Niektóre mamy twierdzą, że w ostatnich latach pada pod ich adresem wiele krzywdzących opinii budujących podziały w tej grupie społecznej. Przykładowo dotyczą one karmienia piersią. Pod wpływem komentarzy kobiety posiadające dzieci stają po jednej bądź po drugiej stronie. Jednak chociaż to prawda, że krytyczne wypowiedzi sieją niezgodę pomiędzy matkami, bardzo często one same wznoszą mury, wyśmiewając się wzajemnie.
Kobieta upomniała mamę karmiącą piersią w parku. Bardzo szybko tego pożałowała
Powody bywają bardzo błahe, a zaczyna się już od porodu. Potem przychodzi czas na karmienie, spanie z dzieckiem, częstotliwość wychodzenia z nim na spacery, a wreszcie na… chustonoszenie. Tę metodę pokochało wiele mam, ale nie brakuje również ich przeciwniczek. Najwyraźniej w Sieci rozgorzał kolejny spór, gdyż fora internetowe są przepełnione wypowiedziami na ten temat. W niektórych czytamy o zaletach chustonoszenia, a w innych o wadach. Jedne wypowiedzi są sensowne i kulturalne, a inne przepełnione jadem i frustracją.
Na ten temat postanowiła wypowiedzieć się Kinga. Kobieta jest młodą, 28-letnią mamą kilkumiesięcznego Jasia, a jednocześnie przeciwniczką noszenia dzieci w chustach. Co takiego ma do powiedzenia?
- Kobiety od dawna nosiły dzieci w chustach, ale od pewnego czasu zapanowała moda na chustonoszenie. Zupełnie jakby odkryto jakąś nową, wspaniałą metodę, która ma ułatwić życie mamom i podnieść komfort życie ich dzieci. Mnie chusty w ogóle nie przekonują. Tym bardziej z tego powodu, że kiedyś kobiety nosiły dzieci w chustach, bo nie miały wózków…
Próbowałam, naprawdę próbowałam, ale to nie spodobało się ani mnie, ani Jasiowi. Kupiłam porządną chustę i poszłam na warsztat z chustowania. Tam nauczyłam się zakładać chustę poprawnie. Zrobiłam trzy podejścia. Najdłużej wytrzymałam godzinę.
Jeżeli chodzi o moje spostrzeżenia, są następujące: jest mi ciężko, boli mnie kręgosłup, muszę się ostrożnie poruszać z obawy, aby dziecko się nie obudziło i ogólnie jestem ograniczona. Co z tego, że mam dwie ręce wolne? Równie dobrze mogę włożyć Jasia do koszyka albo na matę. A co najważniejsze, on sam nie jest ograniczony motorycznie. Jeżeli rodzic chce zadbać o rozwój dziecka, musi mu pozwolić na swobodę. Trochę na ten temat czytałam, więc wiem.
Kinga podaje kolejne argumenty.
Imiona wymyślone przez pisarzy. Wcześniej nikt o nich nie słyszał, a dziś są popularne
- Pozwolę sobie przytoczyć opinię mojej mamy, która zobaczyła mnie paradującą w chuście z Jasiem. „Dziecko, czy ty nie masz pieniędzy na wózek? Jeżeli potrzebujesz, to powiedz, bo w tej chuście kojarzysz mi się z biednymi kobietami z krajów trzeciego świata”. Wyjaśniłam jej, że pieniądze na wózek są, ale chcę spróbować tego chustonoszenia, które jest tak bardzo chwalone. Wtedy moja mama powiedziała coś, czego nigdy nie zapomnę. „Nie po to się rozwijamy i wzbogacamy jako społeczeństwo, żeby wracać do rozwiązań sprzed wielu lat”.
Wzięłam sobie jej słowa do serca. Rozmawiałam też na ten temat z jedną koleżanką, która również jest przeciwniczką noszenia dziecka w chustach. Ona powiedziała, że dziecko przyzwyczaja się wtedy do matki. Wymusza płaczem, aby ciągle nosić je na rękach, w związku z czym matka jest bardziej umordowana. Z czasem pojawią się też problemy, aby dziecko nauczyło się większej samodzielności.
Nie powiem, są pewne zalety. Na przykład taka, że z wózkiem nie wszędzie wejdziesz, a z dzieckiem w chuście już tak. Niestety to jedyna pozytywna strona chustonoszenia, jaką dostrzegam.
Kobieta wspomina o pozostałych koleżankach.
- One ciągle noszą dzieci w chustach, a te są już spore. Powtarzam im, że za kilka lat tego pożałują, bo będą miały problem z kręgosłupem. No i z dziećmi, które non stop będą chciały do mamy. Nic do nich nie trafia.
„Chcę mieć dziecko” - wyślij to facetowi i zaczekaj na reakcję. One się odważyły
A czy wy nosicie swoje pociechy w chustach?