„Pies sąsiadki to wielkie bydlę. Straszy moje dzieci i załatwia się pod drzwiami”

Jola czuje się bezradna. Sąsiadka nie rozumie problemu, a na dodatek ma wpływowych krewnych.
„Pies sąsiadki to wielkie bydlę. Straszy moje dzieci i załatwia się pod drzwiami”
Fot. Unsplash
20.12.2018

Psy są naszymi najlepszymi przyjaciółmi. Rzadko można trafić na człowieka, który przyznaje, że ich nie lubi. Jeżeli już czujemy antypatię do tych uroczych czworonogów, zazwyczaj dzieje się to z winy ich właścicieli, którzy nie wychowują pupili i na wszystko im pozwalają. Potem ludzie skarżą się, że pies przyjaciółki załatwia się na buty i wskakuje na kanapę. Jednego z takich właścicieli zna Jola.

LIST: „Sąsiedzi z bloku mają pretensje, że grilluję na balkonie. Dlaczego Polacy muszą się tak czepiać?”

Chodzi o jej sąsiadkę, która ma doga niemieckiego. „To wielkie bydlę straszy moje dzieci i załatwia się pod moimi drzwiami” – pisze we wstępie maila przesłanego do naszej redakcji. Kobieta opisuje w nim, jak uciążliwe jest życie obok osoby, która traktuje psa jak domownika i nie szanuje innych ludzi.

- Odkąd pamiętam, moja sąsiadka jest fanatyczką psów. Kiedy kupiliśmy z mężem mieszkanie, miała maltańczyka, ale zdechł kilka lat temu. Niedługo potem w domostwie pojawił się dog niemiecki. Bruno, bo tak się nazywa, obecnie przypomina wielkie bydlę. Stanowi postrach w naszym bloku, ale nikt nie odważy się pisnąć słowa, bo sąsiadka ma znajomych w administracji i nie tylko. Jest nietykalna. Niestety ten pies to ogromny problem.

Mam małe dzieci i one boją się zwierzaka. Sąsiadka nie zakłada mu kagańca, a przynajmniej nigdy go w nim nie widziałam. Często z nim spaceruje, bo jest na emeryturze. Ma czas. Za każdym razem gdy moje dzieci widzą Bruna, zaczynają płakać i chowają się za mnie. Ta bestia kiedyś nieźle ich nastraszyła. Gdyby nie to, że sąsiadka mocno trzymała go na smyczy, zaatakowałby Piotrusia i Pawełka. Moje bliźniaki do dzisiejszego dnia mają uraz i nie cierpią tego psa. Zwróciłam wtedy uwagę sąsiadce. Powiedziałam, żeby zakładała psu kaganiec. Ona robi się coraz starsza. A co będzie, gdy Bruno jej się wyrwie? Pies jest duży i silny. Przecież może kogoś ugryźć. Pilnuję moich dzieci jak oka w głowie, gdy wychodzimy z bloku. Jestem wściekła, bo przecież nie powinno tak być. Najgorsze jest to, że sąsiadka generalnie zachowuje się w sposób przyjacielski.

Tego samego dnia gdy Bruno wystraszył moje dzieci, przyszła do nas (sama) i przyniosła chłopcom własnoręcznie upieczone ciasteczka. Miły gest, nie powiem, ale wolałabym, aby pilnowała lepiej swojego psa. Niestety wiem, że to niemożliwe. Ona kocha go jak dziecko. Ma też milion wymówek, gdy ktoś zwróci jej uwagę. A najlepsze jest to, jak mówi, że on by nikogo nie skrzywdził... Jasne.

Pies w małym mieszkaniu - tak czy nie?

Jola zwraca również uwagę na inne problemy.

- Są takie dni, że pies okropnie wyje. Sąsiadka, pani Ela, ma zwyczaj wypuszczać go wtedy na balkon. No i Bruno ujada tak głośno, że hałas roznosi się wokół całego bloku. Takie wycie bardzo przeszkadza. To samo zdarza się czasami w nocy. Na szczęście rzadko, ale nie powiedziałabym, że jest bez wpływu na nasze życie. Po takiej nocy mąż niewyspany idzie do pracy, a dzieci są rozdrażnione przez cały dzień. Skarżą się, że przez wycie nie mogły spać. Kiedyś poszłam do pani Eli i poprosiłam, czy nie mogłaby czegoś zrobić. Powiedziała, że się postara, ale generalnie pies taki już jest. Jak zwykle była bardzo miła i miała przyjacielski uśmiech na twarzy. Gdyby była wredna, chyba byłoby mi łatwiej, ale w takiej sytuacji dosłownie ręce opadają. Kobiecina najwyraźniej nie rozumie albo nie chce zrozumieć, że jej pies jest postrachem w całym bloku i nie daje ludziom normalnie żyć. Na dodatek mówi do niego „Syneczku”. Kompletna wariatka, chociaż pozytywna.

Kolejna nieprzyjemna sprawa związana z psem dotyczy załatwiania się na korytarzu albo pod drzwiami mieszkań sąsiadów.

