W dzisiejszych czasach kładzie się nacisk na robienie kariery. Poświęcanie się dzieciom uchodzi za mniej atrakcyjną drogę życiową. Przede wszystkim dlatego, że kobieta przesiaduje w domu i nie rozwija się. Znaczenie mają także pieniądze. Jest ona zdana wyłącznie na łaskę męża.
„Nie chcę być matką. Koleżanki są zazdrosne, bo ja robię karierę, a one zajmują się dziećmi”
Lidia jest odmiennego zdania. Obecnie ma 28 lat i troje dzieci. Wyszła za mąż w wieku 20 lat. Nie skończyła studiów, nie nauczyła się żadnego języka obcego i nigdy nie była za granicą, ale nigdy by nie powiedziała, że przegrała życie. Mało tego, czuje się spełniona i bardzo szczęśliwa. Dzieci są największą radością i sensem jej życia. Gdybym miała dokonać wyboru jeszcze raz, pokierowałaby swoim życiem dokładnie tak samo. Chciałaby opowiedzieć o swoim szczęściu na łamach naszego portalu i odczarować pogląd, że strażniczki domowego ogniska mają nudne życie.
- Studia przerwałam kiedy urodziłam pierwsze dziecko. Czy żałuję? Ani trochę. Mateusz to najwspanialszy syn na świecie. Niedługo po nim przyszły na świat Zuzia i Sara. Wtedy całkowicie oddałam się opiece nad dziećmi.
Na początku było kiepsko, nie będę ukrywać. Mój mąż był bez pracy. Dawał korepetycje i w ten sposób zarabiał. Potem pracował na dwa etaty i dopiero kilka lat temu otrzymał bardzo dobrą posadę. Gdyby nie rodzice, byłoby z nami bardzo kiepsko. Teraz świetnie dajemy sobie radę. Nasze życie rodzinne kwitnie.
Mąż nie przesiaduje do późna w pracy, a dzieci nie chodzą do przedszkola, tylko przebywają ze mną w domu. Znajdujemy czas zarówno na randki, jak i czas dla całej rodziny.
Lidia opowiada, jak wygląda jej dzień.
- Rano wstaję, przez 20 minut ćwiczę, a później idę pod prysznic. Następnie przyrządzam śniadanie dla maluchów, męża i dla siebie. Jemy wspólnie i wtedy mamy pierwszą chwilę dla siebie w ciągu dnia. Po śniadaniu mąż wychodzi do pracy, ja bawię się z dzieciakami, a potem zostawiam je same, żeby zająć się domem. Najczęściej sprzątam, piorę i prasuję. Potem gotuję obiad, podaję dzieciom i czekam na męża. Jem razem z nim, a po posiłku bawimy się jeszcze chwilę z dziećmi, kąpiemy je i idziemy spać. Wtedy możemy pobyć z mężem sam na sam chociaż przez chwilę. To jeden z najprzyjemniejszych momentów w ciągu dnia.
Moje koleżanki dziwią się, że taki tryb życia mi odpowiada. One wolą podróżować, wyrywać facetów i wdawać się w romanse. Nie w głowie im stabilizacja. Twierdzą, że najpierw chcą się wyszumieć, a dopiero potem założą rodziny.
Historia Karoliny: „Jestem przed 30-tką, a mój najdłuższy związek trwał tylko 2 miesiące...”
Ja nigdy nie byłam za granicą, nie nauczyłam się żadnego języka i nie ukończyłam studiów. Być może nigdy tego nie zrobię. Mimo to kocham moje dzieci i one są sensem mojego życia. Największą radość sprawia mi przebywanie z nimi i z mężem. Może i wiodę bardzo proste, a dla niektórych nawet nudne życie, ale nie zamieniłabym się z nikim. Naprawdę jestem bardzo szczęśliwa.
Niektórzy pewnie powiedzą, że jestem zdana na łaskę męża, ale mnie to nie przeszkadza. Poza tym mam świetnego męża, który jeszcze dziękuje mi za wszystko, gdy wraca z pracy. Także niech każdy szuka szczęścia na własny sposób.