Mój chłopak jest psychopatą

Historia dziewczyny, którą powinnaś przeczytać ku przestrodze.
Mój chłopak jest psychopatą
Fot. pexels.com
23.06.2019

Jeżeli wydaje ci się, że psychopatę można rozpoznać już na pierwszy rzut oka, jesteś w poważnym błędzie. Ludzie z problemami psychicznymi nie przechadzają się po ulicy w kaftanach bezpieczeństwa. Nie mają też wypisane na czole: Powinnaś się mnie bać. Zazwyczaj wtapiają się w tłum, a ich psychopatyczne skłonności ujawniają się w najmniej oczekiwanym momencie.

Psychologowie ostrzegają, że przy początkowych spotkaniach, psychopaci są zabawni i urzekający, czym z łatwością mogą zdobyć serce osoby najbardziej w świecie łaknącej miłości. Ich największą bronią jest branie drugiej strony na litość, dzięki której dostają to, czego chcą.

Nam udało się dotrzeć do dziewczyny, która związała się z psychopatą. Przeczytajcie jej historię ku przestrodze.

Zobacz również: Jestem bezdzietną rozwódką. Domagam się 20 tys. zł alimentów od byłego męża

Fot. pexels.com

Ania, 25 lat

- Kiedy skończyłam studia, udało mi się dostać na staż do pewnej znanej firmy (nie podam jednak jej nazwy). Rozstałam się wtedy z moim wieloletnim chłopakiem, ponieważ przypadkiem dowiedziałam się o tym, że nie był mi wierny. Z perspektywy czasu myślę sobie, że to właśnie przez to zerwanie wpakowałam się w toksyczny związek z kolegą z firmy, Mariuszem.

Już pierwszego dnia mojego stażu zaczął mnie podrywać. Pochlebiało mi to, nie powiem, że nie. Mój eks przecież mnie zdradzał, więc czułam się nieatrakcyjna i bezwartościowa. A tu raptem pojawił się Mariusz, który wcale nie ukrywał tego, jak bardzo mu się podobam.

Na kawę umówiliśmy się już pierwszego dnia. Zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, naprawdę. Był szarmancki, czarujący, mówił dokładnie to, co chciałam usłyszeć.

Dodatkowo imponowało mi, że jest taki zdolny. Opowiadał, że zaczynał w tej firmie od najniższego stanowiska, ale jego pomysły były tak kreatywne i tak dobre, że w ciągu pół roku awansował niemal na najwyższy szczebel. „Zdolny facet” – myślałam sobie. I cieszyłam się, że zainteresował się właśnie mną.

Następnego dnia przyszłam do pracy i zdziwiło mnie, że Mariusz przywitał mnie od razu pocałunkiem w usta. Przy wszystkich. Byłam tak zszokowana, że dopiero po południu zapytałam go, czemu to zrobił. „Chcę, żeby wszyscy faceci w firmie trzymali się od ciebie z daleka. Po co mają cię podrywać, skoro ja byłem pierwszy?” – powiedział. Trochę mnie zdziwiła ta jego zaborczość, ale założyłam na nos różowe okulary i postanowiłam, że zobaczę, co się wykluje z tej znajomości. Facet najwidoczniej był konkretny i, kto wie, może zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia?

Nawet nie zauważyłam, jak zaczął mnie izolować od reszty firmy. Nie rozmawiałam praktycznie z nikim, poza nim i moją bezpośrednią przełożoną. O nią Mariusz się nie czepiał, bo była kobietą.

Po trzech tygodniach od naszego spotkania już niemal u niego mieszkałam. Po pracy jechaliśmy do jego domu i zostawałam tam na noc. Najpierw na dwie, trzy noce w tygodniu. Potem już codziennie. Coś z tyłu głowy podpowiadało mi, że wszystko dzieje się za szybko, ale zagłuszałam głos rozsądku. Uznałam, że skoro los postawił na mojej drodze Mariusza, to może chce wynagrodzić mi zdrady poprzedniego faceta?

Czas jednak szybko zweryfikował moje złudzenia. Po kilku tygodniach sielanki zaczął się prawdziwy horror.

