Wakacyjny romans, którego bardzo żałuję (Zwierzenia 3 kobiet)

Lato pełne miłości może mieć zaskakująco nieprzyjemny finał…
Wakacyjny romans, którego bardzo żałuję (Zwierzenia 3 kobiet)
Fot. Unsplash
26.06.2019

Wakacyjna miłość dzieje się tu i teraz. Co się z tym wiąże? Szaleństwo, namiętność, ale i wiele niewiadomych. Jedną z nich jest stan cywilny wakacyjnego chłopaka oraz jego zobowiązania wobec innych kobiet. Fakt, że mężczyzna okazuje chęć do flirtu nie znaczy przecież, że jest singlem. Zwłaszcza w lecie, gdy hormony buzują i łatwo o zdradę.

Brzmi znajomo? Nie tylko dla ciebie. Trzy kobiety opowiedziały nam o swoich wakacyjnych romansach, które miały bardzo nieprzyjemny finał. Oto ich zwierzenia.

Zobacz także: Te znaki zodiaku mogą liczyć na lato pełne miłości. Kto przeżyje gorący romans?

Klaudia, 28 lat

„Dwa lata temu pojechałam z moją przyjaciółką na Mazury. To miał być nasz ostatni wspólny wyjazd w damskim gronie, bo kilka tygodni później ona wychodziła za mąż. A po ślubie wiadomo, jak jest. Mąż już nigdzie by jej nie puścił, zwłaszcza że oboje bardzo marzyli o dziecku i mieli w planach pracę nad powiększaniem ich rodziny tuż po weselu. Postanowiłyśmy więc pojechać we dwie i symbolicznie się pobawić.

Wynajęłyśmy domek, zabrałyśmy ze sobą zapas strojów kąpielowych i zaopatrzyłyśmy się w kilka butelek procentowych napojów. Zapowiadało się rewelacyjnie.

Już pierwszego dnia naszego przyjazdu okazało się, że sąsiedni domek wynajmuje trzech chłopaków, którzy byli mniej więcej w podobnym wieku, jak my. Zwłaszcza jeden z nich wpadł mi w oko. Był pięknie zbudowany i miał dłuższe, kręcone włosy. Typ filmowego amanta, na widok którego czas się zatrzymuje. Kiedy więc zapytali, czy mogą się do nas dołączyć, niemal skakałam z radości. Wspólne opalanie i niewinne rozmowy dość szybko przekształciły się we flirt. Moja przyjaciółka była grzeczna, choć widziałam, że jeden z naszych nowych kolegów wyraźnie miał ochotę nawiązać z nią bliższą znajomość. Ja z kolei, jako świeżo upieczona singielka, postanowiłam się nie ograniczać. Długowłosy przystojniak wyraźnie dawał mi do zrozumienia, że mu się podobam, więc stwierdziłam, że chętnie z nim poflirtuję.

Całowaliśmy się pierwszy raz nad ranem, kiedy wszyscy rozeszli się już do swoich domków. Wtedy nie poszliśmy co prawda na całość, ale kontynuowaliśmy „zabawę” kolejnej nocy. W ciągu kilku kolejnych dni przeżywałam prawdziwą euforię. Było upojnie i romantycznie, oczywiście do czasu.

Dzień przed naszym wyjazdem do mojego wakacyjnego kochanka przyjechała… żona. Tak, żona, nie dziewczyna. Szukała go i najpierw zaszła do naszego domku. Przedstawiła się i zapytała, czy przypadkiem nie orientujemy się, który domek wynajmuje jej mąż, Paweł. Myślałam, że spalę się ze wstydu. Gnojek w ogóle mi nie wspomniał, że jest żonaty. Kłamał w żywe oczy, że kilka tygodni temu rozstał się z narzeczoną i jest spragniony nowej miłości. Dawał mi do zrozumienia, że będziemy kontynuować naszą znajomość po wakacjach, na co oczywiście chętnie się zgodziłam. Wtedy nie miałam jednak pojęcia, że to oszust, który lubi skoki w bok. Na szczęście jego żona nie dowiedziała się, że to ze mną zdradzał ją Paweł. Jego kumple też na ten temat milczeli. Ona przyjechała bez zapowiedzi, żeby sprawdzić, czy dochowuje jej wierności i traf chciał, że akurat nie siedzieliśmy wtedy razem.

