Wiele osób myśli, że podczas pierwszych lat życia dzieci ich mamy są odcięte od świata, a rozrywkę ograniczają do spacerów z maluchami, wychodzenia z nimi na basen i ewentualnie odwiedzania znajomych. Za wyjątkiem tych przypadków, gdy zatrudniają nianię albo angażują w opiekę dziadków, a to przecież nie zdarza się często. Dlatego przeważnie muszą rezygnować z kina, wypadów do restauracji i kawiarni – właśnie taka opinia przeważa u większości osób. Nawet nie wiedzą, jak bardzo się mylą! W dużych miastach coraz częściej są organizowane akcje zachęcające matki do korzystania z rozrywek kulturalnych w towarzystwie dzieci. Najlepszym przykładem są niektóre kina. W konkretne dni organizowane są seanse, na które można zabrać nawet niemowlęta.
„Męskość to nie prężenie muskułów przed lustrem” - ten list ojca do syna wzruszył internautów
Jedną z osób korzystających z tej atrakcji jest Michalina, młoda mama trzech dziewczynek: trzymiesięcznej Oliwii, trzyletniej Agnieszki i pięcioletniej Mai. Michalina niedawno opowiedziała swoim znajomym, jakie świetne seanse organizuje dla mam z dziećmi jedno z kin w jej miejscowości. Spotkała się z niezrozumieniem, a nawet hejtem. Kobieta postanowiła opowiedzieć o tym na naszym portalu.
- Kocham moje dzieci ponad wszystko, ale czasami mam dość opieki nad nimi i bardzo brakuje mi rozrywki. Kilka lat siedzenia w domu zrobiło swoje. Często jestem przemęczona, rozdrażniona i zniechęcona. Domowe obowiązki mnie wykańczają. Co prawda moglibyśmy posłać starsze dziewczynki do przedszkola i miałabym więcej czasu dla siebie, ale wolimy z mężem odłożyć te pieniądze na wakacje. Poza tym dla nich to lepiej, jeżeli posiedzą w domu z matką. Pierwsze lata życia są najważniejsze, a kontakt z rówieśnikami i tak mają.
Ostatnio zaczęłam szukać rozrywek, w które mogłabym w jakiś sposób zaangażować dzieci. Tak trafiłam na ofertę jednego z kin. Kiedy ją przeczytałam, myślałam, że popłaczę się z radości. To kino organizuje seanse dla mam z dziećmi. Mogą zabierać pociechy ze sobą, a jednocześnie zrelaksować się.
Na takim seansie byłam już dwa razy. Z każdego wróciłam bardzo zadowolona. Najstarszą córką zajmowała się doświadczona animatorka. W kinie były przygotowane stoliki z kredkami, ciastoliną, książeczkami, grami i różnymi zabawkami. Mała była zachwycona! Agnieszka i Oliwia towarzyszyły mi podczas wyświetlania filmu. Nie musiałam kupować dla nich biletów – weszły za darmo, co jest kolejną rewelacją. Jak tylko przestąpiłam próg sali kinowej, nabrałam przekonania, że to nie będzie mój ostatni pobyt w tym kinie. Znajdowały się w niej przewijaki z pieluszkami i chusteczkami. Nawet o tym pomyślano. Usiadłam sobie wygodnie z dzieciakami. Starsza córka szybko zasnęła. Podobnie niemowlę. Dźwięk był odpowiednio ustawiony, a światło stonowane. Po jakimś czasie odważyłam się nawet nakarmić Oliwię piersią. Zauważyłam, że inne mamy też karmią w ten sposób swoje maluchy. Nikt się nie oburzał, wszystko było idealnie dopracowane i przyjazne dla mam oraz pociech. Nie minęło dużo czasu, gdy wybrałam się tam ponownie i wiem, że niedługo zrobię to jeszcze raz.
„Moja 13-letnia córka chce zmienić swoje śliczne imię! Uważa, że jest zbyt staromodne...”
Michalina opowiedziała o seansie dla mam koleżankom. Wśród nich znalazły się zarówno matki, jak i kobiety bezdzietne.
- Byłam bardzo zaskoczona, bo prawie wszystkie zareagowały negatywnie na to przedsięwzięcie. Niektóre nawet mnie skrytykowały. Usłyszałam między innymi, że nie powinnam zostawiać starszej pociechy z animatorką, bo nie ma pewności, co to za osoba. Koleżanki dały do zrozumienia, że nie mogłyby spokojnie oglądać filmu, gdyby nieznajomy człowiek zajmował się ich dzieckiem. Co innego, gdyby coś takiego działo się pod okiem jednego z rodziców, ale ja byłam przecież na sali kinowej.
Pojawiło się też kilka innych zarzutów. Starsze dziecko na pewno nudziło się podczas seansu dla dorosłych i to było egoistyczne z mojej strony, aby je zabierać. Nic nie pomogły tłumaczenia, że Agnieszka zasnęła w fotelu. Ta informacja tylko utwierdziła w przekonaniu koleżanki, że mała bardzo się nudziła. „Biedne dziecko” – usłyszałam. Jeżeli chodzi o najmłodszą pociechę, Oliwię, zdaniem koleżanek lepiej byłoby, abym zabrała ją na spacer, a nie do zatłoczonej sali.
Było mi bardzo przykro, gdy tego wszystkiego słuchałam. Niewiele brakowało, a popłakałabym się. Ogólnie koleżanki dały mi do zrozumienia, że zachowałam się jak wyrodna matka, zwłaszcza w stosunku do młodszych dzieci. One uważają, że skoro zdecydowałam się na potomstwo, przez pierwsze lata życia powinnam się maksymalnie poświęcić, a jeśli chcę iść do kina, mogę przecież poprosić kogoś z rodziny o zaopiekowanie się maluchami. Poczułam się wręcz zaszczuta przez te wszystkie zarzuty.
Musiała usunąć dziecko w 16. tygodniu ciąży. Pokazała je na Instagramie
Michalina nie ma zamiaru rezygnować z kina.
- Uważam, że mnie również należy się coś od życia, a jeżeli pójdę z dziećmi od czasu do czasu na taki seans, nic się nie stanie. Żałuję tylko, że powiedziałam o tej rozrywce znajomym. Mój entuzjazm znacznie przygasł.