LIST: „Wszyscy się żalą, że harują za 1500 zł. Śmieszy mnie taka niezaradność”

Edyta nie znajduje w sobie współczucia dla takich ludzi.
LIST: „Wszyscy się żalą, że harują za 1500 zł. Śmieszy mnie taka niezaradność”
Fot. Unsplash
02.01.2019

W życiu bym się nie odważyła powiedzieć, że wszyscy Polacy są tacy albo inni. Jesteśmy naprawdę bardzo różni. Ale istnieje jedna rzecz, do której w większości mamy słabość. Chodzi o narzekanie na swój los. I usprawiedliwianie własnych niepowodzeń. Te zazwyczaj mają wynikać z braku sprawiedliwości lub spisku. Mamy też w sobie sporo chorobliwej zazdrości.

Zobacz również: Lista najgorszych zawodów. Trudno wyobrazić sobie gorszą pracę

Rozmawiając z różnymi ludźmi albo czytając ich wypociny w Internecie, można odnieść wrażenie, że co drugiemu rodakowi los rzuca kłody pod nogi. Jestem super, mam chęci i determinację, ale coś mi nie wychodzi. Tylko bezczelnym cwaniakom bez skrupułów się udaje. Albo oszustom i kombinatorom. Bo jak to możliwe, że ja zarabiam grosze, a ktoś inny tak wspaniale sobie radzi?

Mój ulubiony komentarz pod wszystkimi artykułami: „Temu to się powodzi, a ja haruję za 1500 zł”.

Te słowa mają sugerować, że autor jest uczciwy i wartościowy, ale właśnie dlatego nie osiąga sukcesu. Komentowana w ten sposób osoba jest za to oderwana od rzeczywistości, ukradła albo zarabia na naiwności innych. Uwielbiamy tak dzielić ludzi. My - pracowici, dobrzy i niedocenieni oraz oni - aferzyści, złodzieje, krewni i znajomi królika. Jak ktoś ma choć odrobinę więcej, to na pewno oszust.

Normalnie pewnie bym się zasmuciła i współczuła, ale teraz takie teksty mnie śmieszą. Bo wiem, że zazwyczaj wcale nie wynikają z pecha, ale zwykłej niezaradności. Ostatnio postanowiłam komuś odpisać na taki komentarz i o dziwo dostałam odpowiedź. Autorka zdradziła, że nie skończyła studiów, wcześnie zaszła w ciążę i pracuje na najniższym możliwym stanowisku.

Ale to oczywiście nie jej wina, tylko wszystkich, którym lepiej się powodzi.

Zobacz również: Polski student potrzebuje 1900 zł miesięcznie, żeby przeżyć. Oto jego wydatki

Dla niej jest oczywiste, że złodzieje opływają w luksusy, a poczciwi ludzie zawsze mają pod górę. Kiedy zasugerowałam jej, że gdyby inaczej poprowadziła własne życie, to pewnie też by coś z tego miała - zmieszała mnie z błotem. Bo ja nie rozumiem dziewczyny harującej za 1500 i na pewno jestem jedną z „tamtych”. Uroniłabym łzę współczucia, ale zawsze wtedy chce mi się śmiać.

Czy ja pochodzę z wpływowej rodziny? Czy byłam skazana na sukces? Czy ktoś mi coś załatwił? Coś mi spadło z nieba? Nie. Na wszystko musiałam sobie uczciwie zapracować. Uczyć się, kiedy wcale mnie to nie cieszyło. Pójść na studia. Zacząć jeden, drugi, trzeci staż. Chodzić od pracodawcy do pracodawcy. Rezygnować z przyjemności, żeby zapewnić sobie lepszą przyszłość.

Z taką konsekwencją każdemu się powiedzie. Problem w tym, że mało komu się chce.

Życie się różnie toczy i na pewno nie mam zamiaru nikogo obrażać. Ale osoby w gorszej sytuacji nie powinny odwdzięczać się obelgami i podejrzeniami. Ja nikomu nic nie ukradłam i żaden wpływowy tatuś pracy mi nie załatwił. Najłatwiej jednak spocząć na laurach, siedzieć z założonymi rękami i szukać źródła kłopotów gdzie indziej. Haruję za 1500 zł, bo świat jest niesprawiedliwy. Przecież to wymówka na każdy temat.

Głupotami wyczytanymi w Internecie aż tak bardzo bym się nie przejęła, ale ja mam takie koleżanki. Nie chciało im się uczyć i zdobywać doświadczenia, a teraz mają żal do całego świata. Ja ich podobno nie rozumiem, bo mam etat, dobrą pensję, wykształcenie i tak dalej. Przepraszam bardzo, ale kto im bronił? Startowałyśmy z dokładnie tego samego miejsca.

Także mam taką radę: zanim wyzwiesz wszystkich od kombinatorów i pożalisz się na własny los - zastanów się, czy przypadkiem sama go sobie nie zgotowałaś.

Edyta

Zobacz również: Ile trzeba zarabiać, by godnie żyć? Polakowi na przeżycie wystarczy 1467 zł

Polecane wideo

Znak zodiaku a życie zawodowe. Taka praca jest Ci pisana
Znak zodiaku a życie zawodowe. Taka praca jest Ci pisana - zdjęcie 1
Komentarze (85)
Ocena: 4.74 / 5
gość (Ocena: 5) 06.05.2019 16:55
Kobieto generalizujesz. W wielu przypadkach masz minimum 100% racji, ale są ludzie, którzy naprawdę ciągle napotykali się na problemy w życiu i którym rzucano kłody pod nogi. Przykładem są urzędnicy państwowi. Miej nietypową sytuację i postaraj się coś załatwić w urzędzie. Odpowiedź urzędnika w >90% będzie NIE, a żeby było TAK będzie zażąda aktu urodzenia kuzyna ojca chrzestnego siostry ciotecznej bratanicy Twojego dziadka. Zdobądź elitarne wykształcenie i doświadczenie i zacznij szukać pracy. Pracodawcy w mgnieniu oka dadzą ci do zrozumienia, że jesteś 0em. Do Stonki czy Ropuchy Cię nie przyjmą bo za dobrze wykształcona, a w innej pracy będą Cię zachwalać przez telefon, ale na pensję się to nie przełoży i będą traktować jak 0. Tak więc nie w każdym przypadku masz rację.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 17.01.2019 14:26
Pochodzę z ubogiej rodziny i od dziecka umiałam dość dobrze planować swoje wydatki. Byłam zawsze bardzo oszczędna, starałam się nie wydawać na bzdury pieniędzy, które dostałam od babci lub rodziców na jakieś okazje. Zdarzało się nawet kilka razy, że w podstawówce albo gimnazjum rodzice pożyczali ode mnie jakieś kwoty, bo nie starczało im do wypłaty. Po skończeniu liceum zaczęłam się sama utrzymywać, później wyprowadziłam się od rodziców. Na początku zarabiałam najniższą krajową i tak planowałam swój budżet, że niczego mi nie brakowało, a nawet udawało mi się co miesiąc odłożyć pewną kwotę. Żyłam skromnie, raz w tygodniu chodziłam na zakupy do supermarketu, kupowałam głównie te same, tanie produkty. Nie jadłam w ogóle słodyczy, bo były dla mnie zbyt drogie. Średnio raz w miesiącu pozwalałam sobie na zakup jakiegoś ubrania albo kosmetyku. O wakacjach, czy wyjściach na miasto ze znajomymi nawet nie marzyłam, bo wiedziałam, że mnie na to nie stać. Poza tym nie miałabym czasu, bo oprócz pracy studiowałam zaocznie. Wtedy wierzyłam, że wyrzeczenia kiedyś zaprocentują i zwrócą mi się. Miałam nadzieję, że ciężka praca, nauka i wytrwałość sprawią, że kiedyś będzie lepiej. I przez chwilę było trochę lepiej. W wieku 24 lat udało mi się odłożyć i po raz pierwszy w życiu pojechać na wakacje nad morze na 4 dni. Zaczęłam też trochę lepiej zarabiać, więc czasem mogłam sobie pozwolić na małą przyjemność, ciastko w kawiarni, wyjście do klubu, zamówienie pizzy. Zeszły rok był dla mnie wyjątkowo ciężki. Zaczęłam nową, myślałam, że wymarzoną pracę, która okazała się totalną katastrofą. Czuję się tam okropnie, bardzo się męczę, ale nie mogę znaleźć innej. Do tego w mieszkaniu, w którym wynajmowałam miejsce w pokoju pojawiły się szczury. Współlokatorzy postanowili się wyprowadzić, więc i ja musiałam się przeprowadzić do o wiele droższego mieszkania.
odpowiedz
anetta (Ocena: 5) 15.01.2019 22:49
Tak naprawde niewiele trzeba zeby zmienic prace. Mozna zacząć od napisania fajnego cv - ja korzystałam z internetowego kreatora - szybkiecv :)
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 04.01.2019 21:18
Nie zarabiam kokosow.. Niecale 4tys.. Moze dla kogos to duzo dla mnie to marnie...Czuje ze moglabym osiagnac wiecej ale niestety nie widze mozliwosci obecnie by to zmienic.W miejscu w ktorym pracuje nie ma juz szans na wyzsze stanowisko bo kierownicze wakaty zajete przez kilkanascie lat starsze kolezanki i mysle ze nie zwolnia sie do ich emerytur. Male miasto okrojone mozliwosci, w stolicy moze i byloby lepiej ale dojazdy w kwesti kosztow i straconego czasu to sie nie kalkuluje zupelnie.Skonczylam dobre studia, jestem ambitna staram sie lubie swoja prace ale tez mam pewne ograniczenia w zwiazku ze zdrowiem, nie mam tez mozliwosci by ktos mi pomogl i po znajomosvi zalatwil mi dobra posadę za dobre pieniadze. A co widze wokolo wsrod osob mi znanych...panienki po niezbyt ambitnych kierunkach na byle jakich prywatnych uczelniach pokonczonych za pieniadze rodzicow i pozniej przez nich zalatwione dobre stanowiska lub ludzie totalnie nie nadajacy sie do pracy ktora robia, olewajacy ja tez na dobtych stsnowiskach bo ciocia czy kolezanka mamusi dyrektorem ...wiec te stwierdzenia z tego co napisala autorka listu wydaja sie byc jakas iluzja ...byc może jednemu na tysiac uda sie cos wlasna pracą zdobyc ale wiekszosc przypadkow wcale nie wyglada tak skrajnie jak przedstawila to autorka
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 04.01.2019 20:44
Nie zgadzam sie z autorka zupelnie. Bardzo wielu ludz tez konczy dobre studia, stara sie zdobywa doświadczenie, wykazuje jednak nie maja mozliwosci sie wybic i osiagnac zbyt wiele i zakezy to od roznych czynnikow m.innymi: od miejsca zamieszkania, od tego czy ktos nam byl w stanie w zyciu w czyms ponoc cos zalatwic chociazby podsynal info o interesujacym wolnym wakacie w dobrej firmie ktora szanuje i docenia pracowitych ludzi, a najbardziej os zwyklego szczescia. Mam wsrod znajomych tyle przypadkow ludzi ktorzy nie skonczyli studiow nie starali sie olewali wszystko imprezowali albo zwyczajnie wpadli w mlodym wieku ale np pomogi im rodzice i dalej to robia i ci ludzie maja o wiele lepsze stanowiska i perspektywy od tych pracowitych uczacych sie starajacych ambitnych i zaradnych. Poprostu mieli wplywowych rodzicow albo zwyczajnie zwyklego farta w zyciu. Np. Kolezanka nieskonczyla studiowvpracowala w biedronce za marne grosze 3 mce ale nie na reke jej byla ciezka praca wiec znalazla bogatego ustawionego meza:) ktory to zalatwil jej dobra posade w urzedzie miasta gdzie wlasciwie nie robi nic ambitnego ale jako protegowana ma jedna z najwyzszych pensji w dziale bo maz kumpel burmistrza....dopiero teraz konczy studia ...za pieniadze meza by obciachu nie bylo...
odpowiedz

Polecane dla Ciebie