Gdyby mężczyźni zwracali najpierw uwagę na charakter kobiety, a nie na jej wygląd, największe powodzenie miałyby zapewne zupełnie inne dziewczyny niż te, które wpisują się w tzw. kanon piękna. Niestety świat jest skonstruowany tak, że wszyscy jesteśmy wzrokowcami. Zarówno faceci, jak i kobiety najpierw sugerują się pierwszym wrażeniem. Dopiero kiedy ktoś podoba im się wizualnie, dochodzą do wniosku, że chcą poznać tę osobę bliżej.
Polecamy także: „Zdradziłam męża, a on się o tym dowiedział…”
Do podobnych wniosków doszła 25-letnia Klaudia z Warszawy.
„Oglądam czasem jakieś programy telewizyjne o otyłych osobach i jak słyszę, że one rzekomo czują się świetnie we własnym ciele, to wiem, że kłamią. Sama byłam przez większość życia otyła. Trochę z winy rodziców, bo nigdy nie pilnowali mojej diety, a trochę z własnej, bo sama się przecież zapuściłam. W najgorszym momencie przy wzroście 170 cm, ważyłam ponad 100 kilogramów. Nie czułam się wtedy ani piękna, ani pewna siebie. Nie byłam też atrakcyjna dla facetów. W szkole nie miałam nigdy chłopaka, na studniówkę poszłam z kuzynem, bo nikt mnie nie zaprosił, ani ja nie miałam odwagi nikogo z klasy zapraszać. Moja nadwaga mnie frustrowała i to bardzo. Mimo to przez bardzo długi czas zamiast spróbować się odchudzić, zajadałam smutki.
Dostałam się na studia i na pierwszym roku moje życie towarzyskie wyglądało tak samo, jak w liceum. Było żadne. Nikt na mnie nie zwracał uwagi, a jeśli już to z politowaniem. O miłości mogłam tylko pomarzyć. Był ze mną w grupie taki Kuba, który podobał się wszystkim koleżankom. Mnie oczywiście też. Z tym, że inne mogły się łudzić, że on zwróci na nie uwagę, a ja nie mogłam mieć nawet złudzeń. Byłam dla niego niewidzialna.
Polecamy także: „Jestem w związku bez przyszłości. W łóżku jest super, ale nie mamy o czym rozmawiać…”
Któregoś dnia postanowiłam sobie, że muszę wziąć los we własne ręce. Postanowiłam wytrwać na diecie dłużej niż kilka dni. Zaczęłam też ćwiczyć w domu. Nie zapisałam się na siłownię, bo na studiach nie było mnie stać na karnet, a poza tym krępowałabym się ćwiczyć przy innych ludziach. W mieszkaniu włączałam więc codziennie program treningowy na YouTube i ćwiczyłam. Najpierw kwadrans, z czasem trening wydłużyłam do 40, a nawet 50 minut. Wciągnęło mnie to, bo zaczęłam zauważać efekty.
Waga malała, a zainteresowanie otoczenia rosło. To było dla mnie przełomowe odkrycie i zarazem bardzo dziwne doświadczenie. Moja metamorfoza trwała mniej więcej 9 miesięcy. Schudłam o połowę, zmieniłam kolor włosów, zaczęłam się staranniej malować i inaczej ubierać. Kiedy wróciłam po wakacjach na drugi rok studiów, byłam praktycznie nie do poznania. Najlepsze było to, że nawet Kuba zaczął ze mną flirtować i zapraszać mnie na randki.
Szłam ulicą i czułam, że oglądają się za mną mężczyźni. Kilka razy nieznajomi faceci prosili mnie o numer telefonu, albo mówili po prostu, że pięknie wyglądam. Wcześniej takie sytuacje nie miały miejsca.
Mężczyźni to wzrokowcy i nic na to nie poradzimy. Tak jest skonstruowany ten świat. Ja rozumiem to jak nikt inny, bo doświadczyłam tego na własnej skórze. Dopiero kiedy schudłam, faceci zaczęli ustawiać się do mnie w kolejce. Dopiero kiedy schudłam, znalazłam też prawdziwą miłość i moje życie zmieniło się o 180 stopni.
Chciałam się podzielić swoją historią i dać dobrą radę dziewczynom, które mają kompleksy z powodu swojej nadwagi. Chcesz znaleźć miłość? Schudnij.
Klaudia”
Polecamy także: Uczestnicy Top Model zdradzili, jak schudli