Uważam, że w życiu nie jest wcale najważniejsze wykształcenie czy doświadczenie, ale ambicja. Czasami trzeba się bardzo natrudzić, żeby dopiąć swego, ale determinacja wreszcie przyniesie skutek. Tego brakuje młodym ludziom. Patrzę na moje koleżanki, które pracują byle gdzie i jakoś mi ich nie żal. Same zgotowały sobie taki los.
Zobacz również: LIST: „Szukam dziewczyny do pracy, ale oczekiwania młodych osób są chore”
Może jestem dziwna, ale nigdy nie brałam pod uwagę, że mogłabym zarabiać w „normalny” sposób. Wstydziłabym się zostać kasjerką, sprzątaczką, opiekunką. Nie mówię, że to są jakieś gorsze zawody, ale dla mnie mało prestiżowe. Wiem, jak to brzmi, więc spieszę z wyjaśnieniami.
Uważam, że fajna praca to taka, w której trzeba być kreatywnym i można mówić o niej z dumą.
Sorry, ale na pewno nie szczyciłabym się tym, że siedzę na kasie, niańczę dzieci, sprzątam albo siedzę na jakiejś recepcji. Czasami nie warto chwytać się byle czego i poczekać na swój moment. Ja jestem właśnie na takim etapie. Kończę studia i cały czas rozglądam się za pierwszą pracą. Może późno, ale na pewno warto.
Dziewczyny, które znam, wzięły cokolwiek i już z tego raczej nie wyjdą. Jak zatrudnisz się w takim miejscu, to nie ma odwrotu. Bo co potem? Zaczniesz szukać czegoś ambitnego ze sklepem w CV? Czasami lepiej mieć czystą kartę. Chyba, że ktoś lubi być popychadłem, pracować za grosze i narzekać do końca życia na swój marny los.
Ja mam w życiu jakiś większy cel. Marzę o tym, by zmieniać świat i nie wstydzę się o tym głośno powiedzieć. Po prostu chcę być kimś.
Zobacz również: LIST: „Moi znajomi mają po 30 lat i ciągle wynajmują mieszkania. To kalectwo”
Upatrzyłam sobie trzy branże, które mają swój prestiż, całkiem dobrze się w nich zarabia i ma się wpływ na rzeczywistość. Po pierwsze - mogłabym być dziennikarką. Wszystko jedno, czy w telewizji, gazecie albo internecie. Już coś tam sobie piszę i rozglądam się za stażem. Mogłabym z dumą mówić o sobie pani redaktor i jest w tym coś bardzo pociągającego.
Po drugie - myślę, że sprawdziłabym się też w agencji reklamowej. Mam głowę pełną pomysłów, więc taki kreatywny zawód dałby mi sporo satysfakcji. Na pytanie „czym się zajmujesz”, mogłabym odpowiadać: „planuję kampanie”. Też fajnie. Po trzecie - dom mody. Może nie jako projektantka, ale tam potrzebują ludzi z różnymi talentami.
Nie mam zamiaru przepraszać za to, że chcę coś osiągnąć.
Te moje koleżanki kasjerki, opiekunki i recepcjonistki twierdzą, że jestem oderwana od rzeczywistości. Ale kto nie marzy, ten marzeń nie spełnia. Nie chcę być kolejną, która robi byle co i za byle jakie pieniądze. Prestiż związany z fajną pracą musi dawać sporo radości i satysfakcji. Tylko, że trzeba zaryzykować i patrzeć odważnie w przyszłość.
Brakuje tego moim rówieśnikom. Chwytają się pierwszej lepszej roboty, a potem płacz. Bo nic nie osiągnęli i nikt ich nie szanuje. A na mnie patrzą jak na szaleńca, bo mam czelność walczyć o swoje. Mam 24 lata i praktycznie żadnego doświadczenia, ale szczerze? To dobrze. Przynajmniej nie robię czegoś zwykłego i nie korci mnie, żeby z lenistwa dalej się tym zajmować.
Dzisiaj mnie wytykają, ale ciekawa jestem co powiedzą, jak wreszcie mi się uda. Ja trafię do jakiegoś szklanego wieżowca i będę miała własne wizytówki, a one nic nie osiągną.
Ola
Zobacz również: LIST: „Jestem 30-letnią panną i nie dostaję od państwa nic. W czym dzieciate są lepsze?”