Żadna z nas nie ma wpływu na to, w jakiej rodzinie się urodziła i wychowała. Poza tym korzenie i warunki życia nie mają wpływu na wartość człowieka. Mimo to wiele młodych kobiet, które przyszły na świat w nieciekawej rodzinie i cierpiały biedę, bardzo się tego wstydzi przed znajomymi i partnerami. Jedną z nich jest Gosia.
Wyznanie Justyny: „Wychowałam się w skrajnej biedzie. Moi rodzice są nieodpowiedzialni”
Dziewczyna w tym roku zaprosiła do siebie na Święta narzeczonego. To ma być okazja, aby wreszcie przedstawić go rodzinie. Gosia unikała tego momentu, ale w końcu mężczyzna zaczął naciskać. Ponieważ w ubiegłym roku spędzili Boże Narodzenie u jego rodziny, uznała, że dobrym momentem na zaproszenie go do siebie również będą Święta. Zrozumiała też, że nie uniknie poznania Daniela z rodzicami i pokazania mu swojego rodzinnego domu.
- Nie wiem, czego boję się bardziej: tego, że Daniel zobaczy całą tą biedę czy moich rodziców. Prostych i niewychowanych – zdradza w skrócie Gosia na samym początku.
Ja z trzema siostrami i rodzicami wychowaliśmy się w małym domku jednorodzinnym. Nie ma w nim normalnej łazienki. Za budynkiem znajduje się zagajnik, a tuż przed nim stoi wychodek. Przez 18 lat swojego życia myłam się w misce, a nie wannie czy pod prysznicem. Gdy się przeprowadziłam do miasta, przez pierwszy rok był to dla mnie ogromny luksus. Przeraża mnie, że zaproszę do siebie narzeczonego i każę mu załatwiać się w prymitywnym wychodku. Już nie mówiąc o tym, że nie będzie miał się jak umyć.
W domu nie ma też normalnej kuchni. W jednym z pomieszczeń znajduje się staroświecka kuchnia kaflowa. Mama do dziś na niej gotuje. Takie kuchnie widuję dziś już tylko na zdjęciach czy w filmach. Nie wiem, jak zareaguje Daniel.
Poza tym jest bardzo ubogo. Podłoga aż prosi się o wymianę. Podobnie okna. Meble są staroświeckie. Na ścianach wiszą dywany, a na regale stoi wielka wypchana sowa. W środku jest zapchany kieliszkami, filiżankami i kolekcją wazonów w kształcie ryby. Rodzice od czasów, gdy byłam dzieckiem, nic nie zmienili w domu. Nie mieli pieniędzy. Widać w nim PRL w najgorszym możliwym wydaniu. Ale z tego wszystkiego najgorszy jest brak łazienki.
Dom nie ma żadnego ogrodzenia, na podwórku jest błoto, ogródek jest prowizoryczny. Nie wiem, czy ten dom wygląda gorzej na zewnątrz czy w środku. No i moi rodzice...
Gosia opowiada o członkach swojej rodziny.
- Są rolnikami i nie mają wyższego wykształcenia. Całe życie mieszkali na wsi i przesiąkli nią. W mieście byli tylko kilka razy. Popełniają rażące błędy językowe, ubierają się byle jak i – wstyd to przyznać – rzadko się kąpią. Oni uznają mycie się tylko w sobotę. Tak zostali wychowani. Poza tym, trzeba przyznać, że nie mają warunków, żeby brać kąpiel każdego dnia. Byli bardzo zdziwieni, gdy opowiedziałam im, że większość ludzi tak robi. Uznali to za zbędny luksus.
„Zarabiam 1500 zł i chyba zdecyduję się na dziecko. Niskie zarobki to tylko wymówka...”
Kolejny problem to obchody Świąt. Rodzice świętują bardzo skromnie. Mama co roku podaje kluski z makiem, kapustę z grzybami i smażoną rybę. Czasami jest też sałatka jarzynowa. Na deser piernik i makowiec. Co do choinki, jest mała i bardzo brzydka. Nie chcę nawet myśleć o tym, ile ma lat. Ozdoby też są przedpotopowe. Podsumowując, jest bardzo źle.
Wstydzę się też mojego rodzeństwa. Z całej czwórki tylko ja zdobywam wyższe wykształcenie. Moje trzy siostry szybko wyszły za mąż. Obecnie mają już dzieci. Ubierają się na bazarkach, nie mają pojęcia o świecie, a ich sens życia stanowią dzieci. W wolnych chwilach oglądają seriale. To smutne, ale prawdziwe. Na wsi tak wygląda życie wielu młodych kobiet. One czasami nawet nie są ciekawe, jak żyją inni ludzie.
I tej całej ferajnie mam przedstawić mojego narzeczonego. Nie zrozumcie mnie źle, bardzo kocham krewnych i oddałabym za nich życie, ale bardzo się ich wstydzę. Nic tego nie zmieni. Boję się, jak się zachowają przy Danielu.
Dziewczyna opowiada o rodzinie Daniela.
- Nie jest bardzo zamożna, ale wszyscy są nowocześni i dobrze wychowani. Siostra Daniela zrobiła doktorat, a brat jest chirurgiem. Rodzice też mają wyższe wykształcenie. Mój narzeczony może być z nich dumny. Ja dałabym wiele za takich krewnych. Kiedy porównam ich ze swoimi, wypadają dramatycznie na tle najbliższych Daniela. Tak samo nasze domy. Jego jest urządzony ładnie i modnie, pomimo braku luksusów. Jak się chce, można.
Daniel wie, że wychowałam się w skromnych warunkach, a moi rodzice są rolnikami. Ale nie powiedziałam mu wszystkiego. Poza tym można mówić wiele, a nie będzie to oddawało w 100 proc. rzeczywistości. Bardzo się przejmuję zdaniem mojego narzeczonego. Nie wiem, co sobie pomyśli. On nie jest snobem, a jednak jest mi przykro, że muszę mu to wszystko pokazać.
Jest też kwestia prezentów. W mojej rodzinie są one bardzo skromne. Ja i siostry zawsze dostawałyśmy najtańsze kosmetyki, a mama paczkę, w której znajdował się krem do rąk, rajstopy i Harlequin. Obecnie ojciec ogranicza się tylko do kremu i rajstop. Mama udaje, że jej się to podoba. Ona sama zazwyczaj daje ojcu jakiś zestaw kosmetyków. Przeważnie jest to dezodorant i woda po goleniu. Nie wiem, co to będzie, jak Daniel zobaczy. On pewnie przywiezie moim bliskim jakieś prezenty, a sam nic nie dostanie albo będzie to byle co.
Wyznanie Justyny: „Wychowałam się w skrajnej biedzie. Moi rodzice są nieodpowiedzialni”
Najbardziej wstydzę się tego braku łazienki i zachowania moich krewnych. Są mili, ale bardzo niewychowani. Mlaskają przy jedzeniu, zdarza im się jeść palcami i oblizywać je... Mogłabym jeszcze pisać dużo na ten temat. Myślę, że Daniel przeżyje szok. Chciałabym go na to jakoś przygotować, ale naprawdę nie wiem, w jaki sposób. Najchętniej odwołałabym całą wizytę.