Przez moment przyszło mi nawet do głowy, że powinnam ją uświadomić, jakim draniem jest jej mąż, ale potem doszłam do wniosku, że nie znam tej kobiety i nie wiem, do czego jest zdolna. Jeśli to nie pierwszy jego skok w bok, a ona nadal z nim jest, to już mówi samo za siebie. Następnego dnia wyjechałyśmy z przyjaciółką do domu, ale do dzisiaj czuję niesmak, że miałam romans z żonatym facetem. Gdybym wiedziała, że jest zajęty, nigdy bym się na to nie zdecydowała”.

Zobacz także: Z jakimi facetami chcemy romansować na wakacjach? (Ranking narodowości)

Magda, 25 lat

„Trzy lata temu pojechałam na wakacje do Londynu. Zawsze chciałam odwiedzić to miejsce, zwłaszcza że moja koleżanka z liceum wyjechała tam na studia i do pracy. Zaoszczędziłam więc trochę pieniędzy, bo wiadomo, że tam jest drogo, kupiłam bilet i poleciałam na kilka dni do Wielkiej Brytanii. Koleżanka, u której się zatrzymałam, nie mogła niestety wziąć w tym czasie urlopu. Pracowała wieczorami, więc w ciągu dnia pokazała mi kilka ciekawych miejsc, ale wieczory musiałam organizować sobie sama. Znalazłam więc miły pub tuż obok ulicy, na której było jej mieszkanie i wybrałam się tam już pierwszego wieczoru.

Za barem stał bardzo przystojny chłopak. W środku nie było już wolnych stolików, więc zajęłam miejsce przy barze. Sądziłam, że wypiję jedno piwo i wrócę do siebie, ale wtedy zaczął mnie zagadywać ten przystojny barman. Okazało się, że jest Włochem. Dopytywał mnie, skąd przyjechałam i jak podoba mi się w Londynie. Dodał, że marzy mu się kariera muzyczna, a pracę za barem podjął tylko po to, żeby móc się utrzymać. Rozmawiało nam się bardzo przyjemnie. Od razu wyczuliśmy, że między nami iskrzy, więc kiedy nadeszła pora zamknięcia pubu, on natychmiast zaproponował, żebyśmy jeszcze nie kończyli wieczoru. Nie zgodziłam się. Powiedziałam, że odwiedzę go jutro i tak też zrobiłam. Zdziwił się, bo chyba był przyzwyczajony do tego, że dziewczyny mu nie odmawiają.

Przychodziłam do niego przez kolejne trzy wieczory i za każdym razem rozmawiało nam się tak samo fajnie. Iskrzenia nie dało się już dłużej ignorować, więc ostatniej nocy mojego pobytu w Londynie zaprosiłam go do mieszkania mojej koleżanki. Wcześniej zapytałam ją, czy nie będzie miała nic przeciwko temu, ale ponieważ ona kończyła swoją pracę o świcie, zgodziła się na to bez problemu.

W domu od razu poszliśmy do łóżka. Może to przez alkohol, może przez to, że był taki przystojny, a może miałam po prostu ochotę zaszaleć, nie myśląc o konsekwencjach. Zrobiliśmy to, w dodatku nie raz. Było cudownie. Nad ranem dałam mu swój numer telefonu i pożegnaliśmy się czule.

Po powrocie do Polski bardzo czekałam na jakikolwiek kontakt od niego. Niestety, nie odzywał się. Było mi bardzo przykro, ale w końcu pogodziłam się z tym, że dla niego był to tylko jednorazowy romans.

Wpadłam w rozpacz dopiero kilka tygodni później, kiedy okazało się, że jestem w ciąży. Poprosiłam moją koleżankę z Londynu, żeby odwiedziła pub, w którym pracował Bruno i wyciągnęła od niego numer telefonu lub nazwisko. Chciałam z nim porozmawiać albo złapać przez social media i powiedzieć mu o tym, że wpadliśmy. W pubie okazało się jednak, że Bruno już tam nie pracuje. Właściciel podał co prawda jego nazwisko, ale na Facebooku nie było nikogo, kto by się tak nazywał. Pewnie nie miał tam konta.