Mariusz zaprosił mnie do restauracji na kolację. Myślałam, że będzie miło, ale już po złożeniu zamówień zauważyłam, że coś nie gra. Przeszywał mnie zimnym spojrzeniem i zapytał: „Co, podoba ci się ten kelner?”. Myślałam, że żartuje, ale jego mina była poważna. Zaprzeczyłam, a Mariusz wtedy stwierdził, że mizdrzę się do tego faceta i robię do niego słodkie oczy. To było oczywiście kompletną bzdurą, ale mój chłopak postanowił go upokorzyć.

Fot. pexels.com

Kiedy kelner podał nam przystawki, Mariusz zapytał go ironicznie, czy tamten jest ślepy, bo sztućce są brudne. Zażądał natychmiastowej rozmowy z szefem knajpy. Patrzyłam na Mariusza oniemiała i nie wierzyłam własnym oczom, a potem uszom. Kłamał właścicielowi w twarz, że ten zatrudnia niekulturalnych ludzi. Mówił, że kelner był dla nas nieuprzejmy, że celowo podał nam brudne sztućce, że odzywał się do nas niemiło. Nic takiego nie miało miejsca, ale nie miałam odwagi powiedzieć prawdy. Siedziałam czerwona ze wstydu przy stoliku i marzyłam o tym, żebyśmy już stamtąd wyszli.

Efekt rozmowy z właścicielem był taki, że trzydaniowy posiłek zjedliśmy za darmo. Mariusz był z siebie dumny, że upokorzył kelnera, a przy okazji zapewnił nam jedzenie bez płacenia rachunku. Ja byłam zażenowana i przestraszona.

Zobacz również: Chciała, żeby zapłacił za nią rachunek na randce. Odpowiedź chłopaka zwaliła ją z nóg

Mariusz wyczuł, że przegiął, więc przez kolejne dni starał się mnie udobruchać. Znowu był czarujący, miły i ciepły. Zachowywał się jak książę z bajki, a ja ponownie dałam się nabrać, że jego zachowanie w restauracji było podyktowane miłością i zazdrością.

Kolejny szok przeżyłam dwa tygodnie później, kiedy Mariusz niespodziewanie poprosił mnie o rękę. Stwierdził, że nie powinniśmy dłużej zwlekać ze ślubem, bo idealnie do siebie pasujemy. Dodał, że jestem kobietą jego życia. Klęczał przede mną i nawet nie czekał na moją odpowiedź. Od razu chciał mi wsunąć pierścionek na palec. Wtedy coś we mnie pękło.

Wyrwałam mu dłoń i powiedziałam, że dla mnie to stanowczo za wcześnie. Znamy się od niedawna i nie zamierzam pochopnie podejmować decyzji, które mogą zaważyć na całym moim życiu.

Mariusz był wściekły. Miotał się po mieszkaniu, rzucał wszystkim, co miał pod ręką, wydzierał się na mnie i pytał, z kim go zdradzam. Byłam przerażona. Bałam się, że za chwilę coś mi zrobi.

W pewnym momencie zabrał mój telefon, zgarnął klucze od domu, wyszedł i zamknął mnie w środku na zamek, którego nie byłam w stanie otworzyć od wewnątrz. Uwięził mnie w swoim mieszkaniu, a ja nie miałam pojęcia, co zrobi, kiedy wróci. I czy w ogóle wróci.

Zanosiłam się od płaczu. Umierałam ze strachu, bo nie wiedziałam, co mnie czeka.

Wrócił po pięciu godzinach. W oczach miał ten sam obłęd, co wcześniej. Zapytał ze stoickim spokojem, czy wszystko sobie przemyślałam i czy teraz jestem gotowa powiedzieć „tak” na jego oświadczyny. Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Zrozumiałam jednak, że jest nieobliczalny, a moją jedyną szansą, żeby się wydostać z jego mieszkania, było wcielenie się w rolę zakochanej narzeczonej. Włożyłam więc na palec pierścionek i udawałam, jak bardzo cieszę się na nasz ślub. Uwierzył.

Następnego dnia w pracy podpytałam swoją przełożoną o Mariusza. Wyrażała się o nim raczej pozytywnie, ale przy okazji wyszło na jaw, że mój chłopak wcale nie awansował na kierownicze stanowisko dzięki swojej ciężkiej pracy, tak jak to wcześniej przedstawiał, tylko że jego wujek jest szychą w zarządzie i załatwił mu ciepłą posadkę.

Wtedy tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że mam do czynienia z psychopatą. Postanowiłam się ratować. Z dnia na dzień odeszłam z firmy, nie mówiąc nic Mariuszowi. Staż mogłam przecież przerwać w każdej chwili.

