Z jednej strony mówi się, że faceci kochają w kobietach naturalność, ale z drugiej te zauważają, że często oglądają się za sztucznymi dziewczynami. Takimi, które mają powiększony biust, doczepione sztuczne rzęsy i paznokcie. Jak jest naprawdę? Na to pytanie odpowiada 22-letnia Ola.
Najsztuczniejsza kobieta świata znów zoperowała biust! (UWAGA - Zdjęcia tylko dla odważnych!)
Dziewczyna niedawno powiększyła sobie piersi i podniosła łuki brwiowe. Nosi doczepy z włosów, tipsy i sztuczne rzęsy. Chociaż sama przyznaje, że dużo w niej sztuczności, jest ona w dobrym stylu i dodaje jej atrakcyjności. Ola nie żałuje, że zdecydowała się na zmiany wizerunkowe. Nie ma też zamiaru niczego zmieniać. Twierdzi, że poczeka na mężczyznę, który zechce odkryć, jakie jest jej wnętrze. Niestety takiego faceta nie widać na horyzoncie.
- Kiedyś stawiałam na naturalność, ale byłam niewidoczna dla mężczyzn. Podobałam się tylko tym nieciekawym. A ja marzyłam o inteligentnym przystojniaku. Wiadomo, że przystojni faceci zwracają uwagę głównie na bardzo ładne dziewczyny. Dlatego postanowiłam zamienić się w piękność.
Sama zarobiłam pieniądze na wszystkie zmiany. Wydałam bardzo dużo, ale nie żałuję ani złotówki. Wreszcie mogę się pochwalić dużym biustem, ładniejszą twarzą i gęstymi włosami. Może nie jestem naturalna, ale podobam się sobie i mężczyznom również. Niestety do czasu.
Przez ostatnie pół roku zainteresowało się mną ponad 30 mężczyzn. Spośród nich wybierałam tych, którzy mi się podobali. Przeważnie spotykałam ich na imprezach, ale z kilkoma nawiązałam znajomość przez Internet. Było też wiele przypadków, kiedy faceci zaczepiali mnie na ulicy i prosili o numer telefonu.
Ola narzeka, że mężczyźni tracili nią zainteresowanie, gdy orientowali się, że jej uroda nie jest darem natury.
- Jeden z facetów zapytał mnie, czy wszystkie te włosy są moje – wspomina dziewczyna. – Powiedziałam, że nie. Miałam kłamać? Prawda i tak wyszłaby na jaw. Potem zauważył, że rzęsy też mam sztuczne. Chciałam się dowiedzieć, co o tym myśli, ale on stwierdził tylko, że woli naturalne dziewczyny. To było nasze ostatnie spotkanie. Więcej nie zadzwonił.
Nawet nie przypuszczacie, kto zakochał się w tej dziewczynie! (Jakim cudem poderwała TAKIE CIACHO?!)
Podobnych przypadków było więcej. Faceci interesowali się mną, ale tracili zainteresowanie, gdy orientowali się, że nie jestem prawdziwa, jak to określił jeden z nich. Co prawda nie wszyscy, ale niestety ci, którzy chcieli podtrzymać znajomość, szybko okazali się poszukiwaczami przygód. Wszyscy! Nie mogłam uwierzyć w to, że automatycznie zaczęłam być postrzegana jako łatwa dziewczyna. Porządni mnie nie chcieli, a pozostali liczyli na kilka upojnych nocy. Będąc naturalna, w ogóle nie byłam dla nich widzialna. Co za paradoks.
Oli jest przykro, że dziewczyny, które poprawiły sobie urodę, kojarzą się jednoznacznie.
- Żaden facet nie chce odkryć mojego wnętrza. To nie jest tak, że nie mam nic do powiedzenia i że nie mam żadnych zainteresowań. Co prawda nie studiuję, ale inteligencji mi nie brakuje. Czytam książki, chodzę na siłownię i ogólnie staram się rozwijać. Pracuję w salonie fryzjerskim. Myślę, że jestem wartościową osobą i chciałabym, aby jakiś facet mnie docenił i zobaczył we mnie materiał na stałą partnerkę. Do tej pory nie miałam żadnego chłopaka. To też jest raczej na plus.
Niestety ci fajni faceci szybko rezygnują ze spotkań ze mną. Przeważnie po 3-4 randkach. W tym czasie zazwyczaj wychodzi na jaw, że to i owo mam poprawione. Ja sama nie zwracam im na to uwagi, ale oni w końcu sami dostrzegają albo dopytują i ja się przyznaję. Wtedy następuje w nich diametralna zmiana w zachowaniu. Jakby zaczęli mnie postrzegać jako zupełnie inną osobę. Dlatego domyśliłam się, że chodzi o sztuczny biust i całą resztę.
„Czuję się oszukany! Odkryłem, że moja dziewczyna farbuje włosy i ma sztuczne rzęsy”
Mimo wszystko nie żałuję tych zmian. Jestem atrakcyjna i pewniejsza siebie. Mam nadzieję, że w końcu trafię na faceta, który zechce mnie poznać i nie oceni przez pryzmat sztuczności.