„Ładni mają w życiu łatwiej” – często słyszymy to powiedzenie. Trudno się z nim nie zgodzić. Uroda przyciąga płeć przeciwną. Przyjemna powierzchowność sprawia też, że ludzie wydają się milsi. Łatwiej im się wybacza i częściej przypisuje pozytywne cechy.
„Nie chcę być matką. Koleżanki są zazdrosne, bo ja robię karierę, a one zajmują się dziećmi”
Iwona jest odmiennego zdania. W mailu do naszej redakcji pisze, że wolałaby być brzydka, gdyż uroda przysparza jej samych kłopotów. Dziewczyna wymienia całą litanię uwag na ten temat. Jest ciekawa, czy podzielicie jej zdanie.
- Mam 175 cm wzrostu, blond włosy, duże, zielone oczy i regularne rysy twarzy. Uchodzę nie tyle za ładną, co piękną. Kilka razy zostałam zatrzymana na ulicy przez pracowników agencji modelek, ale nie zainteresowała mnie propozycja współpracy. Sugerowano mi również udział w konkursach piękności.
Faceci podrywali mnie już w podstawówce, bo wyglądałam na kilka lat więcej niż miałam. Nie piszę tego, żeby się chwalić, ale nakreślić tło mojej sytuacji. Wiem, że zabrzmi to nieprawdopodobnie, jednak wolałabym być brzydsza. Ładni ludzie mają w życiu znacznie gorzej.
Iwona wspomina duże zainteresowanie płci przeciwnej.
- Faceci zaczęli się mną interesować bardzo wcześnie. Wcześniej niż ja zainteresowałam się nimi. Z jednej strony było to miłe, a z drugiej męczące. Chłopaki nachodzili mnie w domu, wystawali pod klatką mojego mieszkania, zasypywali liścikami miłosnymi i walentynkami. To była ta przyjemna strona medalu.
Historia Karoliny: „Jestem przed 30-tką, a mój najdłuższy związek trwał tylko 2 miesiące...”
Natura obdarzyła mnie dużym biustem, który zaczął się wcześnie rozwijać. Na korytarzu często słyszałam różne docinki. Na przykład „ale balony”, „mogę pobawić się twoimi pomponikami” i tym podobne. Komentarzom towarzyszył oczywiście śmiech. Trudno było mi to znieść. Czasami chowałam się w toalecie i spędzałam w niej przerwy, aby tylko tego nie słyszeć.
Nie lepiej było z dziewczynami. Koleżanki zazdrościły mi mojego powodzenia i wyglądu. Opowiadały o mnie różne kłamstwa. Na przykład to, że wypycham sobie stanik, flirtuję z kim popadnie i całuję się na pierwszej randce. Teraz zapewne zlekceważyłabym te słowa, ale kiedy jest się w podstawówce i gimnazjum one naprawdę bolą.
Dziewczyna opowiada też o bardziej dramatycznych wydarzeniach ze swojego życia.
- W liceum związałam się z chłopakiem. Miał na imię Mateusz i bardzo o mnie zabiegał. W szkole uchodził za jednego z najfajniejszych chłopaków. Spodobał mi się i zaczęliśmy się ze sobą spotykać. Na początku byłam w nim bardzo zakochana, ale potem zrozumiałam, że Mateusz jest toksycznym facetem. Zabraniał mi mieć kolegów, sprawdzał mnie i robił mi awantury o byle co. Postanowiłam z nim zerwać, a kiedy mu to powiedziałam, zagroził, że się zabije. To, co przeszłam przez kolejnych kilka miesięcy, przechodzi wszelkie wyobrażenia. Na szczęście Mateusz nic sobie nie zrobił.
Z podobnych przygód mogę jeszcze opowiedzieć o tej, która dotyczyła mojego prześladowcy, Piotra. Wysyłał mi przez kilka tygodni listy miłosne, wyczekiwał pod szkołą, klatką schodową i chodził w miejsca, w które ja uczęszczałam. Moi rodzice musieli interweniować. Ostatecznie udało się go pozbyć.
Iwona wspomina też o innych nieprzyjemnościach związanych ze swoim wyglądem.
- Studiuję na jednym z najlepszych polskich uniwersytetów. Jestem na pierwszym roku i idzie mi bardzo dobrze. Zawdzięczam to swojej ciężkiej pracy i poświęceniu. Niestety nikt mi nie wierzy. Już wtedy, gdy dostałam się na uniwerek, niektórzy mówili, że ja to mam szczęście i na pewno w jakiś sposób przekabaciłam władze uczelni. Oczywiście żartowali, ale takie uwagi są dość przykre. Teraz, gdy tak świetnie mi idzie, już nie żartują. Otwarcie sugerują, że musiałam wskoczyć do łóżka niektórym profesorom, bo to niemożliwe, aby tak dobrze mi szło. Przez ludzi, którzy tak mi docinają, przepłakałam już niejedną noc. Obecnie sytuacja uspokoiła się. Zauważyli, że sama na wszystko pracuję.
Generalnie z góry jestem oceniana jako pustak. Zwłaszcza przez kobiety, które mi zazdroszczą. Nawet nie wiedzą, że nie ma czego. Już choćby ich zachowanie wskazuje na to, że nie ma czego zazdrościć, bo słuchanie takich uwag jest przykre. Faceci również dają mi popalić pod tym względem. Wystarczy, że odrzucę względy któregoś.
Dziewczyna podsumowuje swój wywód.
„On mnie zdradza i nawet tego nie ukrywa, a ja wciąż go kocham”
- Uroda w niczym mi w życiu nie pomogła. Jedynie zaszkodziła, bo nacierpiałam się z powodu różnych przykrości. Faceta nie mam, bo przeważnie trafiam na gości, którym zależy tylko na jednym. Tacy przeważnie są najbardziej śmiali. Ci wartościowi często boją się nawet zagadać.
To, że uroda pomaga w życiu, jest mitem. Dałabym wiele, aby być brzydsza.