Wiele lat temu było postrzegane jako dyshonor, gdy kobieta płaciła za faceta albo utrzymywała dom. To on miał się o to postarać. Obecnie coraz częściej spotyka się odwrotność takiej sytuacji. Mężczyzna znajduje się na utrzymaniu kobiety. Ona zaś stoi nie tylko na straży domowego ogniska, ale zapewnia budżet na jego utrzymanie. Nie bez powodu mówi się o kryzysie męskości. Jednym z jego świadków jest Ola, 30-latka mieszkająca w Warszawie.
Kandydat na męża. Jaki powinien być?
Mąż Oli z dnia na dzień porzucił dobrą pracę, aby zająć się tym, co naprawdę lubi. Nie skonsultował decyzji z żoną i nie przejął się tym, że mają dwa kredyty do spłacenia. Poinformował Olę o wszystkim po fakcie. Kobieta jest załamana. Ich budżet znacznie się uszczuplił.
- Mąż powinien być największym oparciem dla kobiety, a bywa największym balastem. Tak właśnie postrzegam Michała. Kiedy brałam z nim ślub, wiedziałam, że ma słaby charakter, ale nie dostrzegałam tego, jak bardzo nieodpowiedzialnym jest człowiekiem. Dziś mam tego dowody.
Ostatnio Michał przeszedł sam siebie. Porzucił dobrą pracę na rzecz marnej posady. Gdyby jeszcze miał ku temu konkretny powód, na przykład duży stres, nic bym nie powiedziała. Pewnie nawet zachęcałabym go do zmiany. Jednak on zrobił to, aby realizować się w tym, co lubi. I tak kierownicze stanowisko z wynagrodzeniem w wysokości prawie 6 tys. zł netto zamienił na posadę korektora z wynagrodzeniem 1,5 tys. zł netto. Kiedy się o tym dowiedziałam, rozpłakałam się z bezsilności. On się realizuje i spełnia marzenia, a ja muszę się zastanawiać, jak spłacimy dwa kredyty.
Ich łączna suma wynosi 1,9 tys. zł. Jeden wzięliśmy na mieszkanie, a drugi na samochód. Umówiliśmy się z Michałem, że każde z nas spłaca jeden. Ja wzięłam na siebie ten większy. Obecnie dysponujemy miesięcznie budżetem 4,5 tys. zł, bo ja zarabiam 3 tys. zł netto. Z tego 1,9 tys. zł przeznaczamy na kredyt, kilkaset zł na przedszkole dla syna, 400 zł na czynsz, a reszta zostaje na utrzymanie samochodu, rachunki i codzienne wydatki. Podliczyłam, że na zapłatę należności, utrzymanie samochodu oraz naszej trójki zostaje nam miesięcznie 1,300 zł. To bardzo mało.
Ola jest załamana.
- Będziemy musieli zacząć oszczędzać na jedzeniu, żeby odłożyć miesięcznie jakąś niewielką sumę, bo mój mąż przedłożył spełnianie swoich marzeń nad dobro rodziny. Kogo ja poślubiłam? Michał to nieodpowiedzialny egoista, który bardziej myśli o sobie niż o dziecku. I co ja teraz powiem Filipowi, gdy zechce, abym kupiła mu lody, frytki albo jakąś zabawkę? Do tej pory nie odmawialiśmy mu takich rzeczy.
Michał pracuje teraz mniej niż kiedyś. Ma nawet jeden wolny dzień w tygodniu. Zaproponowałam, żeby rozejrzał się za dodatkową pracą, ale on nie chce o tym słyszeć. Ten wolny dzień spędza na oglądaniu TV. W ogóle nie mam w nim oparcia. Wygląda na to, że ja muszę szukać lepszej pracy, żeby jakoś podreperować budżet albo będę pracowała na dwa etaty. Do tego czasu czeka nas klepanie biedy. A i tak nie mam pewności, że coś odpowiedniego znajdę. Na pewno nie będę zaharowywać się za grosze, bo nie ma sensu rujnować sobie zdrowia za dodatkowych kilkaset złotych miesięcznie.
Kobieta narzeka także na inne wady męża.
- Michał nie jest dobrym mężem nie tylko pod względem zapewniania rodzinie środków finansowych. Nie sprawdza się między innymi jako ojciec. Zamiast wychowywać naszego syna, pozwala mu na wszystko. Gdy ten ma ochotę oglądać bajki przez kilka godzin, włącza je i dziecko już go nie interesuje. Filip ma ochotę zjeść czekoladę na śniadanie? Nie ma problemu. Michał mu ją daje. Filip wygadał mi się, jaki tata jest dla niego dobry. Ja wychodzę na tego złego rodzica, który nie pozwala na każdą zachciankę dziecka.
Mogę również pomarzyć o tym, że Michał pomoże mi w domowych obowiązkach. Sama sprzątam, gotuję, piorę i prasuję. Mąż ma wszystko podane na tacy. Próbowałam się buntować, ale skończyło się na tym, że Michał zamawiał gotowe jedzenie, a w mieszkaniu zalegała sterta rzeczy do prania i gruba warstwa kurzu. Nie dało się tak żyć. Nie pomogły ani prośby, ani groźby.
Tylko ze względu na dziecko i kredyty nie wezmę rozwodu z Michałem, ale z całego serca żałuję, że za niego wyszłam. To jeden z tych facetów, którzy kompletnie nie nadają się na męża. Ludzie zazwyczaj myślą, że osobom w związkach żyje się łatwiej, ale to nie jest prawda. Dałabym wiele za możliwość cofnięcia decyzji i bycia singielką. Z Michałem łączą mnie tylko kredyty i Filip. Miałam tego świadomość od dłuższego czasu, ale nie spodziewałam się, że mąż okaże się aż tak bardzo nieodpowiedzialny. Jego naprawdę nic nie interesuje. Wszystko jest na mojej głowie. „Poradzisz sobie” - powtarza często Michał, a ja wtedy mam ochotę uderzyć go w twarz.
TEST: Na ile % Twój obecny facet zostanie Twoim mężem?
Ola uważa, że współcześni faceci nie nadają się na mężów.
- Zazdroszczę kobietom, które mają dobrych, zaradnych, odpowiedzialnych mężów, ale muszę przyznać, że są oni rzadkością. Współcześni faceci do niczego się nie nadają.