Spisałam kilka najważniejszych numerów telefonów, a komórki się pozbyłam. Bałam się, że ten wariat będzie próbował mnie namierzyć. Zatrzymałam się u koleżanki, o której nigdy Mariuszowi nie mówiłam. Ona pomogła mi znaleźć pracę i mieszkanie w innym mieście. Pożyczyła mi też pieniądze na kilka drobiazgów, bo przecież niemal cała moja garderoba i kosmetyki zostały u Mariusza w mieszkaniu. Gdyby nie jej pomoc, byłoby mi dużo trudniej zniknąć bez śladu.

Mam nadzieję, że Mariusz przestał mnie już szukać i że o mnie zapomniał. Czasem jednak zastanawiam się, czy nie złapał w swoje sidła kolejnej naiwnej dziewczyny. Może spotyka się już ze swoją kolejną ofiarą.

Imię i wiek bohaterki zostały zmienione.

Zobacz również:Zodiakalne duety, które kompetnie do siebie NIE PASUJĄ

Polecane wideo

„Praca nie wchodzi w grę”. Bezrobotna para influencerów błaga internautów o pieniądze na podróż do Afryki
„Praca nie wchodzi w grę”. Bezrobotna para influencerów błaga internautów o pieniądze na podróż do Afryki - zdjęcie 1
Komentarze (36)
Ocena: 4.94 / 5
Arletta Bolesta (Ocena: 5) 29.04.2023 11:51
Problem można rozpatrywać w kościelnym procesie o nieważność małżeństwa, dr Arletta Bolesta, adwokat kościelny (zatwierdzony), mail: [email protected]
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 23.06.2019 23:18
Są osoby które które w czasie krótszym niż dwa miesiące zakochują się w sobie szczerze i ta miłość trwa do końca życia. Oczywiście rok można uznać za ,,bezpieczny okres”
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 23.06.2019 23:15
W powyższej historii być może za wcześnie było na prawdziwą miłość ze strony tej kobiety, ALE- jeśli któraś pokocha takiego psychopatycznego człowieka SZCZERZE, to ma ogromną szansę zmienić jego serce. Nie warto rezygnować z miłości bo miłość może wszystko, potrzeba tylko czasu i cierpliwości. Nawet w Biblii jest napisane, że miłość jest potężna jak śmierć, tym bardziej że Bóg jest miłością i On może pomóc zakochanej osobie zmienić złego człowieka. Nie ma możliwość żeby się nie udało. Trzeba tylko ufać i wierzyć
zobacz odpowiedzi (10)
gość (Ocena: 5) 23.06.2019 22:09
Dlaczego niektóre kobiety są takie głupie? Naprawdę wolicie być z byle kim, niż choć przez chwilę pobyć same? Ładujecie się ze związku w związek, z deszczu pod rynnę i nie zauważcie sygnałów alarmowych. Ta kolacja w restauracji i jego zachowanie powinno być końcem tej relacji, autorka powinna wtedy wstać i wyjść nie oglądając się za siebie.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 23.06.2019 21:55
Plusem całej opisanej sytuacji jest to, że bohaterka szybko odcięła się od faceta. Ja miałam równie patologiczną sytuację: wybuchy złości i zazdrości, a po zerwaniu nie mogłam się od niego uwolnić... Zaczęło się czekanie na mnie pod moim blokiem i pracą. Kiedyś przyszłam do mieszkania, wchodzę do swojego pokoju a on siedzi na moim łóżku (współlokatorka nie zamknęła drzwi wejściowych)... straszyłam policją, ale niewiele to dawało, ciągle gdzieś na mnie czekał, zaczynał klęczeć przede mną i udawać że płacze (nie widziałam ani jednej łzy ale udawał, że zanosi się od płaczu - komedia...). Wszędzie go zablokowałam i zaczęli do mnie wydzwaniać jego znajomi, a nawet mama, której nigdy nie poznałam - okazało się, że im całą sytuację przedstawił zupełnie inaczej. Pewnego razu ktoś mu doniósł, że jestem w X klubie i do niego nawet przyszedł. Strzeżcie się dziewczyny bo prawdziwą naturę człowieka poznajemy właśnie w takich sytuacjach, Niech pierwsza akcja będzie czerwoną lampką, a druga często może być dobrym powodem do zerwania,
odpowiedz

Polecane dla Ciebie