LIST: „Narzeczony nigdy nie widział mnie bez makijażu. Maluję się skoro świt”

Według Ady faceci nie powinni oglądać nas w takim stanie.
LIST: „Narzeczony nigdy nie widział mnie bez makijażu. Maluję się skoro świt”
Fot. Unsplash
03.07.2019

Jakoś nigdy nie przekonywały mnie hasła w stylu pokochaj siebie, jesteś chodzącym ideałem, pokaż prawdziwą twarz. To slogany dobre dla zakompleksionych dziewczynek, a nie dorosłej kobiety, która poznała już życie. Nikt mi nie wmówi, że dzięki epatowaniu niedoskonałościami będę postrzegana lepiej. To bzdura i największe kłamstwo ruchu „body positivity”.

Zobacz również: Piękna i bestia w jednym. Jak bardzo zmienia nas makijaż?

Pokaż wszystkim wałeczki, zmyj makijaż, odsłoń cellulit. A po co to wszystko? Dziewczyny, które się w to bawią twierdzą, że dzięki otwartości bardziej lubią siebie. No i super, ale ja też nie narzekam. A pokazywać się sauté wcale nie zamierzam. Wręcz przeciwnie - ukrywam wszystko, co we mnie złe i dzięki temu czuję się świetnie.

Najbardziej z tego wszystkiego denerwuje mnie krytyka retuszu w gazetach, a nawet makijażu.

Podobno to zakłamywanie rzeczywistości i karmienie czytelniczek fałszem. Przepraszam bardzo, ale pokazywanie najlepszej wersji siebie to wcale nie oszustwo. Raczej zdrowy rozsądek. Skoro mam do dyspozycji kosmetyki i potrafię ich używać, to grzech nie skorzystać. Delikatny Photoshop też sprawi, że będę ładniejsza, a tym samym pewniejsza siebie.

Nigdy nie dam sobie wmówić, że jako kobieta muszę pokochać każdy centymetr swojego ciała. Mało tego - że muszę do tego przekonać także swojego faceta. Mam przed nim eksponować zmarszczki, wałeczki, przebarwienia i wszyscy będą szczęśliwi. Nie jestem na świecie od wczoraj, żebym w to uwierzyła.

Jestem w stanie się nawet przyznać, że mój narzeczony nigdy nie widział mnie w 100 procentach naturalnej.

Zobacz również: W Internecie wyglądają jak boginie. Do momentu, kiedy zmyją makijaż

Po ślubie też nie zamierzam odkrywać wszystkich kart. Ok, wstawanie skoro świt, żeby poprawić make-up to nie jest nic fajnego, ale czasem trzeba się poświęcić. Przynajmniej dzięki temu zawsze jestem dla niego atrakcyjna. Czy gdyby zobaczył wory i zmarszczki pod moimi oczami, to kochałby mnie bardziej? Nie wydaje mi się.

Faceci są wzrokowcami i takie slogany do nich nie przemawiają. Oficjalnie są w stanie potwierdzić, że naturalność jest super. Ale z tyłu głowy i tak mają obraz idealnej kobiety. Zrobionej, wymalowanej i przebranej. Być może mój narzeczony się nie odkocha, kiedy wreszcie zobaczy prawdę, ale na pewno nie będę dla niego atrakcyjniejsza.

W jakim celu mam psuć dobre wrażenie? Bo jakaś feministka uważa makijaż za przejaw zniewolenia?

Czuję się źle bez grubej warstwy makijażu na twarzy. Podkład, korektor i puder to moja druga skóra. Kiedy patrzę na te sińce i bruzdy, wtedy w ogóle nie czuję się sobą. Nie chcę też, żeby ogień między nami wreszcie wygasł. Jesteśmy razem od lat i jakoś moja strategia się sprawdza. Iskrzy tak samo, jak na początku znajomości.

Facet nie musi wiedzieć, co mam pod maską. Nawet go to specjalnie nie interesuje. To „wyzwolone kobiety” na siłę próbują wmówić mężczyznom, że powinni wręcz domagać się od partnerek naturalności. Ostatecznie samiec to jednak samiec. Kręci go to, co ładne i gładkie. A taka jest moja buzia po nałożeniu sporej ilości specyfików.

Wiem, że moja opinia nie jest zbyt popularna, ale naprawdę - nie polecam się tak obnażać. Chodzę z „tapetą” od świtu do zmierzchu i źle na tym nie wyszłam.

Ada

Zobacz również: Bez makijażu nie wychodzą z domu. Ujawniamy, co starają się ukryć

Polecane wideo

W Internecie wyglądają jak boginie. Do momentu, kiedy zmyją makijaż
W Internecie wyglądają jak boginie. Do momentu, kiedy zmyją makijaż - zdjęcie 1
Komentarze (31)
Ocena: 4.23 / 5
gość (Ocena: 3) 23.07.2019 13:48
Lepiej zainwestować w dobre kosmetyki do pielęgnacji niż kryć się pod toną tapety. Wszystkie moje koleżanki się malują. Ja machnę tylko rano rzęsy tuszem. Ale ja dbam perfekcyjnie o pielęgnację- starannie dobieram krem, tonik, balsam do ciała. Staram się także ruszać oraz zdrowo odżywiać. Moja cera jest promienna, pełna blasku i ludzie nie wierzą, że nie mam na sobie nic prócz tuszu, bo nierzadko wyglądam lepiej jak oni. Lubie robić makijaż, nawet uwielbiam, ale gruba tapeta to zawsze tapeta. Jak masz zaskórniki, przesuszoną cerę to nawet photoshop ci autorko nie pomoże, bo na żywo i tak wszystko wyjdzie spod tej tony podkładu Najlepszy jest delikatny makijaż oraz prawidłowa pielęgnacja (kosmetyki, jedzenie, sport) a nie będziesz miała czego ukrywać pod tapetą
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 14.07.2019 12:00
a co jak facet obudzi się w nocy i Cię zobacz? masz idealnie ciemno w sypialni? :D
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 06.07.2019 16:19
Ale pierdoły ! Po co to komentujecie?? Przecież to z palca wyssane
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 04.07.2019 16:33
Zmyje makijaż i ma gotowe przebranie na Halloween. Albo facet jej nie pozna. Bez makijażu nie wychodzę z domu, ale kiedyś skóra musi pooddychać.
odpowiedz
gość (Ocena: 3) 04.07.2019 11:15
Od razu przypomniał mi się film "Ze śmiercią jej do twarzy"...
odpowiedz

Polecane dla Ciebie