Byłam załamana. Nie wiedziałam, ani gdzie przebywa, ani jak się z nim skontaktować. Nie miałam pojęcia, jak go odszukać. Zostałam ze swoim problemem zupełnie sama. Na szczęście pomogli mi rodzice, bo naprawdę nie wiem, co by było, gdyby nie ich wsparcie. Dzisiaj wnuk jest ich oczkiem w głowie, a ja coraz częściej się zastanawiam, co powiem mojemu synkowi, kiedy zacznie dopytywać o tatę. Przecież nie wiem o nim nic, poza tym, że ma na imię Bruno i marzy o zrobieniu kariery muzycznej…”

Julia, 21 lat

„W zeszłym roku z grupą moich przyjaciółek wybrałam się nad polskie morze. W czasie jednej z wieczornych imprez poprosił mnie do tańca pewien wysoki brunet. Pobawiłam się z nim trochę, ale kompletnie nie zamierzałam wdawać się w żaden wakacyjny romans. Byłam świeżo po rozstaniu i chciałam odpocząć od facetów. Krzysiek jednak mocno zabiegał o to, żeby dać mu szansę, więc wymieniliśmy się zaproszeniami na Facebooku.

Koleżanki twierdziły, że on jest słodki i „ładnie na mnie patrzy”. Oczywiście uznały, że facet zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia i że pewnie będzie z tego szybki ślub. Śmiałam się z nich, ale chyba dzięki ich sugestiom zaczęłam na Krzyśka patrzeć jakoś przychylniej. Po kilku dniach mu uległam i przespaliśmy się ze sobą. Po tej wspólnej nocy wyczułam, że coś jest z nim nie tak, bo zaczął mnie traktować jak swoją własność. Robił mi sceny zazdrości przy znajomych i ciągle wybuchał złością. Wściekał się o byle co i pytał, czy mam kogoś w Warszawie. To było naprawdę dziwne. Kiedy wyjazd dobiegł końca, odetchnęłam z ulgą, że wreszcie się od niego uwolnię i że znajomość umrze śmiercią naturalną.

Niestety Krzysiek nie dawał za wygraną. Ciągle do mnie wypisywał na Facebooku. Kiedy go ignorowałam, zagadywał moich znajomych. Od jednego z nich zdobył mój adres i pewnego dnia pojawił się u mnie bez zapowiedzi. Byłam przerażona. Tłumaczyłam mu, że to był tylko wakacyjny romans i że nie chcę z nim być. Nie słuchał. Płakał, klękał przede mną, krzyczał na mnie. Nigdy w życiu nie widziałam tylu emocji w tak krótkim czasie. Nie pozwoliłam mu u siebie przenocować, więc wynajął pokój w hotelu. Nagabywał mnie niemal codziennie, oprócz tego wydzwaniał i pisał setki SMS-ów. Czułam się jak w potrzasku.

W końcu mu zagroziłam, że jeśli nie da mi spokoju, zgłoszę sprawę na policję. To go chyba przestraszyło, bo w końcu wrócił do Sopotu. Zablokowałam go na portalach społecznościowych, ale ciągle żyję w strachu, że on dopytuje moich dalszych znajomych o mnie. Już nigdy nie wdam się w żaden letni romans, bo naprawdę trudno przewidzieć, czy nasz wakacyjny kochanek nie jest przypadkiem jakimś wariatem z zaburzeniami psychicznymi”.

Zobacz także: Czy facet musi mieć prawo jazdy? (Szczera opinia 5 kobiet)

Polecane wideo

Ta influencerka ma tak przystojnego męża, że zazdroszczą jej kobiety z całego świata (FOTO)
Ta influencerka ma tak przystojnego męża, że zazdroszczą jej kobiety z całego świata (FOTO) - zdjęcie 1
Komentarze (12)
Ocena: 4.67 / 5
gość (Ocena: 5) 26.06.2019 10:26
Ale feeeeeeeeeeeeeeeeeeejk
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 26.06.2019 10:07
Ale sciery.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 26.06.2019 06:43
Nie wierzę babka pojechała do obcego kraju i dała D... jakiemus ciapatemu, bez zabezpieczenia. Już mnie nie dziwi czemu półki.maja taka opinie
zobacz odpowiedzi (8)

Polecane dla Ciebie