Mam 25 lat, od 6 miesięcy jestem w związku z Danielem. To mój rówieśnik, poznaliśmy się na koncercie. Od razu poczułam chemię. Ja byłam z koleżanką, on z dwoma kolegami. Wszyscy uznaliśmy, że wieczór jest paskudny i postanowiliśmy pojechać wspólnie na imprezę do klubu.
Zaczęliśmy regularnie się spotykać, już tylko we dwójkę. Łączyło nas wszystko. Uwielbialiśmy te same filmy, muzykę. Śmieszyły nas te same żarty. Uwielbialiśmy te same potrawy.
Zobacz także: „Zmarnowałam u boku faceta 6 lat…”
Nie poszliśmy do łóżka od razu. Daliśmy sobie czas, by lepiej się poznać. Czułam jak coraz bardziej się zakochuję. Nie mogłam doczekać się prawdziwej bliskości. Wyobrażałam sobie, że kiedy dusze są pokrewne, sprawy łóżkowe muszą być mistyczne.
Wreszcie przyjechał! Otworzyłam drzwi, postanowiłam, że przejmę inicjatywę i zaprowadziłam go za rękę do sypialni. Tam było lekko przygaszone światło i zapraszające łóżko. Zaczęliśmy się całować, sądziłam, że będzie jakaś super długa gra wstępna, ale on… od razu mnie rzucił na łóżko, pofatygował się tylko żeby mi zdjąć dolną część bielizny i… wszedł we mnie po to, by za chwilę było po wszystkim. Cały seks trwał może 2 minuty i polegał na... wsuwaniu i wysuwaniu…
Byłam zażenowana, ale nie dałam tego po sobie poznać. On wydawał się zadowolony i sprawiał wrażenie, jakby jego zdaniem tak właśnie wyglądał dobry seks. Pomyślałam, że pewnie mu się tak zdarzyło szybko, no bo ja tak seksownie wyglądałam, bardzo się podniecił, wiecie… Ale od czasu tamtego zbliżenia robiliśmy to wiele razy i za każdym razem było tak samo. Co więcej, za którymś razem zasugerował, żebym się odwróciła, wszedł we mnie od tyłu i teraz uprawiamy seks tylko tak. Do tego on nie uznaje seksu oralnego – nie pozwolił mi tego zrobić, ani nigdy nie zajął się mną. A ja nie będę ukrywała, że bardzo to lubię…
Napiszecie, że trzeba mówić facetom o swoich potrzebach. Ja mówiłam! Sugerowałam delikatnie, że chciałabym się z nim kochać tak, siak, sama inicjowałam różne sytuacje. Chciałam coś urozmaicić, ale zawsze kończyło się tak samo – szybko i bez mojego orgazmu.
Zobacz także: LIST: „Jestem 30-letnią panną i nie dostaję od państwa nic. W czym dzieciate są lepsze?”
W życiu poza sypialnią jest idealnie. Daniel jest mężczyzną, który ma gest, pomysły i inicjatywę. Zaprasza mnie do kina, teatru, kupuje kwiaty, wynajduje małe restauracyjki i zabiera do nich na romantyczne kolacje. Zawsze mamy o czym rozmawiać. Czujemy się swobodnie w swoim towarzystwie. Ale potem jedziemy do niego albo do mnie i powtarza się ta sama nuda – raz dwa i po zabawie. I jeszcze jak nie daj Boże zada mi to pytanie „i jak Ci było Kochanie?” to wszystko się we mnie gotuje.
Nie wiem, co mam z tym robić, bo on jest niereformowalny. A ja lubię seks i chciałabym mieć z niego przyjemność, kiedy jestem w związku. Niestety w tej strefie zupełnie do siebie nie pasujemy. Tzn. jemu jest pewnie obojętne, ale on nie pasuje do mnie. Wiem co mówię, mam porównanie. Tylko że do tej pory z żadnym, nawet najlepszym kochankiem, nie było mi tak dobrze intelektualnie jak teraz z Danielem.
Co jest ważniejsze – dobry seks czy dobre serce?
Martyna