Myślałem, że to wszystko będzie trochę prostsze. Skoro się kochamy, to powinniśmy być razem i tego typu szczegóły nie mają większego znaczenia. Im bliżej jestem zadania najważniejszego pytania w życiu, tym większe mam wątpliwości. Znajomi robią mi wodę z mózgu i coraz bardziej mi się wydaje, że nie jestem gotowy. Trzeba jeszcze odłożyć trochę pieniędzy.
Zobacz również: LIST: „Mój chłopak wie, że musi odłożyć 3 pensje na pierścionek. Wtedy się zgodzę”
O tym, że chcę spędzić z nią resztę życia zdecydowałem prawie rok temu. Szukałem tylko odpowiedniego momentu. Korciło mnie, żeby oświadczyć się w ostatnie Boże Narodzenie, ale wtedy byłem zupełnie spłukany. Teraz mam trochę wolnych środków i zbliża się wyjątkowa sytuacja. Pierwszy raz lecimy razem na zagraniczne wakacje.
To chyba najlepsza okazja. Ale czy ja jestem najlepiej przygotowany?
W naszym związku pieniądze nigdy nie były tematem tabu. Oboje wiemy, ile zarabiamy, a żyjąc razem staramy się dzielić wydatki sprawiedliwie. Nie mamy ogromnego budżetu, więc żyjemy raczej skromnie. Przy pensji 2500 zł trudno inaczej, tym bardziej w czasach takiej drożyzny. No, ale wyjazd udało się opłacić. Zacisnąłem pasa i na pierścionek też mam.
Obawiam się tylko, że zdecydowanie za mało, chociaż oszczędzałem długo i wszystkiego sobie odmawiałem. Na ten moment mam ok. 4000 zł i wypatrzoną błyskotkę. Jeszcze jej nie kupiłem, a do urlopu zostały tylko 2 tygodnie. Chciałem ją poprosić o rękę w wyjątkowym miejscu, czyli we Włoszech. Wszystko było gotowe, scenariusz rozpisany, a ja już sam nie wiem.
Niektórzy sugerują, że powinienem to odłożyć o kilka miesięcy i kupić droższy kamień.
Zobacz również: Pochwaliła się pierścionkiem, a internautki kpią: „Czy w zestawie był mikroskop?”
Radziłem się w tej kwestii wielu osób i tak radzą osoby, na których zdaniu najbardziej mi zależy. Koledzy, którzy zaręczyny mają już za sobą, twierdzą, że to powinny być przynajmniej trzy pensje. A ja nie mam nawet dwóch do wydania. Moja siostra nie podaje konkretnej kwoty, ale też twierdzi, że lepiej zaczekać i dać coś więcej od siebie. Jeśli oni mają rację, to prędko nic z tego nie będzie.
Trzykrotność pensji to przynajmniej 7500 zł. Patrząc na tempo oszczędności, to może na wakacje przyszłego roku bym zdążył. A ja nie chcę aż tak długo czekać. Wolałbym zacząć planować ślub. Tak, jestem z tych facetów, którzy nie boją się małżeństwa, ale jest dla nich spełnieniem marzeń. Później wydatki będą jeszcze większe, więc na zdrowy rozum - lepiej zacząć odkładać już na uroczystość.
Mam zupełną sieczkę w głowie. Chcę tego, niby jestem gotowy, a ciągle ktoś mnie zniechęca.
Czasami żałuję, że zacząłem się radzić innych. Ja rozumiem, że oni chcą dla mnie dobrze, ale bez tego było jakoś prościej. Miałem konkretny plan, który za chwilę miał się zrealizować. A teraz nagle mam się powstrzymać, bo widocznie od miłości ważniejsza jest kasa. Czy moja dziewczyna zauważy różnicę pomiędzy pierścionkami za 4 i 8 tys. zł? Jakoś wątpię.
Nawet jeśli, to i tak będzie najdroższa rzecz, jaką kiedykolwiek miała. Ona zna moje możliwości finansowe. Jeśli teraz nagle wydam za dużo, to oboje na tym ucierpimy, bo braknie nam na życie. Chyba, że będę oszczędzał po trochu, ale to jeszcze strasznie długo potrwa. Już nawet zacząłem się zastanawiać nad pożyczką.
Bardzo nie chcę jej zawieść. Zależy mi na tym, by poczuła się wyjątkowo, a nie jak dziewczyna nędzarza. Dlatego liczę na Wasze zdanie. Zanim zupełnie się wygłupię.
Krystian
Zobacz również: Oświadczył się i... uciekł. Wszystko przez skandaliczną reakcję narzeczonej