jest właściwie nie do uwierzenia, ale zaproponowali mi...trójkącik. Powiedzieli, że eksperymentują w związku i że też powinnam spróbować. Byłam okropnie zmieszana, podziękowałam i wyszłam z ich mieszkania...
Byłam w totalnym szoku i długo nie mogłam dojść do siebie. Zaczęłam ich unikać, nie otwierać drzwi, nie odbierać telefonów. Oni nalegali, żeby się z nimi spotkać, ale jakoś nie mogłam spojrzeć im w oczy. Stwierdziłam jednak, że nie mogę unikać ich w nieskończoność i że trzeba się z tym zmierzyć. Zebrałam się i poszłam do nich, żeby to wyjaśnić.
Drzwi otworzyła mi półnaga sąsiadka, do której za chwilę przybiegł (również półnagi) mężczyzna. Zrobiło mi się okropne niezręcznie, powiedziałam, że przyjdę następnym razem. Ona jednak nalegała, żeby wejść i wciągnęła mnie za rękę. Okazało się, że w innym pokoju jest również jej chłopak, który obściskuje się z inną kobietą. Byłam totalnie zażenowana.
Kiedy zostaliśmy w trójkę w pokoju, powiedziałam im, że ta sytuacja mnie przerosła. Oni wytłumaczyli, że kochają seks, że często urządzają sobie takie "schadzki". Stwierdzili, że dla nich to zupełnie normalne. Powiedziałam im, że jestem w szoku, że nigdy nie miałam z czymś takim do czynienia i że chyba wolałabym o tym nie wiedzieć.
Czuję się strasznie dziwnie, wiedząc, że na przeciwko mojego mieszkania dzieją się takie rzeczy... Jest to dla mnie totalnie niesmaczne i szczerze mówiąc kompletnie nie wiem co z tym zrobić. Najgorsze jest to, że oni ciągle do mnie dzwonią, zapraszają do siebie albo wpadają do mnie bez zapowiedzi. Po odkryciu ich sekretu jakoś nie potrafię być przy nich sobą i nie mam ochoty się z nimi widywać. Staram się totalnie ich olewać, ale to nie pomaga.
Co powinnam zrobić? Czy w ogóle coś mogę?
Magda
Zobacz też: „Przyciągam do siebie samych żonatych mężczyzn…”