Nigdy tak bardzo nie potrzebowałam urlopu, jak w tym roku. Czułam się naprawdę przemęczona ostatnimi miesiącami. Zakończyłam długoletni związek, zmieniłam pracę, musiałam się przeprowadzić, do tego drobne problemy zdrowotne. Na szczęście mam znajomych, którzy postanowili o mnie zadbać. Nagle dowiedziałam się, że lecę z nimi na wakacje.
Zobacz również: LIST: „Marzyłam o podróży poślubnej na Dominikanę. On chce mnie zabrać do Zakopanego”
Kilka dni temu wylądowaliśmy w Czarnogórze i zostaniemy tu prawie przez 2 tygodnie. Piękny hotel, all inclusive, wszystko bez limitu i ogólnie sielanka. Problem w tym, że nie wszyscy potrafią się z tego cieszyć. Niektórzy goście już zdążyli mi podpaść, bo zachowują się skandalicznie. A może to jest standard i tylko ja nie byłam tego świadoma?
Chciałam bardzo wyluzować, a zamiast tego ciągle się denerwuję. Zachowują się tak, jak gdyby ktoś ich nagle wypuścił z jaskini.
Pierwszym szokiem było to, co zastałam w restauracji hotelowej w czasie śniadania. Ledwo otworzyły się drzwi i do środka wparował dziki tłum. Niektórzy biegali, żeby zagarnąć dla siebie najbardziej smakowite kąski. Ze stołu pełnego owoców po 3 minutach nic nie zostało. Kiedy ja stałam grzecznie w kolejce po jajecznicę - inni wpychali się bez czekania.
Najwięcej naoglądałam się jednak na basenie. Nie jest duży, leżaki też nie dla wszystkich, więc ludzie posuną się do wszystkiego, by zdobyć miejscówkę. Od znajomych usłyszałam, że najlepiej wstać wcześniej, położyć swój ręcznik i wtedy nikt tego nie ruszy. Specjalnie ustawiłam sobie budzik o 5, pobiegłam i zajęłam.
Kiedy wróciłam po śniadaniu, 3 godziny później, leżał tam ktoś zupełnie inny. A nasze ręczniki zostały zrzucone na ziemię.
Zobacz również: LIST: „Moi znajomi mają po 30 lat i nigdy nie byli za granicą. To jest kalectwo”
Ja się nie orientuję, bo to moje pierwsze wakacje all inclusive, ale znajomi są zszokowani. Podobno nigdy nie spotkali się z takim chamskim traktowaniem. Człowiek specjalnie zarywa noc, żeby chociaż raz poleniuchować nad basenem, a przyjdzie ktoś inny i zagarnia miejsce dla siebie. Może się nie znam, ale dla mnie to jest szczyt podłości.
Próbowałam zapytać, dlaczego się nas pozbyli, ale zostałam zignorowana. Łamaną angielszczyzną twierdzili, że było wolne, a pozostawiony ręcznik nic nie znaczy. Jeśli nie leży tam człowiek, to można korzystać. To już jest szczyt bezczelności, bo każdy powinien zrozumieć, że przez przypadek go tam nie zostawiłam.
Szkoda, że nawet na urlopie trzeba się tak denerwować. W tym hotelu trwa nieustanna walka o wszystko.
Kilka razy próbowałam i zawsze kończyło się tak samo. Przed śniadaniem ręcznik jest na leżaku, a chwilę później już ktoś go zrzuca i zajmuje sobie miejsce. Ludzie zachowują się naprawdę jak najgorsze sępy. Aż we mnie coś wstąpiło i w czasie posiłków też zapominam o kulturze osobistej. Inaczej wszystko by mi wyjedli i chodziłabym głodna.
Niektórzy przynoszą własne pojemniki, żeby zagarnąć trochę jedzenia na później. Wyobrażacie to sobie? Nie wiem skąd w nich tyle bezczelności, ale to chyba pierwszy i ostatni raz, kiedy „odpoczywam” na takich zorganizowanych wakacjach. Ciągle muszę się tylko wkurzać na ludzką bezmyślność. Liczyłam na błogi relaks, a człowiek non stop jest w napięciu.
A żeby się spalili na tych leżakach i przejedli, skoro nie potrafią się kulturalnie zachować.
Iwona
Zobacz również: LIST: „Chłopak poskąpił na porządne wakacje. Zafundował najtańszą wycieczkę”