W Polsce nadal wiele osób uważa, że po urodzeniu dziecka kobieta powinna mu się poświęcić w 100 procentach. To oznacza przede wszystkim karmienie piersią. Mamy, które z różnych powodów podają maluchom mleko modyfikowane, bywają napiętnowane. Niektórzy w ogóle nie zwracają uwagi na przyczynę. Zdarza się, że wśród osób robiących największe wyrzuty sumienia znajdują się domownicy. Ulę wpędził w poczucie winy jej mąż.
LIST: „Karmienie piersią w restauracji to skandal. Prawie zwymiotowałam, jak to zobaczyłam!”
30-latka miesiąc temu urodziła swoje pierwsze dziecko. Od tamtej pory jest poddawana presji ze strony męża. Mężczyzna naciska na nią, aby karmiła ich syna piersią. Ula ma ogromne opory. Codziennie płacze, bo karmienie sprawia jej ból, musi odmawiać sobie jedzenia niektórych produktów, a na dodatek czuje, że odebrano jej wolność. Na naszym portalu szuka przede wszystkim słów wsparcia i rad, jak przekonać Bartka - swojego męża - do karmienia ich dziecka mlekiem modyfikowanym.
- Po urodzeniu Filipa mój mąż bardzo się zmienił. Mam wrażenie, że syn jest dla niego ważniejszy niż ja. Czuję się jak więźniarka, jak osoba ubezwłasnowolniona i jak dojna krowa. Wszystko musiałam podporządkować dziecku. Oczywiście nie mam prawa się skarżyć. Inaczej zostałabym zlinczowana. Dlatego postanowiłam napisać anonimowego maila.
Pierwsze dni życia mojego dziecka były okropne. Miałam problem z przystawianiem go do piersi, a ono nie za bardzo chciało ssać. Przez to stresowałam się jeszcze bardziej. Mój mąż niczego mi nie ułatwiał, bo za każdym razem, gdy Filip zaczynał płakać, mówił „podaj mu pierś”. Wiem, że mój mąż nie chce, abym czuła się traktowana przedmiotowo, ale tak właśnie jest.
Spokój mam tylko wtedy, gdy mąż jest w pracy. Po kryjomu dokarmiam wtedy syna mlekiem modyfikowanym. To samo robię w nocy. Gdybym tego nie robiła, nie miałabym życia. Na szczęście Bartek nie grzebie w szafkach w kuchni i nigdy mleka nie odkrył. Jeżeli chodzi o zajmowanie się dzieckiem, wszystko jest na mojej głowie. Bartek tylko raz zmienił mu pampersa. To było w pierwszym tygodniu jego życia. Teraz ze wszystkim dał już sobie święty spokój. Gdyby nie to mleko modyfikowane, naprawdę bym zwariowała.
Ula podkreśla, że w jej przypadku czas nic nie zmienił. Od początku nie znosiła karmienia piersią i pomimo wielu prób, nic się pod tym względem nie zmieniło.
- Teraz karmię Filipa piersią tylko wtedy, gdy mąż przebywa w domu i nie śpi. Wiem, jak ważne dla rozwoju dziecka jest naturalne mleko. Dodatkowo karmienie piersią wiąże się z oszczędzaniem pieniędzy i czasu. W końcu nie trzeba go przygotowywać. To jednak nic w porównaniu z tym, że mogę odetchnąć, bo dziecko jest najedzone. Karmienie mlekiem modyfikowanym przebiega też sprawniej niż w przypadku karmienia piersią. Przynajmniej u mnie.
Czy karmienie piersią odchudza?
Pamiętam, że pierwsze dwa tygodnie, kiedy karmiłam wyłącznie piersią, były okropne również z tego względu, że czułam się jak więzień mojego syna. Ciągle płakał i domagał się przystawienia do piersi. Zasypiał nawet przy niej i przeżyłam horror, gdy musiałam go tego oduczyć. W trakcie słyszałam utyskiwania męża. O odmawianiu sobie jedzenia niektórych produktów nawet nie wspomnę.
Cudem uniknęłam też innego koszmaru – wizyty mojej teściowej, która zaoferowała, że pomoże mi z dzieckiem. Wiedziałam, że jest zagorzałą zwolenniczką karmienia piersią. Jeszcze kiedy byłam w ciąży, pytała, czy zamierzam to robić. Dlatego powiedziałam jej, że poradzimy sobie z Bartkiem sami.
Ula chciałaby przestać ukrywać się z karmieniem mlekiem modyfikowanym, ale jej mąż nie chce o tym słyszeć.
- Rozmawiałam już z nim na ten temat kilka razy. Nazwał mnie wyrodną matką za samo wspomnienie o takiej możliwości. Za każdym razem, gdy to mówił, czułam się podle. A gdy kończyliśmy rozmawiać, prosił, żebym zobaczyła, co u dziecka. Bo może zaraz się obudzi i będzie chciało jeść.
Ukrywanie się jest męczące i boję się, że prawda wyjdzie na jaw. W końcu wystarczy, że mąż wstanie w nocy albo przejrzy szafki. Ale innego wyjścia nie widzę.
Najgorszy w tym wszystkim jest stosunek Bartka do mnie. Bycie ojcem zupełnie go zmieniło. Kiedyś tak się nie zachowywał. Obecnie widzi we mnie tylko matkę Filipa i traktuje mnie bardzo przedmiotowo. Nasza relacja budzi we mnie jeszcze większe zniechęcenie.
Sąsiedzka wojna o wózki dziecięce na klatce schodowej. Kto ma rację?
Czy macie jakieś pomysły, jak mogę przekonać mojego męża do mleka modyfikowanego?