Temat niemyjących się Polaków powraca zazwyczaj przy okazji wakacji. Gdy w komunikacji miejskiej robi się duszno, nieprzyjemny zapach jest jeszcze bardziej odczuwalny. Fora internetowe zapełniają się negatywnymi komentarzami. Ludzie mają tego dość. Co roku dzieje się to samo, chociaż sprawę często opisuje się w mediach. Okazuje się, że Polacy, którzy mają problem z myciem, nie dbają również o higienę swoich dzieci i nie uczą ich, jak o siebie dbać. Monika zwróciła na to uwagę. Zaczęło się od szkoły, do której chodzi jej syn. Publikujemy fragmenty jej maila.
16-letnia Ania myje się w rzece dwa razy w tygodniu, zęby czyści tylko przed imprezą
- To Tymon zaczął wspominać o tym, że jego koledzy się nie myją. Na początku ignorowałam jego uwagi. Chłopcy są tą płcią, która zwraca mniejszą uwagę na higienę i ogólnie ma z nią większy problem. Poza tym pomyślałam, że może Tymon poczuł coś po zajęciach z wychowania fizycznego. Niedługo potem przekonałam się, co dokładnie ma na myśli.
Dawniej to ojciec odbierał go ze szkoły, ale jakiś czas temu ja przejęłam ten obowiązek. Kiedyś, gdy czekałam na Tymona, bezwiednie przyglądałam się dzieciakom. Któregoś razu poczułam brzydki zapach od jednej grupki. Podeszłam bliżej i zobaczyłam ubłocone adidasy, brudne ręce, a nawet szarą smugę przy linii włosów u jednego z chłopców. Tego samego dnia zaczęłam dopytywać Tymka i powiedział, że to jeszcze nic. W jego klasie są koledzy, którzy myją się raz na tydzień albo raz na dwa tygodnie i jeszcze się tym chwalą. Podobno smród był czasami tak duży, że wychowawczynie dzwoniły do rodziców. Na jakiś czas poprawiali się, a potem znowu się zaczynało. Tymon opowiedział mi przerażające rzeczy. Niektórzy chłopcy ciągle chodzą w tej samej bieliźnie, mają brudne uszy, stopy i mnóstwo szarych smug na ciele. Widzi to, gdy przebierają się na zajęcia z wychowania fizycznego.
Monika przekonuje, że problem jest większy, niż przypuszczała. Dotyczy polskich dzieci w ogóle. Kobieta uważa, że są zaniedbywane. Swoje wnioski opiera na różnych doświadczeniach, które są jej udziałem od wielu miesięcy.
- Dziś wracałam do domu metrem. Na przeciwko mnie siedziała kobieta, a obok niej mały chłopiec. Na oko 4-5-letni. Dziecko miało brudne ubranka, buty i potargane włosy. Jego rzeczy nie wyglądały na stare i niemodne. Nie były też zniszczone. Ale oblepiał je brud. Na pewno nie wracali z piaskownicy, bo to nie ta pora roku.
Widziałam też brudne dzieci przy innych okazjach. Raz gdy odbierałam swoje pociechy z urodzin kolegi. Bawiło się na nich rodzeństwo. Do dziś pamiętam te dzieci właśnie dlatego, że były brudne. Zarówno chłopiec, jak i dziewczynka mieli krótko ostrzyżone włosy. Ich skóra była szara od brudu. Na szyi były smugi. Na dodatek dzieci nieciekawie pachniały. Przez chwilę rozmawiałam z mamą chłopca, który miał rodziny, a ta powiedziała, że zmusiła dzieci do umycia rączek. Były czarne od brudu. Paznokcie też. Zwierzyła mi się, że nie ma odwagi zadzwonić do matki, ale to nie pierwszy raz, kiedy widzi ich w takim stanie.
Mam wrażenie, że większość Polaków się nie myje. Żółte zęby i brudne uszy to standard
Widywałam też brudne dzieci na ulicy. Często powtarzał się schemat, że prowadziła je zadbana, elegancka kobieta, a dzieci kroczyły obok niej w brudnych ubrankach. Miały potargane włosy i czarne rączki. Kiedyś przypadkiem zajrzałam jednemu malcowi w uszy i to, co zobaczyłam, przeraziło mnie.
Kobieta zastanawia się, jak rodzice mogą do tego dopuszczać.
- Dzieci, których dotyczy ten problem, faktycznie czasami pochodzą z rodzin patologicznych, ale nie zawsze. Widuję z nimi eleganckich, zadbanych ludzi. Jak mogą tak zaniedbywać własne dzieci? Pomijając nieestetyczność, to przecież niezdrowe. A jak już jesteśmy przy tym temacie, podzielę się z wami jeszcze jednym doświadczeniem. Jedną z matek zaniedbujących dziecko pod względem higieny mam w znajomych na Facebooku. Któregoś dnia zamieściła w mediach zdjęcie swojego A. brudnego od stóp do głów i podpisała je: „Dziecko szczęśliwe to brudne dziecko”. Nie wierzyłam własnym oczom.
Myślę, że nauczyciele i wychowawcy powinni uważniej przyglądać się wszystkim dzieciom i robić coś więcej niż tylko dzwonić do rodziców, gdy widzą, że problem się powtarza. Może do opieki społecznej. Sama już nie wiem. Nie chodzi o to, aby dopiec rodzicom, ale pomóc dzieciakom. Nie będą potrafiły o siebie zadbać w przyszłości. Będą wykluczane i wyśmiewane przez rówieśników.
Czy wy również zauważyłyście, jak wiele polskich dzieci jest brudnych?