- Bruno dwa razy załatwił się pod naszym mieszkaniem. Raz na wycieraczce, a za drugim razem trochę dalej. Nie czekałam na ekipę sprzątającą, tylko sama posprzątałam psie odchody, bo bardzo cuchnęły. Nie wiem, jak to możliwe, że pani Ela nie zauważyła, co wyprawia jej pies. Twierdzi, że Bruno nigdy nie załatwiał się na korytarzu. Ja podejrzewam, że na chwilę przystanęła, a pies w tym czasie zrobił swoje. Podobno pani Eli pogarsza się wzrok. Może to jest jakieś wytłumaczenie. Gdy z nią rozmawiałam, wyparła się wszystkiego. Powiedziała, że to może inne zwierzaki z bloku, ale moim zdaniem odchody były zbyt duże. Oprócz Bruna w bloku mieszkają tylko dwa yorki i kilka kotów.

Muszę też wspomnieć o jeszcze jednym incydencie. Bruno obślinił mojego syna. A raczej potrząsnął wielkim obślinionym pyskiem i ślina poleciała na Pawła. Syn od razu zaczął płakać. Musieliśmy wracać do mieszkania, bo syna trzeba było umyć. W tym czasie pani Ela rozmawiała z sąsiadką. Miałam ochotę na nią nakrzyczeć, ale powstrzymałam się.

Jola uważa, że pani Ela nie powinna mieć psa, skoro nie potrafi się nim dobrze zająć.

- Żadne słowa do niej nie docierają. Ona nie rozumie, że jej pies zatruwa innym życie. Hałas, strach, kupy na korytarzu i ta ślina... Wszystko wydarzyło się w ciągu ostatniego roku. Kobiecina nie ogarnia swojego czworonoga. Robi się coraz starsza, a pies jest młody, silny i żwawy. Nie wiem, co to będzie. Rozmawialiśmy z sąsiadami, ale trudno będzie cokolwiek zdziałać. Pani Ela ma bardzo wpływową rodzinę, a na dodatek jest bardzo życzliwa i udziela się społecznie.

LIST: „Kupiłam sobie małego pieska, ale to mnie przerosło. Muszę się go pozbyć. Co z nim zrobić?!”

Jak żyć w sąsiedztwie kogoś takiego? Ona broni Bruna i traktuje go jak dziecko. Na dodatek uważa, że jest nieszkodliwy, a jego niektóre zachowania po prostu leżą w psiej naturze.

Polecane wideo

Faceci, którzy zbrzydli, kiedy zostali... ojcami. Te zdjęcia mówią same za siebie
Faceci, którzy zbrzydli, kiedy zostali... ojcami. Te zdjęcia mówią same za siebie - zdjęcie 1
Komentarze (69)
Ocena: 4.64 / 5
gość (Ocena: 5) 26.12.2018 10:05
Z moimi sąsiadami którzy mieli 3 takie psy też nie było rady. Najgorzej gdy przeklinali na te psy żeby się zamknęły gdy ktoś pukał do drzwi. A moje dzieci się uczyły przekleństw ale też bały tego przeraźliwego ryku który panował nad 3 pitbullami. Przeskakiwaly przez płot wypróżniać się na moim ogródku, którego nie mogliśmy użytkować. Generalnie z chamami nie dało się wygrać. Jedynie co podziałało na te przerośnięte agresywne szczury to babeczki pieczone z dużą ilością xylitolu podrzucane tak żeby zezarly jak największe kawałki. Moje dzieci przecież też mają prawo kruszyć jedzeniem i tak skrupulatnie żeby poszło w pięty bo inaczej się nie da. Żaden pies czy inny przerośnięty szczur nigdy nie będzie ważniejszy niż dziecko a to jest narażanie zdrowia dziecka na ataki psa.
zobacz odpowiedzi (7)
gość (Ocena: 1) 21.12.2018 23:22
Kup dom zamiast mieszkania to nie będziesz miała problemu z tym,że ktoś ma zwierzaka ;) Niestety mieszkając w bloku musisz się liczyć z tym,że nie będzie zawsze tak jak Ty chcesz... zresztą prawda jest taka,że Twoje dzieci też mogą komuś przeszkadzać i też pewnie hałasują... Co do tego,że zwierzak jest agresywny to szczerze wątpię... Zwyczajnie jesteś panikarą :)
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 21.12.2018 19:40
Ale naciągane bzdury. Napisane albo żeby zaatakować matkę albo właścicielkę psa. Jeden wielki bełt.
odpowiedz
gość (Ocena: 2) 21.12.2018 14:21
Następna gowno.burza tymrazem komflikt DZIECKO - PIES. Ale dajecie znowu czadu r.edakcjo. Przepraszam ze zaklucam wam lunch ? Zacieram rece ze dobijecie do 300 komenta.rzy przed wieczorem(Taki prezent na swieta odemnie) Dla nie wtajemniczonych około 70 procent komenta.rzy pisanych jest przez sfrustrowana redakc.je z wybuja fantazja i cietym jezykiem. Fantazja jest okej ale jezyk przeraza.
odpowiedz
G (Ocena: 3) 21.12.2018 11:32
Pies szczeka i się ślini. Cóż za odkrycie.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie